[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - No cóż, trza by spać, co? Pójdę.Kasiu, wez świecę, poświecisz mi.Ponury chłop Fied'ka Umyj-się-Błotem, ze świeżym pąsowym piętnem na czole, rozstawiwszy na wysokichkozłach bose noćji skute łańcuchem, przesuwał w rękach długą rękojeść dębowego młota i walił z rozmachem wwierzch pala.Chłop był krzepki.Inni ten postawił taczki, ów stał po pas w wodzie,zadarłszy brodę, tamten zrzucił z ramienia belkę patrzyli, jak z każdym uderzeniem pal zagłębia się w grząskibrzeg.Wbijano pierwszy pal dla umocnienia brzegów małej wysepki Janni-saari, co po fińsku znaczy wyspazajęcza.Trzy tygodnie temu rosyjskim wojskom poddała się na parol ziemna twierdza Nienschanz o dwiewiorsty w górę Newy.Szwedzi opuścili brzeg Newy i cofnęli się za rzekę Siestrę.Szwedzka flota, obawiając sięmielizn, ciemniała żaglami daleko na zatoce, na rozsłonecznionej łusce fal.Dwa nieduże statki odważyły sięwejść w ujście Newy do wyspy Chirwi-saari gdzie w leśnym zasieku ukrywała się bateria kapitanaWasiliewa lecz galery oblepiły okręty, sczepiły się z nimi i zdobyły w boju.Krwawymi trudami zostało otwarte przejście z Aadogi na otwarte morze.Ze wschodu ciągnęły niezliczonetabory, rzesze robotników i kajdaniarzy.(Piotr pisał do Romoda- nowskiego: .ludzi brak wielki, każ wewszystkich miastach, urzędach i ratuszach zebrać łotrzyków i słać ich tutaj".) Tysiące robotników, którzyprzewędrowali tysiące wiorst, przewożono tratwami i czółnami na prawy brzeg Newy, na wyspę Kojbu-saari,gdzie na brzegu stały szałasy i ziemianki, dymiły ogniska, stukały topory, zgrzytały piły.Tu, na kraj świata, szlia szli robotnicy, bez powrotu.Przed Kojbu-saari na Newie na błotnistej wysepce Janni-saari, na strażydrogo okupionego ujścia wszystkich dróg handlowych ziemi rosyjskiej zaczęto budować twierdzę o sześciu bastionach.(.Będzie ją budowało sześciunaczelników: pierwszy bastion buduje bombardier Piotr Aleksiejew, drugi Mieńszykow, trzeci książę Tru-beckoj, czwarty książę-papież Zotow.") Po założeniu fundamentów na wielkiej uczcie w ziemiance Piotra,wśród toastów i strzelania z dział, obmyślono nazwę dla twierdzy Piterburg.Otwarte morze było stąd na długość ręki.Wiatr pokrywał je wesołą łuską.Na zachodzie, za żaglamiszwedzkich okrętów, wznosiły się wysoko chmury morskie niby dymy innego świata.Na te nierosyjskiechmury, na wodny obszar, na straszne pożary wieczornej zorzy patrzyli jeno dozorujący żołnierze na pustynnejwyspie Kotlin.Brakło chleba.Ze spustoszonej Ingrii, gdzie zaczęła się szerzyć zaraza, nie było dowozu.Jedzonokorzenie, tłuczono korę drzew.Piotr pisał do księ- cia-cesarza prosząc ciągle o przysłanie ludzi: Dużo tuchoruje, a wiele pomarło. Ciągnęły i ciągnęły tabory, robotnicy, kajda- niarze.Z włosami opadającymi na rozpalone, mokre czoło Fied'ka Umyj-się-Błotem młotem dębowym walił a waliłw pale.KONIEC KSIGI DRUGIEJROZDZIAA PIERWSZYIW Moskwie zrobiło się nudno.W porze obiadowej -7?: w upale lipcowym jeno bezpańskie psy wałęsałysię ze zwieszonymi ogonami po krzywych ulicach obwąchując przeróżne niepotrzebne rupiecie, które ludziewyrzucali za wrota.Na placach nie było dawnej ciżby i krzyku gdzie niejednemu zacnemu człowiekowipoobrywano poły przy zapraszaniu do straganów albo kieszenie wywrócono na nice, nim zdołał kupić coś w tymkołowrocie.Bywało dawniej, iż przed świtaniem jeszcze ze wszystkich przedmieść arbackich,suchariewskich, zamoskworiec- kich ciągnęły pełne wozy towarów łokciowych, żelaznych, skórzanych,garnki, czarki, kaganki, obarzanki, rzeszota z jagodami, przeróżne warzywa, niesiono drągi z chodakami, nieckiz pierogami, na placach rozstawiano z pośpiechem wozy i stragany.Opustoszały osady strzeleckie, obejściazaklęsły, obrosły bujnie pokrzywą.Mnóstwo ludu pracowało teraz w nowo otwartych manufakturach wespół zkajdaniarzami i pańszczyznia- nYmi.Płótno i sukno szło stąd prosto doUrzędu Preobrażeńskiego.We wszystkich kuzniach moskiewskich kuto szpady, piki, strzemiona i ostrogi.Wcałej Moskwie nie można było dostać konopnego powrózka skarb zabrał wszystkie konopie.Nie stało też dawnego dzwonienia od zorzy do zorzy w wielu cerkwiach zdjęto wielkie dzwony,odwieziono do ludwisarni i przetopiono na działa.Dzwonnik od Starego Pimena, gdy prześmierdli tytoniskiemdragoni ściągnęli z dzwonnicy wielki dzwon, spił się na umór i chciał się na belce powiesić, a potem leżącskrępowany na skrzyni wykrzykiwał w szaleństwie, iż Moskwa słynęła była ze wspaniałego dzwonienia, a teraznad Moskwą nastanie tęskność.Dawniej przed wrotami każdego bojarskiego dworu zuchwali dworscy sługusi w czapkach na bakierprzekpiwali się, grali w klipę, w orła i reszkę albo też po prostu napastowali każdego pieszego czy konnego śmiech, zberezeństwo, szarpanina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]