[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doznała przypływu natchnienia.- Wytresujemy psa! On jest niezwykle mądry, będzie czatował przy furtce i poleci do babci, jak tylko z daleka zobaczy listonosza.Wy­tresujemy psa i babcię.- Bardzo dobry pomysł! - ucieszył się Pawełek i przechylił przez poręcz.- No, jak tam? Już chyba wlazła w to swoje okno? Idziemy?- Idziemy.Tylko cicho.Nie brzęcz tak potwornie tym żelazem, słychać cię co najmniej w Argentynie!- Dobrze ci mówić, ciężkie to niemożliwie.Na górze Janeczka przede wszystkim poinstruowała psa.- Chaber, tutaj! Pilnuj! - rozkazała, wskazując mu ostatni stopień schodów.- Tu, waruj! Nikogo nie wpuszczaj, jakby kto szedł, przyjdź i powiedz.Pilnuj porządnie!Dla Chabra rozkaz „pilnuj” oznaczał tylko jedno.Przyrośnięcie do wskazanego miejsca i niedopuszczenie doń absolutnie nikogo tak dłu­go, aż jego pani odwoła polecenie.Posłusznie położył się na ostatnim stopniu.- Naprawdę myślisz, że rozumie, przyjdzie i powie? - szepnął nie­dowierzająco Pawełek.- No pewnie, że rozumie.Poza tym wcale nie musi mówić.Będzie siedział i warczał, ona się go boi, nie ma mowy, żeby weszła.Usłyszy­my go, zdążymy uciec z jej strychu i udawać, że się bawimy w naszej części.Pawełek, który już ustawił pudło pod drzwiami zmory i zaczął wyj­mować klucze, zatrzymał się nagle.- W co się bawimy?- Nie wszystko ci jedno?- Nie.To musi być coś wyraźnego.Żeby nikomu nie przyszło do głowy, że tylko udajemy.Wykombinuj coś, a ja będę próbował.Pawełek otarł pot z czoła i krytycznie popatrzył na dzieło Janeczki.- I co to ma być? Na co te rupiecie?- Bawimy się w ucieczkę z więzienia - wyjaśniła Janeczka i wska­zała kojce.- To jest loch, to znaczy dwa lochy.W razie czego siedzimy w tym obydwoje i nie możemy wyjść.Potem przyniosę widelec do wy­dłubania podkopu.Jak ci idzie?- Nijak na razie - odparł Pawełek z niechęcią, wracając do prób.I dlaczego widelec?- Więźniowie zawsze wydłubywali podkop widelcem.Albo złamaną łyżeczką, ale nie mamy w domu żadnej złamanej łyżeczki.- Wielka mi sztuka złamać łyżeczkę.- Głupi jesteś, pewnie że niewielka, ale po co? Jeszcze się będziesz z łyżeczką użerał? Przecież tylko udajemy!- No rzeczywiście, masz rację.Może być widelec.Uzupełniając loch drobnymi szczegółami dekoracyjnymi, Janeczka spoglądała na brata z coraz większą niecierpliwością i niepokojem.Kluczy z pudła ubywało.Pawełek w pocie czoła przymierzał jeden za drugim, z napięcia zaciskając zęby.Jeden klucz nagle wszedł i przekręcił się zupełnie łatwo.Pawełek na moment zamarł, nie dowierzając sukcesowi, potem przekręcił go z powrotem, potem znów przekręcił go dwa razy w przeciwną stronę.Kłódka dała się otworzyć.- Ty, jest! -wykrzyknął triumfująco, chociaż zduszonym głosem.Janeczka aż podskoczyła.Porzuciła kawał starej ramy okiennej i stanowczym szeptem zabraniając Pawełkowi otwierać bez niej, po­spieszyła sprawdzić, co robi Chaber.Pies leżał spokojnie, wyciągnięty wzdłuż stopnia.Ponowiła rozkaz pilnowania i wróciła do brata.Pawe­łek lojalnie czekał.- No? - spytał niecierpliwie.- Co tam?- Nic, wszędzie spokój.Zdejmuj kłódkę, otwieraj.Włamujemy się.Włamanie to jest przestępstwo.- Wcale nie wiem, czy to jest włamanie, przecież otwieramy ją klu­czem - zaprotestował Pawełek, z pewnym trudem wyciągając kłódkę.- Wszystko jedno, ona jest cudza.Strych też jest cudzy.Trudno, jesteśmy przestępcami, musisz się z tym pogodzić.Nie ma rady.- Jeszcze nie jesteśmy, będziemy dopiero za chwilę.Drzwi prawie nie skrzypnęły.Ostrożnie, na palcach, dwoje prze­stępców przekroczyło próg i zatrzymało się.Strych wyglądał zwyczaj­nie, oświetlało go nawet słońce, wpadające przez okno w dachu, zasta­wiony był rozmaitymi gratami.W widocznych spoza nich ścianach nie było żadnej dziury.- Iiii - szepnął Pawełek wzgardliwie.Nic takiego.Strych jak strych.- Tylko niczego nie ruszajmy - rozkazała Janeczka.- Gdzie jest tamten?- Jaki tamten?- No, tamten strych.- A bo ja wiem? Czekaj, trzeba się zastanowić.Po głębokim namyśle i krótkiej naradzie udało się stwierdzić, że tamten stary, tajemniczy, zamknięty żelaznymi drzwiami strych znaj­duje się za ścianą po prawej stronie.Na środku ściany stała wielka sza­fa.- Może zrobili dziurę w szafie? - szepnęła Janeczka z nadzieją.Pawełek wzruszył ramionami.Czuł się nieco rozczarowany.Po tylu męczarniach z kluczami taki zwyczajny strych.!- Nie wiem, możliwe - mruknął.- Na wierzchu nic nie widać.- Musimy zajrzeć do tej szafy - zadecydowała Janeczka.- Przecież mówiłaś, żeby nic nie ruszać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •