[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.7.„Tachmasib”.Pożytek z instrukcji.Żylin czytał przy stole.Jego oczy szybko przesuwały się po stronach, od czasu do czasu połyskując w błękitnym świetle stojącej na blacie lampy.Przez jakiś czas Jura obserwował Żylina, nagle przyłapał się na tym, że patrzy na niego z przyjemnością.Iwan miał śniadą twarz, o mocnych rysach, wyrazistą niczym grawiura.Prawdziwie męską twarz prawdziwego człowieka.Dobry człowiek z tego Wani Żylina.Możesz przyjść do niego o każdej porze dnia, siedzieć i gadać, co ślina na język przeniesie, i nigdy mu nie przeszkadzasz.I zawsze cieszy się na twój widok.Dobrze, że są na świecie tacy ludzie.Na przykład Żeńka Segal.Z nim można iść na każde ryzyko i dokładnie wiadomo, że nie trzeba go będzie poganiać, że sam będzie człowieka poganiał.Jura wyobraził sobie Żenkę na Rhei, jak razem z chłopakami spawa szczelinowe konstrukcje w czarnej pustce.Biały ogień oksytanu tańczy na krzemianowym fartuchu, a on ryczy piosenki na cały eter, przytrzymując łokciami butlę mieszanki, która zawsze wisi mu na piersi, a nie na plecach, jak każe instrukcja.Tak mu wygodniej i koniec, nie przekonasz go.Czasem tylko, gdy ktoś z butlą na plecach przegoni go na bezwładnościowej spoinie, na osiowym styku albo na narożnej rozpórce bez liny, wtedy spojrzy spode łba i przerzuci butlę na plecy, a i to nie zawsze.Wszelkie instrukcje ma gdzieś.Instrukcja jest dla tych, którzy jeszcze nie umieją.Za to słuchu nie ma za grosz.Fałszuje straszliwie.Ale to nawet dobrze, bo jak tu żyć z człowiekiem, do którego o nic nie można się przyczepić? Porządny człowiek powinien mieć jakąś dziurkę w umiejętnościach, a najlepiej kilka dziurek.Dopiero wtedy jest z niego fajny gość i wiesz na pewno, że to nie jakiś tam pearl.Na przykład Żeńka - wystarczy, żeby zaśpiewał i od razu wiadomo, że jest w porządku.- Wania - spytał Jura - czy wy macie słuch?- Coś ty, chłopie - odparł Żylin, nie odrywając się od księżki.-Za kogo ty mnie masz?- Tak właśnie myślałem - powiedział usatysfakcjonowany Jura.- A co czytacie?Żylin podniósł głowę, przez chwilę patrzył na Jurę, po czym powiedział powoli:- Zasady sanitarnej dyscypliny dla lejbhusarów Jego Imperatorskiej Wysokości.Jura parsknął.Zrozumiał, że Iwan nie chce powiedzieć, co to za książka.Cóż, jego sprawa.- Udało mi się dzisiaj wreszcie skończyć Fizykę metali - powiedział Jura.- Co za nuda.Jak można pisać księżki w taki sposób? Aleksiej Pietrowicz trochę mnie przeegzaminował.- Ostatnie słowo Jura wymówił ze szczególnym wstrętem.- I przez cały czas się czepiał.Nie wiecie, Wania, dlaczego on się mnie ciągle czepia?Żylin zamknął książkę i schował ją do biurka.- Wydaje ci się - odparł.- Kapitan Bykow nigdy się nie czepia.On tylko wymaga tego, czego należy wymagać.Nasz kapitan to bardzo sprawiedliwy człowiek.Przez kilka minut Jura zastanawiał się, czy uczciwie będzie powiedzieć to, co chce powiedzieć.Nie zaryzykowałby mówienia tego Bykowowi w oczy; a poza oczy nieładnie.Ale tak bardzo chciałoby się powiedzieć.- Wania, jakich ludzi nie lubicie najbardziej? Żylin natychmiast udzielił mu odpowiedzi:- Tych, którzy nie zadają pytań.Są tacy pewni siebie.Zmrużył oczy, popatrzył na Jurę, chwycił ołówek i szybko narysował jego portret.Stażysta Borodin, bardzo podobny, siedzi skrzywiony nad Fizyką metali.- A ja nie lubię nudnych - oznajmił Jura, oglądając rysunek.-Mogę go wziąć? Dziękuję.Bardzo nie lubię nudnych.Mają takie nudne, przykre życie.W pracy coś piszą albo coś liczą na maszynach, których nie wymyślili, a sami nawet nie próbują czegoś wymyślić.Nawet im to do głowy nie przyjdzie.Wszystko robią tak, jak inni.Te ich rozważania! - Te buty są ładne i mocne, a te nie, nie umieją u nas w Wiaźmie robić porządnych mebli, trzeba będzie z Moskwy zamówić, o tej książce mówią, że j ą trzeba przeczytać, może jutro pójdziemy na grzyby, podobno dużo w tym roku grzybów.Mnie by na te grzyby końmi nie zaciągnęli!Żylin słuchał w zadumie, starannie rysując na papierze ogromną całkę od zera do nieskończoności.- Zawsze mają mnóstwo wolnego czasu - ciągnął Jura - i nigdy nie wiedzą, co z nim robić.Jeżdżą samochodami swoją głupią ogromną kompanią i przykro patrzeć, jak głupio to robią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]