[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie znalazłem sposobność, aby wsunąć te słowa: Czy nie miałaś dzisiaj żadnejwizyty? motywując je niepokojem, jaki zbudziła we mnie obawa, iż mogła rozrządzić po-południem po moim pierwszym bileciku. Och! rzekła trzeba być mężczyzną, aby przypuszczać coś podobnego! Ja miałabymmyśleć o czym innym niż o twoim cierpieniu? Do chwili, w której przyszedł twój drugi list,myślałam tylko o tym, jak pobiec do ciebie. I byłaś sama? Sama rzekła, patrząc na mnie z zupełną niewinnością.Taka musiała być minka, któraskłoniła Murzyna do zabicia Desdemony.Ponieważ ona sama zajmowała cały dom, było to ohydne kłamstwo.Jedno jedyne kłam-stwo niweczy owo bezwzględne zaufanie, które dla pewnych dusz jest zasadą miłości.Abywam powiedzieć, co się działo we mnie w tej chwili, trzeba by przyjąć, że mamy w sobiewewnętrzną istotę, której widzialne j a służy za futerał; że ta istota, lśniąca jak światło, jestdelikatna jak cień.otóż to piękne j a okryło się wówczas na zawsze kirem.Tak, uczułem, iż163zimna i koścista ręka obleka mnie w całun doświadczenia, nakłada mi ową wiekuistą żałobę,jaką wnosi w naszą duszę pierwsza zdrada.Spuściłem oczy, aby nie zdradzić przed nią błysku myśli, tej dumnej myśli, która wróciłami nieco sił: Jeśli cię oszukuje, zatem jest niegodna ciebie! Rumieniec mój i łzy, które za-kręciły mi się w oczach, złożyłem na karb niedomagania; słodka istota ofiarowała się odwiezćmnie do domu w dorożce ze spuszczonymi storami.Po drodze okazywała mi tyle czułości itroskliwości, że byłaby oszukała nawet weneckiego Murzyna.W istocie, jeśli to wielkiedziecko zawaha się jeszcze dwie sekundy, każdy inteligentny widz rozumie, że za chwilę po-prosi Desdemonę o przebaczenie.Bo też zabijać kobietę to istny czyn dziecka.Płakała, kiedyśmy się rozstawali; tak była nieszczęśliwa, że nie może mnie pielęgnować!Chciałaby być moim lokajem, zazdrościła losu temu człowiekowi, a wszystko w słowach,och, godnych listu jakiejś szczęśliwej Klaryssy88.Jest dużo z małpki w najładniejszej, najbar-dziej anielskiej kobiecie pod słońcem!Tu wszystkie kobiety spuściły oczy, jakby zranione tą okrutną prawdą, wyrażoną w takokrutny sposób. Nie powiem wam nic o nocy ani o tygodniu, jaki spędziłem ciągnął de Marsay uczu-łem się mężem stanu.Było to tak dobrze powiedziane, iż mimo woli wydarł się nam gest podziwu. Przechodząc z iście piekielną inteligencją sposoby, w jakie można się zemścić na kobie-cie ciągnął de Marsay (a przy takiej miłości jak nasza istniały sposoby straszliwe, nie dozagojenia) gardziłem sobą, wydawałem się sam sobie podły, skłaniałem się bezwiednie dookropnego kodeksu pobłażania.Mścić się na kobiecie czyż to nie znaczy uznać, że istniejetylko ona jedna, że nie umielibyśmy się bez niej obejść? A wówczas czyż zemsta jest sposo-bem odzyskania jej? Jeśli nie jest nam nieodzowna, jeśli istnieją inne, czemu nie zostawić jejprawa do zmienności, które przyznajemy sobie? To, oczywiście, odnosi się tylko do miłości;inaczej byłoby to antyspołeczne; nic lepiej nie dowodzi potrzeby nierozerwalnego małżeń-stwa niż kruchość uczuć.Dwie płcie powinny być skute jak dzikie bestie, którymi są w isto-cie, prawem nieugiętym, głuchym i niemym.Usuńcie zemstę, a zdrada jest w miłości niczym.Ci, którzy sądzą, że istnieje dla nich tylko jedna kobieta, muszą być za zemstą, a wówczasistnieje tylko jedna: zemsta Otella.Oto jaką wybrałem ja.Te słowa wywołały w sali owo nieznaczne poruszenie, które sprawozdawcy sejmowi okre-ślają w ten sposób: (G ł ę b o k i e w r a ż e n i e ). Wyleczony ze swego kataru oraz z czystej, absolutnej i boskiej miłości, nawiązałem mi-łostkę, której heroina była urocza, w zupełnie innym typie niż mój zdradziecki anioł.Nie byłomi zresztą w głowie zrywać z ową kobietą tak wytworną i tak dobrą aktorką; nie wiem bo-wiem, czy prawdziwa miłość daje rozkosze równie lube, co misterne udanie.Taka obłudawarta jest tyle, co cnota (nie mówię tego do was.Angielek, milady rzekł ciszej minister,zwracając się do lady Barimore, córki lorda Dudley).Słowem, starałem się być wciąż tymsamym kochankiem.Musiałem oprawić dla mego nowego anioła pukle swoich włosów iudałem się w tym celu do biegłego artysty, który mieszkał wówczas przy ulicy Boucher.Człowiek ten miał jako specjalność podarki z włosów; polecam go tym, którzy nie mają zawiele tej ozdoby; posiada zapas we wszelkim gatunku i kolorze.Skoro mu wytłumaczyłem,czego potrzebuję, pokazał mi swoje prace.Ujrzałem arcydzieła cierpliwości, przewyższającewszystko, co się czyta w bajkach, a także przewyższające prace wykonane przez więzniów.Wtajemniczył mnie w kaprysy mody panujące w artykule włosów. Od roku powiadał jestszał znaczenia bielizny włosami; na szczęście, miałem ładne kolekcje włosów i wyborne ro-botnice. Tknęło mnie podejrzenie: wydobywam chusteczkę i mówię: Zatem to jest robioneu pana, z fałszywych włosów?88K l a r y s s a bohaterka głośnej powieści w formie listów pt. Klaryssa Harlowe Samuela Richardsona(1689 1761), szlachetna dziewczyna, prześladowana przez.rodzinę i uwiedziona przez Lovelace'a.164Obejrzał chusteczkę i rzekł: Och, ta dama była bardzo grymaśna, najstaranniej dobierała odcień.Moja żona samaznaczyła te chusteczki.Ma pan jeden z najpiękniejszych wyrobów, jakie istnieją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]