[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie przedostawało się przez ich barierę, choć chwilami czułem się, jakbym został zamknięty w beczce, w którą ktoś wali młotem.Żołnierze wroga zaczynali wskakiwać do rzeki i płynąć na drugi brzeg.Balista miała dobry zasięg, wszystkie jej pociski trafiały w niewielki obszar.Wieża strażnicza zaskrzypiała i jęknęła.Potemzachwiała się.Odleciał od niej wielki kawał muru i wkrótce cała budowla runęła, pociągając za sobą część ściany fortu.Wjechałem w wody rzeki, pokonałem bród i znalazłem się pośród wozów.Sztandar i ludzie Sindawe szli za mną.Jedyni wrogowie, jakich widziałem, pokazywali mi plecy, zmykając na wschód.Zabawne.Sam nie zadałem nawet jednego ciosu.Dla żołnierzy Sindawe została niemalże prozaiczna robota - oczyszczenie drogi z wozów.Niektórzy prześliznęli się pomiędzy nimi i osłonili Murgena, który zatknął sztandar na murach fortu.Na północnym brzegu toczyły się walki, ale losy bitwy zostały już przesądzone.To był koniec i zwycięstwo, a ja nie mogłem w to uwierzyć.To było niemal zbyt łatwe.Nie wykorzystałem nawet wszystkich strzał z kołczana.Choć dookoła mnie szalało zamieszanie, wyciągnąłem mapnik, by zobaczyć, co znajduje się na południu.37.ŚWIATŁOCIEŃ: ŁZY CZARNE JAK WĘGIELWściekłość i panika ścierały się ze sobą w komnacie z fontanną w Światłocieniu.Cień Księżyca wypłakiwał okropne proroctwa.Cień Burzy szalał.Jeden milczał, milczeniem tak głębokim jak to, które panuje w pogrzebanej trumnie.A jednego tam w ogóle nie było, choć mówił za niego Głos, mroczny i prześmiewczy.- Mówiłem, że nawet milion ludzi nie wystarczy.- Cicho, robaku! - warknął Cień Burzy.- Starli na proch wasze niezwyciężone armie, dzieci.Wszędzie obsadzili przyczółki.I co teraz uczynicie, skamlające psy? Wasze prowincje są, niczym powalone na wznak, obnażone kobiety.Dwustumilowa wycieczka śladem Lancy Namiętności, i zapukają do bram Stormgardu.Co wtedy zrobicie, co zrobicie, co zrobicie? Och, biada, cóż to przytrafiło się im? - Czarna nieobecność, zawieszona w powietrzu zaniosła się szalonym śmiechem.Cień Burzy warknął.- A ty przyszedłeś nam z całą swoją cholerną siłą na pomoc, nieprawda? Ty i twoje gierki.Próbujesz złapać Dorotce Senjak? Jak ci się wiedzie? Hę? Co zrobiłeś z ich kapitanem? Czy zaplanowałeś sobie, że dobijesz z nimi targu? Że sprzedasz nas za moc jaką ci dadzą? Czy sądzisz, że możesz użyć ich do zamknięcia Bramy? Jeżeli tak myślisz, to jesteś największym głupcem z nas wszystkich.- Skamlajcie, dzieci.Jęczcie i lamentujcie.Oni już tu idą.Może, jeżeli będziecie mnie błagać, uratuję was jeszcze raz.Cień Księżyca parsknął.- Śmiałe słowa ze strony tego, który nie ma nawet możliwości, by uratować sam siebie.Tak.Zgodnie z tradycją Kompanii, dopadli nas w chwili naszej słabości.Dokonali tego, co dla nich nie jest niczym nowym: niemożliwego.Ale walki na brzegu Main są jedynie jednym z posunięć w tej grze.To tylko pionek został poświęcony.Jeżeli ruszą na południe, każdy krok będzie zbliżał ich bardziej do ich przeznaczenia.Śmiech.Ten, który milczał, przerwał swój werbalny post.- Jest nas troje, w pełni naszych mocy.Ale dwoje wielkich idzie w ślad za Czarną Kompanią.I nie mają szczególnego interesu w popieraniu jej celów.A ona jest okaleczona i słaba niczym myszka.Jeszcze więcej śmiechu.- Kiedyś, dawno temu, ktoś wypowiedział prawdziwe imię Dorotei Senjak.Tak więc teraz nie jest już dłużej Panią.Nie ma więcej mocy, niż utalentowane dziecko.Ale czy sądzicie, że utraciła swoją pamięć, gdy zaprzepaściła moc? Nie powinniście tak myśleć.Albo, jeżeli tak jest, nie oskarżajcie mnie, że wam nie powiedziałem.Być może stanie się na tyle przerażona, na tyle zrozpaczona, aby powierzyć swoje sekrety wielkiemu, który się zmienia.Żadnej odpowiedzi.To był strach, który nawiedzał ich wszystkich.Cień Księżyca powiedział:- Raporty są sprzeczne.Co do jednego wszak zgodne.Wielka katastrofa spotkała naszą armię.Ale mamy do czynienia przecież z Czarną Kompanią.Szansę istniały zawsze.Przygotowaliśmy się, by je wykorzystać.Odzyskamy naszą zimną krew.Ale podczas bitwy o Ghoja ujawniła się kolejna tajemnica.Widziano tam dwie straszliwe postacie, wielkie, czarne istoty na ogromnych rumakach, zionących ogniem.Stworzenia nieczułe na ciosy strzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •