[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W niczym nie przypominał dworskich elegantów w fantazyjnych, różnobarwnych tunikach.Sherrine uznała, że tak ubiera się ten, kto chce pozostać niezauważony.Do własnego wizerunku, jaki Althume chciał stworzyć, nie pasowało tylko jedno: gatunek materiału, z którego uszyto jego ubranie.Był o wiele za drogi jak na człowieka żyjącego podobno na łaskawym chlebie u księcia.Sherrine dobrze znała Peridaena — nie słynął z hojności.Ten błąd w sztuce maskowania się zaintrygował ją.Podświadoma próżność? Niechęć do rezygnacji z drobnych luksusów? Miała nadzieję, że z czasem się dowie.Na razie wystarczyło jej jedno: ten mężczyzna był kimś więcej niż na to wyglądał.Jakby na potwierdzenie tych podejrzeń Althume poprawił się na krześle.Matka i książę natychmiast zamilkli i spojrzeli na niego.— Jeśli jej się nie uda, nic na tym nie stracimy — mruknął.Podparł brodę kościstymi dłońmi i zamyślił się.Baronowa otworzyła usta, jakby chciała zaprotestować.Ale Althume przeszył ją wzrokiem i nie odezwała się.Ta scenka wywarła na Sherrine wielkie wrażenie.— Hmm.To prawda, Kas.— zaczął ostrożnie Peridaen.— Ale.doceniamy twoje poświęcenie, młoda damo, lecz jeśli po namyśle zechcesz się wycofać.Przypomniała sobie twarz Lindena Rathana i o mało nie wybuchnęła śmiechem.Poświęcenie?! Połączy przyjemne z pożytecznym: zaspokoi skryte pragnienie i umocni swoją pozycję w Bractwie.Pogratulowała sobie sprytu.— Dla dobra Bractwa jestem gotowa na wszystko, książę — szepnęła.Peridaen spojrzał na Althume’a.Ponury mężczyzna wzruszył ramionami i skinął głową.Wściekły wzrok matki nie wróżył nic dobrego, ale Sherrine wiedziała, że teraz Anstella nie odważy się jej sprzeciwić.Wygrała.Współczuję pierwszemu służącemu, który się jej nawinie pod rękę, pomyślała ze złośliwą satysfakcją.Peridaen wstał.Sherrine natychmiast zerwała się z miejsca.Anstella również.Althume nie zareagował.Książę już po raz drugi zignorował naruszenie dworskiej etykiety.Zdumienie Sherrine sięgnęło zenitu.Peridaen przygładził brodę.— Jutro wieczorem wydamy przyjęcie na cześć Ludzi Smoków.Dopilnuję, żebyś została przedstawiona Lindenowi Rathanowi.Postaraj się wzbudzić jego zainteresowanie.Jutro jeszcze o tym porozmawiamy.Wyciągnął rękę do Anstelli.— Chodźmy, moja droga.Czas udać się do pałacu.Sherrine schyliła głowę i skłoniła się nisko wychodzącej parze.Althume wyrósł nagle tuż przed nią.Po raz pierwszy miała okazję spojrzeć mu prosto w oczy.Przeszedł ją zimny dreszcz.Jeszcze nie widziała tak lodowatego wzroku.Wstrzymała oddech; zupełnie, jakby tonęła w przeręblu.— Pamiętaj, że to dla Bractwa — rozległ się szept przypominający szelest suchych liści na wietrze i Althume zniknął.Opadła na krzesło i jednym haustem dopiła wino.Już wiedziała, kim jest ten człowiek.Bogowie, miejcie ją w opiece.Mimo upału wciąż drżała.I zastanawiała się, czy nie usiłowała być za sprytna.6Postawiłaś na swoim.Sherrine odwróciła się od lustra i wstała.W progu zobaczyła matkę.Tandavi po cichu odłożyła szczotkę do włosów i wycofała się w najdalszy kąt komnaty.— Owszem, mamo.Ależ musiało jej to dopiec; Sherrine napawała się zwycięstwem.— Uważaj, żebyś nie przegrała.— Dlaczego mam przegrać? Jestem taka brzydka? — zapytała niewinnie.Matka mogła jej zarzucić wszystko, ale z pewnością nie brak urody.Baronowa przez chwilę przyglądała się córce.— Och.Być może spodobasz mu się, ale nie na długo.Przestaniesz go interesować, kiedy przejrzy cię na wylot.Sherrine dosłyszała w głosie matki ostrzegawczy ton.— Widzę, że jesteś zazdrosna, mamo.Anstella podeszła ku niej z podniesioną ręką.Ale atak nie nastąpił, w ostatniej chwili pohamowała się.— Chciałaś zostawić mi ślad na policzku? To by niczego nie zmieniło — zatriumfowała Sherrine.Zwycięstwo uderzyło jej do głowy niczym mocne wino.Z rozbawieniem przyglądała się, jak matka kipi z bezsilnej wściekłości.Baronowa odzyskała głos.— Czas pokaże, że miałam rację — zdołała wycedzić.Odwróciła się na pięcie i wyszła z godnością.— Nie tym razem — powiedziała Sherrine i z powrotem zasiadła przed lustrem.— Nie tym razem — powtórzyła i klasnęła w dłonie.— Tandavi! Dokończ czesanie.Kiedy służąca szczotkowała jej włosy, Sherrine zaczęła układać plany.Trzęsły się jej ręce, gdy dopasowywała klucz do zamka skrzyni.Gdyby Beren znalazł ją tutaj, wszystko by przepadło.Ale każdy, kto mógłby ją przyłapać, był teraz na przyjęciu.Nikt nie chciał przegapić okazji przyjrzenia się z bliska Ludziom Smokom.Więc teraz albo nigdy.Udało się! Zamek ustąpił.Lady Beryl otworzyła wieko.Ku swojemu przerażeniu zobaczyła stos zwojów pergaminu.O bogowie! Czy ma sprawdzać wszystkie po kolei?Na hałas z korytarza aż podskoczyła.Przycisnęła rękę do piersi; serce waliło jej jak oszalałe.Ale dźwięk nie powtórzył się.Zaczęła oddychać spokojniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]