[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że powinniśmy zwrócić się do lady Elspeth, panie - odezwał się Karal do mistrza Levy'ego, stojącego najbliżej.- Na pewno jeszcze nie śpi.Czy możemy teraz iść do pałacu?- Między nami, jestem pewna, że razem z Karalem zdołamy was przeprowadzić przez straże - dodała Natoli.- Kręcę się po pałacu i kolegium od dziecka, a każdy wartownik i herold to mój wujek.Mistrz Levy spojrzał na koleżankę.Mistrz Tam skinęła głową.- Niezły plan - odrzekła, owijając się płaszczem i pociągając ostatni łyk z kubka stojącego na stole.- Chodźmy.Przedzierali się przez strugi ulewnego deszczu; wkrótce płaszcze przemokły, a silny wiatr niemal zdzierał im je z pleców.Krótki spacer do pałacu okazał się równie wyczerpujący, jak całodzienna jazda konna z Rubrykiem.Wreszcie dotarli do bramy; strażnik rozpoznał ich i przepuścił bez żadnych pytań.Karal ocenił to jako błąd - mogli przecież w ten sposób wprowadzić wrogów królestwa.Postanowił powiedzieć o tym Alberichowi lub nawet Kerowyn.Jednak w samym pałacu straże okazały się o wiele bardziej czujne.Przybyszów pozostawiono przed kominkiem, podczas gdy ktoś poszedł po Elspeth - i prawdopodobnie także sprawdzić, czy rzeczywiście byli tymi, za których się podawali.Paziowie przynieśli gorącą herbatę i ręczniki; płaszcze powieszono obok ognia, by wyschły.Powietrze wypełnił zapach mokrej wełny.Elspeth nie była zadowolona z wezwania o tak późnej porze; wyglądała na zmęczoną.Kiedy jednak mistrzowie się przedstawili i wyjaśnili powód przybycia, rozpromieniła się i przeprosiła za niezbyt serdeczne powitanie.- Przykro mi, że byłam nieuprzejma; właśnie skończyliśmy bardzo trudne zadanie i będziemy musieli powtórzyć je jutro dla wzmocnienia efektu - powiedziała, niecierpliwie odsuwając z czoła kosmyk wilgotnych włosów.- Nie potrafię wyrazić, jak jestem wdzięczna za waszą propozycję i jak bardzo doceniam waszą pomoc.Oczywiście przyjmuję ją - rzeczywiście trudno znaleźć kogoś bardziej biegłego w posługiwaniu się logiką.Może niektórym się to nie spodoba, lecz z pewnością ich przekonam - uśmiechnęła się do mistrza Levy'ego.- Matka z pewnością ucieszy się na wiadomość, że ktoś spróbuje zastosować dla odmiany matematykę, a nie intuicję!Mówiła tak jeszcze przez chwilę, aż mistrzowie poczuli się wystarczająco docenieni i urośli z dumy.Z pewnością Elspeth była szczera - i z pewnością rzemieślnicy obawiali się sprzeciwu ze strony herolda będącego jednocześnie magiem.Nic dziwnego, przecież jej nie znali.“Czy przypadkiem nie przedłuża zanadto tych podziękowań?” - pomyślał Karal, kiedy Elspeth zaczęła powtarzać to, co już powiedziała.Wtedy zauważył jej spojrzenie rzucone na płaszcze i wiedział, że miała rację.Czekała, aż wyschną.“Może także chce zatrzeć pierwsze niezbyt miłe wrażenie?” Całkiem prawdopodobne.- Cóż - odezwał się Levy, kiedy Elspeth zakończyła przemówienie.- Jeżeli o świcie mamy poprowadzić przez błoto drużynę niesfornych uczniów, musimy wracać, za pozwoleniem.Kiedy tylko dowiemy się czegoś konkretnego, damy znać, heroldzie Elspeth.- Przyślijcie mi wasze pomiary i wykresy, dobrze? - poprosiła Elspeth, kiedy goście nakładali prawie suche płaszcze.- Mogą pomóc tym z nas, którzy nie radzą sobie z logiką.- Oczywiście, pani - zapewniła mistrz Tam, zarzucając okrycie na muskularne ramiona.- Teraz, jeśli pozwolicie.- Posłałam po powóz; nie będziecie przynajmniej musieli wracać pieszo w taką pogodę - odrzekła Elspeth i skrzywiła się na widok ich wdzięcznych min.- Zapewniam was, mistrzowie: cokolwiek o mnie mówią, nie zdziczałam zupełnie podczas pobytu w dalekich krajach!Zaśmiali się i wyszli, poprzedzani przez pazia.Wtedy Elspeth zwróciła uwagę na Karala, czekającego spokojnie, aż go odeśle.- Czy to twój pomysł, panie sekretarzu? - zapytała ze srogą miną, ale iskierkami rozbawienia w oczach.- Tak, pani - odrzekł.- Nie wiem zbyt wiele o magii, ale Akra - przyjaciel - poradził mi, bym zaufał swemu zdrowemu rozsądkowi.Wszyscy mówiliście, że potrzebujecie pomiarów i faktów, a mój zdrowy rozsądek podpowiedział, iż najlepiej poprosić o ich zebranie specjalistów.- Twój przyjaciel miał rację - powiedziała Elspeth.- Nie potrafię wyrazić, jak jestem ci wdzięczna za to, że posłuchałeś swego rozumu.- Po czym, ku osłupieniu Karala, nachyliła się i pocałowała go; Natoli przyglądała się z rozbawieniem.- Zrobiłeś dziś więcej niż ktokolwiek inny prócz magów i zasłużyłeś na odpoczynek - zakończyła Elspeth i zwróciła się do Natoli.- Również tobie należy się podziw za to, że właściwie oceniłaś problem i nie porywałaś się na niego samodzielnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]