[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na boisku Tuck przedstawia mnie swojejdrużynie.Nie daje mi spokoju jedna myśl: czyjeśli pomogę im wygrać, to w oczach Kiary stanęsię bohaterem?wiczę z chłopakami przez dziesięć minutprzed meczem.Nie rzucałem dysku od wielu lat,ale nie mam problemu z celnym podanieminnemu zawodnikowi.Jeden z kolesi z mojej drużyny mija mnie wbiegu, mruga i klepie mnie w tyłek.Co to ma, do diabła, być? Jakiś rytuałNajlepszych? Nie ze mną rytuały, którewymagają klepania po tyłku innych facetów.Podchodzę do Tucka, który rozgrzewa się zalinią boczną. Czy ten facet na mnie leci, czy coś mi sięprzywidziało? Ma na imię Larry.Uważa, że jesteś sexy,zupełnie nie wiem, dlaczego.Zlini się, odkądtylko cię zobaczył.Nie zachęcaj go. Nie ma obawy. Proszę. Tuck ryje w plecaku i rzuca mikoszulkę. To koszulka meczowa.Trzymam koszulkę w wyciągniętych rękach. Jest różowa. Masz coś przeciwko różowemu? I to dużo.To gejowski kolor.Tuck zaciska ust. Hm, no tak.To chyba dobry moment, żebymci coś wyznał, Carlos.Raczej ci się to niespodoba.Po słowach Tucka przyglądam się badawczoinnym zawodnikom z mojej drużyny.Dennisma dość kobiecy wygląd.Koleś, który mnieklepnął w tyłek, przygryza teraz dolną wargę,jakby chciał mnie przelecieć.I te różowekoszulki& Ci kolesie to geje, tak? A po czym to poznałeś? Po różowychkoszulkach czy po tym, że połowa drużyny ślinisię na twój widok?Wciskam mu koszulkę do rąk. Nie gram. Uspokój się, Carlos.Nie zostaniesz gejem,jeśli zagrasz w drużynie gejów.Nie bądzhomofobem.To takie niepoprawne. Mam w dupie, czy jestem poprawny, czy nie. Pomyśl o kibicach, którzy będąrozczarowani.O Kiarze& i swoim bracie.Nie wiem, czy Alex się śmieje, czy denerwuje:widzę tylko, że patrzy na mnie z trybun ipodnosi w górę oba kciuki.Brittany też się tunagle pojawiła nie wiadomo skąd.Rozmawiająsobie z Kiarą jak dwa gołąbki.Wiem, że lepiej nie pytać, ale nie mogę siępowstrzymać. Jak się właściwie nazywa nasza drużyna? Najlepsze Cioty mówi Tuck i wybuchaśmiechem.Wcale nie jest mi do śmiechu. Co jest? Nie podoba ci się ta nazwa? Jesteśteraz jednym z nas, Carlos.To też mnie nie śmieszy.Tuck łapie dysk podany przez jednego z kolesii odrzuca. Ach, jeszcze o czymś zapomniałem.Zanimwyjdziemy na boisko, obejmujemy się wkółeczku i krzyczymy: Cioty, do boju! Jaknajgłośniej!Tego już za wiele. Spadam.Zaczynam schodzić z boiska.Gdyby mniezobaczył któryś z dawnych kumpli, nie miałbymżycia od Atencingo do Acapulco i z powrotem. %7łartowałem, chłopie woła za mną Tuck.Staję. I nie nazywamy się Najlepsze Cioty.Podnosi w górę dłonie. Okej, okej, niekrzyczymy: Cioty, do boju , chociaż Joe, ten zpostawionymi włosami, proponował to napoczątku sezonu.Nasza drużyna nazywa się poprostu Najlepsi.Nie udało nam się wymyślić niclepszego, więc Larry zaproponował Najlepszych itak zostało.Ulżyło ci?Kręcę głową i biorę od niego koszulkę. Nie wypłacisz się za to mówię i zdejmujęswój T-shirt przez głowę, żeby włożyć różowystrój. Wiem.Powiedz, czego chcesz, amigo. Pózniej. Zerkam na trybuny, na Kiarę.Czy Kiara miała kiedyś chłopaka?Przykłada palec wskazujący do brody. A mówiła ci o Michaelu? Co to za jeden? pytam. Koleś, z którym chodziła w lecie.Nigdy o nim nie wspomniała. Coś poważnego?Tuck szczerzy się w uśmiechu. No, no, nie jesteś za ciekawy? Odpowiadaj. Powiedział jej, że ją kocha, a potem zerwałesemesem. Co za fiut. Dokładnie. Tuck pokazuje na drugą częśćboiska, gdzie przygotowuje się przeciwnadrużyna. To ten wysoki koleś, który podnosibutelkę wody, o tam, ten z nazwiskiem Barra nakoszulce. Ten z zieloną bandaną na głowie? No.Właśnie ten mówi Tuck. MichaelBarra, esemesowy zrywacz. Jest łysy? Nie.Barra dba o swoje cenne owłosienie.Niechce się potargać w czasie meczu. Tuck kładzierękę na mojej klacie. Pamiętaj, co ci mówiłemw samochodzie, kiedy tłumaczyłem zasady.Tonie jest sport kontaktowy, Carlos.Dostajemykarniaki za niepotrzebną brutalność. Uhm.Patrzę na drugą stronę boiska, na byłegoKiary.Bierze łyk wody i rzuca butelkę w stronębocznej linii.Nawet nie widzi, że trafił psajednego z kibiców.Nawet nie znam gościa, a jużgo nienawidzę.Zaczyna się mecz.Dennis bierze zamach irzuca dysk na pole przeciwników.Idzie namdobrze, dopóki jeden z przeciwników nie rzucapod nosem jakichś obelg pod moim adresem,kiedy przechwytuję jego podanie.Krew gotujemi się w żyłach tak jak zawsze, gdy ktoś mnienazywa brudnym Meksykaninem.Jestem gotowy do konfrontacji, nabuzowany ichętnie skopałbym tyłek któremuś zNajlepszych.Chyba powinienem dać Tuckowi dozrozumienia, że rozgrzany do czerwonościMexicano absolutnie nie będzie się dłużejwstrzymywał z brutalnymi zagraniami.34.KiaraNa widok Michaela ogarnia mnie dziwneuczucie.Wiedziałam, że tu będzie, ale niemiałam pojęcia, co będę czuła, gdy go zobaczępo zerwaniu.Myślałam, że zapali się chociażjakaś iskierka i przypomnę sobie, dlaczego z nimchodziłam, ale patrzę i patrzę na niego, izupełnie nic nie czuję.Zrobiłam krok do przodu.Problem w tym, że osoba, w której zaczynam sięzakochiwać mocno i błyskawicznie, nie chceniczego więcej niż krótki romansik.A mnie niezależy na takim związku.Będę dalej udawać, żełączy nas tylko przelotne i niezobowiązującezainteresowanie, ale kiedy jesteśmy razem,czuję się tak wspaniale, że to nie może być aniprzelotne, ani niezobowiązujące.Marzę o Carlosie, kiedy się rano budzę,rozmyślam w szkole, gdy coś mi o nimprzypomni, i przed zaśnięciem.Z Michaelembyło inaczej nie czułam przypływu radości nasamą myśl o nim, a Carlos& rozjaśnia każdydzień.Chociaż wychodzi ze skóry, żeby odgrywaćdupka, to i tak codziennie wymyka się spod tejmaski prawdziwy Carlos.Kiedy bawi się z moimbratem, pokazuje łagodność, którą ukrywa przedresztą świata.Kiedy ze mną żartuje, ujawniachęć do zabawy.Kiedy mnie całuje, wyczuwamw nim rozpaczliwe pragnienie uczuć.Kiedygotuje meksykańskie potrawy albo wplatahiszpańskie słówka do angielskiego, jegoprzywiązanie do dziedzictwa i kultury swojegokraju błyszczy jak promień światła.Wiem, że Carlos ma wielkie zalety i że towłaśnie z ich powodu czuję z nim taką więz, jakz nikim do tego pory.Ale nie pozwala mizobaczyć swojej ciemnej strony, tej, która budziw nim złość i zawiść, i poczucie klęski.I wiem, żewłaśnie przez to nie chce się uczuciowozaangażować.Drużyny ustawiają się w szeregu na swoichpolach, a Tuck rozpoczyna grę.Michael wybiegapierwszy i łapie dysk, po czym szybko podajekolejnemu zawodnikowi ze swojej drużyny.Problem w tym, że Carlos błyskawicznieprzejmuje jego podanie.W pierwszych dwóch minutach gry Najlepsizdobywają punkt.Tuck przybija piątkę zCarlosem.Miło mi, kiedy widzę, jakwspółpracują, zamiast się kłócić. Carlos jest naprawdę dobry mówi Brittanydo Aleksa i do mnie. Jest Fuentesem, musi być dobry odpowiada z dumą Alex.Wiedziałam, że Carlos sobie poradzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]