[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cóż, no to może rybacki kuter, który wypływa na nocny połów? Czy one pływają daleko? Różnie.Niektóre do Szetlandów, do Wysp Owczych, na Islandię albo naGrenlandię.Inne łowią na południu, a jeszcze inne na wodach tuż przy brzegu. A te większe kutry? Czy zawijają do portów w obcych krajach? Zdarza się, że tak. No to wspaniale! ucieszył się Móri. Ależ, Móri, nie możesz przecież. zaczęła Tiril, on jednak ujął ukrad-kiem jej rękę i mocno uścisnął.Ostrzeżenie, by nie powiedziała za wiele.Porozmawiali z kowalową i dostali bardzo niedokładny adres w Christianii dokuzynki znajomego męża handlarki i tak dalej. Mieszkają podobno w nie ma-lowanym domu, trzeba pójść jedną z wąskich uliczek przy jednym z nabrzeżyportowych. Postanowili, że jednak sami pójdą do tej handlarki ryb.To zna-czy mieli to załatwić Erling z Mórim, Tiril natomiast musiała się ukryć w biurzeErlinga. Móri nie może przecież tak sobie chodzić po ulicach protestowała Tiril. Przecież mogą go zastrzelić! Będziemy ostrożni zapewnił Erling. Ale musi pokazać drogę, a pozatym trzeba się zająć jego koniem i.Nie, Tiril, nie przeszkadzaj mi, utrudniaszsprawy, które i tak nie są łatwe! Uzgodniliśmy z Mórim, że dzisiaj ja przenocujęu ciebie.Jutro rano poważnie zajmiemy się twoimi problemami, porozmawiamz wójtem na temat tych zbirów, którzy na ciebie napadli.Tiril bardzo niechętnie poddawała się jego poleceniom.Tyle chciała powie-dzieć, serce krajało jej się z bólu, czuła się bezradna, wiedziała jednak, że powinnamilczeć.Od dzieciństwa uczono ją przecież, że kobieta w towarzystwie milczy.Brutalna zasada, wymyślona przez mężczyzn, ale co mogła na to poradzić?Gotowość posłuszeństwa i pokory nie trwała jednak zbyt długo.Kiedy wy-szli z kuzni, dosłownie eksplodowała, wykrzykiwała oskarżenia i protesty.Erlingposzedł pierwszy, została sama z Mórim. Nie wolno ci wyjeżdżać z kraju, Móri zakończyła. Ale ja sam tego chcę uciął. Mówiłem ci przecież: moje wykształceniejest niepełne. Tak, wiem, i nie będzie pełne, dopóki nie znajdziesz tej przeklętej książ-ki oprawionej w czerwoną skórę, wiem.Nie rozumiem tylko, do czego ci onapotrzebna. Do bardzo wielu rzeczy oświadczył. Ale ja sobie nie dam bez ciebie rady żaliła się.157Móri jakby nie wiedział, co powiedzieć.W jego mrocznych oczach pojawiłsię dziwny cień. Masz przecież Erlinga. Erlinga? Erling należy do Carli! Carla nie żyje, Tiril.Nie możesz wymagać, by on do końca życia był sam.Na moment przycichła, a potem wyszeptała ledwie dosłyszalnie: Biedna Carla. Co masz na myśli? No, jeśli Erling znajdzie sobie inną narzeczoną.Móri spojrzał na nią spod oka, jakby się zastanawiał, do jakiego stopnia osobaw jej wieku może być naiwna.Już bez protestów Tiril pozwoliła się zamknąć w małym pokoiku przylega-jącym do biura Erlinga, potem obaj mężczyzni wyszli, a jej pozostawało czekaći przyglądać się półkom, na których przechowywano stare dokumenty przewozo-we.Udręczona przeżyciami i zmęczona chorobą wkrótce zasnęła.Erling i Móri nie zastali handlarki ryb, poszła do miasta, nikt, nie wiedziałdokąd.Dzień miał się ku końcowi.Obaj młodzi ludzie stali na nabrzeżu, ukryci zanarożnikiem portowego magazynu.Daleko po drugiej stronie zatoki majaczyłw mroku przylądek Nord, za nim, w głębi lądu, znajdowało się Laksevag. Twój kuter odpływa już lada moment powiedział Erling. Tak.Uzgodniłem wszystko z szyprem.Zabierze mnie na Wyspy Owcze,a stamtąd nietrudno dostać się na Islandię.Zaopiekujesz się moim koniem?(Erling pozwolił mu nareszcie mówić do siebie ty ). Oczywiście! Dostanie w stajni najlepsze miejsce. Wiem.Dziękuję! I. Tiril też się, rzecz jasna, zaopiekuję.Nie zmieniłem zdania i naprawdę chcęsię z nią ożenić.Móri nie zaraz odpowiedział, jakby szukał właściwych słów. Zasłużyła sobie na twoje wsparcie w każdej sytuacji rzekł w końcu.To znaczy, oboje zasługujecie na siebie nawzajem. Dzięki ci.Ciebie ona też bardzo lubi, Móri.Islandczyk wciąż miał problemy z doborem słów. Strzeż jej, Erlingu! Tutaj.Daj jej ten znak.to zapewni jej bezpieczeń-stwo! Ten znak ma wielką moc, ochroni ją przed wszelkim złem.Wolno, jakby z wahaniem czy może wbrew swojej woli, podał przyjacielowinieduży przedmiot. Co to jest? zapytał Erling. Rysunek na drewnie?158 To runa życia i tak też się nazywa: Znak %7łycia.A drewno to szlachetnasosna, bardzo trudne do zdobycia na Islandii, gdzie w ogóle drzewa prawie nierosną. Ja nie mógłbym takiego dostać? poprosił Erling. Znakomicie poradzisz sobie i bez niego.A zdobycie Znaku %7łycia koszto-wało mnie wiele wysiłku i cierpień.Linie znaku zostały wypełnione krwią z naj-większych naczyń krwionośnych mojego ciała, a wycinanie znaku musi się odby-wać w specjalnych warunkach.Znak został wykonany dla mnie, lecz teraz chciał-bym, żeby go miało to biedne dziecko. A czy ja nie mógłbym dostać znaku, który przyciąga do siebie bogactwo? Nie masz już dość pieniędzy? Kupiec nieustannie podejmuje wielkie ryzyko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]