[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu pisk.Kąty zmierzone.Czas wracać.Ześlizgiwał się z obelisku z szeroko rozstawionymi nogami, tak jak toczynią strażacy zjeżdżający po drabinie.Jego stopy dotknęły najwyższego podestu rusztowania akurat w chwili, gdysześć policyjnych radiowozów z piskiem opon wpadło na plac de la Concorde izatrzymało się na samym środku.Wyskoczyło z nich z tuzin gliniarzy.- Długi! Odpalaj! Jedziemy! - krzyknął West, zbiegając potrzypoziomowym rusztowaniu.- Skrócę sobie drogę!Autobus wyjechał tyłem spod rusztowania, potem Długi zmienił bieg ikiedy autobus ruszył do przodu, West skoczył z rusztowania wprost na podłogęgórnego pokładu.Od chwili ich śmiałej akcji w Luwrze w pościg za nimi zaangażowanowszystkie dostępne siły.Jak można się było spodziewać, o zuchwałej kradzieży w Luwrze bezprzerwy mówiło się przez radio na częstotliwościach policyjnych, naczęstotliwościach, których słuchały także inne siły działające w tym państwie.Długi nie zdawał sobie sprawy, że na najwyższym szczeblu podjętodecyzję o odsunięciu policji od całej sprawy.Pościg miała teraz prowadzićfrancuska armia.Tak jak przewidywał West.Dlatego też, kiedy czerwony autobus ruszył z miejsca i zaczął oddalać sięod obelisku okolonego zdewastowanym rusztowaniem, policja paryska nieruszyła za nim w pogoń.Ograniczyła się tylko do otoczenia całego placu.Chwilę pózniej pięć pomalowanych na zielono, naszpikowanych lufamilekkich samochodów opancerzonych śmignęło przez plac i ruszyło za dużym,ciężkawym autobusem.Trąbiły klaksony i wyły syreny, gdy piętrowy autobus po raz drugidzisiejszego dnia przebijał się przez spory uliczny ruch, panujący na Quai desTuileries, ulicy ciągnącej się wzdłuż Sekwany.Kierowca autobusu nie zważałna czerwone światła na skrzyżowaniach, wywołując kompletny chaos.Za autobusem pędziło pięć wojskowych pojazdów.Były to lekkie samochody opancerzone Panhard VBL z trzyosobowązałogą.Każdy miał pod maską potężny silnik Diesla, napęd na cztery koła iniskie, opływowe nadwozie.Szybki i zwrotny, wyglądał jak opancerzona wersjazwykłej terenówki.Panhardy, które ścigały Westa, były wyposażone między innymi wdługolufowe karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm, a część z nich miałoprzeciwpancerny zestaw rakietowy TOW.Pościg dopiero się rozpoczął, a wojsko już siedziało Westowi na karku.Zgoniących go pojazdów posypał się grad pocisków, wybijając wszystkie szybypo lewej stronie autobusu.Ostrzał skończył się dopiero wtedy, gdy autobuszniknął w czeluściach tunelu.Dwa panhardy próbowały wyprzedzić w tunelu autobus, ale Długizauważył ten manewr i zaczął jechać zygzakiem.Oba pojazdy wpadły wpoślizg, przewróciły się, zaczęły koziołkować i zatrzymały w końcu kołami dogóry.Na górnym pokładzie Kubuś Puchatek i West, z trudem utrzymującrównowagę podczas manewrów Długiego, próbowali strzelać do goniących ichpojazdów.Puchatek szczególnie przymierzał się do panharda wyposażonego wwyrzutnie pocisków rakietowych.- Mają rakiety! - wrzasnął do Westa.- Nie użyją ich! Nie będą ryzykować zniszczenia kopuły! - odkrzyknąłWest.- West! Za chwilę postawią na drodze blokadę! Co robimy? - rozległ się wradiu głos Długiego.- Jedz szybciej! - odpowiedział West.- Musimy się dostać na most deGaulle'a.Tunel się skończył i w świetle słońca ujrzeli nad swoimi głowami dwafrancuskie śmigłowce.Jednym z nich był mały śmigłowiec bojowy Gazele - zgrabny, szybki,zwrotny i naszpikowany bronią.Drugi był większy i robił wrażenie - to Super Puma - śmigłowiecdesantowy, odpowiednik amerykańskiej maszyny Super Stallion.Zabierał napokład dwudziestu pięciu uzbrojonych ludzi.I tylu właśnie siedziało terazwewnątrz.Zmigłowiec leciał nisko nad autobusem wzdłuż północnego brzeguSekwany.W pewnej chwili otworzyły się boczne drzwi i w kierunku ziemisfrunęły liny.Nareszcie stało się jasne, jaki plan mają Francuzi.Zamierzali zdobyć autobus szturmem, i to pędzący autobus.W tej samej chwili trzem pozostałym panhardom udało się wyprzedzićautobus i niejako wziąć go w kleszcze.- No to mamy przesrane - powiedział głucho Długi.Mimo to szarpnął gwałtownie kierownicą i autobus z impetem uderzył wznajdujący się przy jego prawym boku francuski pojazd.Panhard wypadł zjezdni, przebił barierkę ochronną, pofrunął wysoko w górę i wreszcie z głośnympluskiem wpadł do rzeki.West usiłował zestrzelić wiszący nad nimi olbrzymi śmigłowiec, ale ogieńprowadzony z drugiego helikoptera zmusił go do położenia się na podłodze.Prawie wszystkie fotele na górnym pokładzie były już podziurawione kulami.- Długi! Jedz zygzakiem - krzyknął West, ale było już za pózno.Dwóch pierwszych francuskich komandosów wylądowało z łomotem napodłodze górnego pokładu pędzącego autobusu, zaledwie o kilka metrów odWesta.Natychmiast go spostrzegli, gdy leżał w przejściu między siedzeniami,wystawiony na strzał.Unieśli broń i mieli pociągnąć za spust, gdynieoczekiwanie podłoga pod ich stopami została podziurawiona seriąwystrzeloną z wnętrza autobusu.Obaj żołnierze padli martwi, a wtedy na schodach prowadzących na górnypokład ukazała się głowa Kubusia Puchatka.- Trafiłem? Trafiłem? Jesteś cały? - zadawał gorączkowo pytania.- Nic mi nie jest - odparł West, zbiegając na dolny pokład.- Dalej, musimydotrzeć do mostu de Gaulle'a, zanim ten autobus się rozsypie!Wznoszący się i opadający bulwar nadrzeczny, którym w tej chwili mknęli,stanowi atrakcję turystyczną: po minięciu Luwru biegnie na wysokościpierwszej z dwóch wysp leżących w nurcie Sekwany, Ile de la Cite.Bulwar zwyspą łączą w tym miejscu liczne mosty.Jadąc dalej prosto, dociera się do ulicy Arsenału - miejsca, gdzie niegdyśstała Bastylia.Dalej mija się dwa mosty: Austerlitz i Charles'a de Gaulle'a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]