[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(na stronie) Jakiż zatabaczony, kichnę! (głośno) Czy panzażywasz?REJENT Cokolwiek& na oczy.(znowu, jak wyżej, robi usiłowania; po chwili) Więc zgoda&%7łEGOCINA Za pozwoleniem.(kicha po nadaremnym wysileniu) Zgoda&REJENT (kichnąwszy potężnie) I pakt zawarty& (całuje ją w rękę)%7łEGOCINA Do śmierci!Z a s ł o n a s p a d a98 AKT CZWARTYTen sam pokój, co w poprzedzającym akcie.SCENA IMACKA, HELENA, ubrane do drogi siedzą w głębi; ANTONI podobnie z kapeluszem wręku, chodzi po pokoju.HELENA (siedzi jakiś czas w milczeniu, po chwili) Jaki ten tacio jest, to ja nie pojmuję, wo-łał o konie, kazał się zabierać (naśladując jego ton)  duchem, na jednej nodze! , a terazsiedzi tam&ANTONI Rejent go przytrzymał& mają jakąś naradę& cokolwiek cierpliwości!HELENA Ale, cierpliwości! Ja bym chciała jednej minuty tu już nie być, tak mi jakoś ciężko,duszno& (wstaje i idzie do okna na prawo) Konie stoją już z godzinę& Mateusz zasnął nakozle, a tacia nie widać.(tupie z niecierpliwością nogą)ANTONI (żartobliwie) O o! Panna Helena nie umie panować nad sobą&HELENA Nie przekomarzajże się pan ze mną, bardzo proszę, widzisz pan, że ja stoję jak nagorących węglach& Ach, jak ja nie lubię takich scen!& Byłabym się nie wiem gdzieschowała& Jeszcze tatuńcio taki raptus! Zdaje mi się, że się na świat narodzę, gdy już sta-nę w domu.ANTONI A ja chciałbym, aby ta podróż mogła trwać do nieskończoności.HELENA Więc i panu się to podoba, że jedziemy?& Proszę! Myślałam, że panu wszystkojedno i że niechętnie dajesz nam koni&ANTONI Czy pani to wyczytałaś w moich oczach? Ja sądziłem, że kobiety są przenikliwsze.HELENA To dlaczegoż się pan nie niecierpliwisz jak ja?ANTONI Bo ja już w tej chwili jestem szczęśliwy& samą nadzieją& mieć na swoim wózku,pod swoją opieką to, co się kocha, uwielbia, czci&HELENA Cicho! A to co znowu! (wzrusza ramionami, oglądając się na Mańkę)ANTONI Owszem, im dłużej ojciec marudzi, tym lepiej& pani się niecierpliwisz, dąsasz, a jana panią patrzę&HELENA (w oknie) Dlaczego pan patrzysz?99 ANTONI Bo pani tak ślicznie z tymi minkami.HELENA (niby z dąsem, rzucając mu spojrzenie przez ramię) Doprawdy!ANTONI I tak patrząc zapominam o wszystkim, co mnie otacza, nie wiem nawet, gdzie sięznajdujemy& dosyć mi na tym, że jestem z panią& (po chwili) A nie dawniej jak wczorajgotów byłem oddawać się rozpaczy.HELENA Aj, jej, rozpaczy& myślałby kto, że prawda, nie tacyście wy łatwi, moi panowie,do tego& ach, ci mężczyzni! brzydcy, szkaradni egoiści!& Czemu to Pan Bóg samychkobiet nie stworzył?ANTONI Proszę, taka ogólna klątwa& na nas wszystkich!HELENA No, nie na wszystkich& ale (do siebie, odchodząc od okna) postawiłabym mu zaprzykład braciszka, tylko nie chcę mu robić przykrości& (siada na powrót przy Mańce iszepcze z nią)SCENA IIPOPRZEDZAJCY, GENIO z kapeluszem w ręku wchodzi na palcach, kłania się pannom,po czym idzie do ANTONIEGO, który, siadłszy na lewo i patrząc na HELEN ciągle, doby-wa woreczka z tytoniem i zwija cygaretkę.ANTONI Cóż ty się tak skradasz?GENIO (siada przy nim) Nie poznaję sam siebie& chodzę na palcach i szepczę półgłosem,jakbym miał co na sumieniu& atmosfera tego domu oddziaływa na mnie&ANTONI Czy tylko atmosfera?GENIO Coś szczególnego stało się ze mną.ANTONI Smętne oczy& oj, te oczy!&GENIO (z westchnieniem) Co to za dziwna potęga&ANTONI (żartobliwie podchwytując) W tym tak wątłym na pozór organie jak wzrok.GENIO Och, zapewne!ANTONI Więc ty, widzę, naprawdę?GENIO (patrząc na Mańkę) Rozmaicie definiują miłość; najbliższymi prawdy są podobno ci,co ją nazywają chorobą, w którą się popada bezwiednie.100 ANTONI (jak wyżej) I której miło ulec!&GENIO Och! Zapewne!ANTONI (po chwili) Czy ty także odjeżdżasz?GENIO Cóż bym tu już robił?ANTONI Ale przyjedziesz przecie do mnie?GENIO A czy nie będę natrętnym?ANTONI (śmiejąc się) Jak to, u kolegi?GENIO Nie o tym mówię, wiesz dobrze, wszak ona z wami jedzie i ma tam bawić&ANTONI Tak jest.GENIO A ty mieszkasz podobno bardzo blisko.ANTONI Sąsiadując.GENIO (całując go) Będziesz mi robił interesa?ANTONI Z całego serca.GENIO Pojmujesz, że w stanie jej duszy niewczesna obcesowość byłaby nie na miejscu.Po-legam na tobie.ANTONI Rachuj jak na Zawiszę! Będę badał grunt i składał ci sprawozdania.GENIO (wstając) Weselszy odjeżdżam.ANTONI (ściskając jego rękę) Więc mogę się spodziewać?GENIO Najprędzej, jak się da.Tylko ostrożnie, błagam cię!& I tajemnica do czasu.ANTONI Cha! cha! cha! Co to się z tego człowieka zrobiło& W Warszawie cię nie poznają.GENIO Cicho, dajżeż pokój!& (zbliża się do panien) Pozwolą się panie pożegnać.MACKA Pan odjeżdża?GENIO Mam obowiązki& muszę, ale odjeżdżam z nadzieją, że spotkamy się w przyjazniej-szych okolicznościach.(na stronie) Czy nie zanadto powiedziałem?&MACKA Pan zapewne odwiedzi pana Antoniego?GENIO Pragnąłbym.101 HELENA W takim razie może ujrzemy pana i u nas?GENIO Jeżeli panie pozwolą&HELENA (z żartobliwą ceremonialnością) Och, panie!& (do Mańki na stronie, trącając jąłokciem) Powiedzże co.GENIO (podając rękę Mańce) Więc do widzenia.MACKA Do widzenia.(Genio całuje w twarz Antoniego i na palcach odchodzi.Helena trąca Mańkę kilkakrotnie)SCENA IIIANTONI, MACKA, HELENA.HELENA On tak patrzał na ciebie, ścisnął ci nawet rękę, zdaje mi się, a tyś milczała jak za-klęta.MACKA Daj pokój, proszę cię.HELENA (całując ją) Rozchmurzże czoło, masz minę, jakbyś chciała płakać.MACKA Nie żartuj; zdaje mi się, że gdybym jeszcze parę scen takich przebyła jak niedawno,nie umiałabym już nawet płakać i stałabym się obojętną na wszystko.(Antoni siada na dawnym miejscu i zwija drugą cygaretkę)HELENA Ale kiedy ty to wzięłaś zaraz tak do serca& Ileż to razy tacio uniesie się, naburczy,(poufnie) nieraz, powiadam ci, tak się ze mną obejdzie, że to&MACKA Gdyby mnie podobne obejście spotkało z jego strony, do nóg bym mu padła!HELENA Ale! %7łebyś tylko słyszała.MACKA Poczciwa jesteś, że mnie chcesz pocieszyć, ale wiesz dobrze, że to zupełnie co in-nego.Gdy ojciec uniesie się i zburczy cię, jak powiadasz, to w tym odzywa się serce; domnie jeżeli kto przemawiał, to z obelgą& a mnie się zdaje, że życie bym dała za odrobinęserca.HELENA No, no, skończyły się twoje nieszczęścia, kiedy tacio cię zabiera.MACKA Służyć mu będę na klęczkach!HELENA (śmiejąc się) A tobyś się wybrała!& Zobaczysz, jak ci będzie dobrze& tylko żeś toty przyzwyczajona do parady, a u nas&102 MACKA (z wyrzutem) Helenko, to boli&HELENA No, no, już nic nie mówię& Tylko tacię bliżej poznasz, to się przekonasz& a jaksię uspokoisz, (ciszej) to może go sprowadziemy jakim sposobem i będziesz go miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •