[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kiedy manewrował resztą swoich sił, aby skruszyć Murandian i Altaran, illiańska armia, rzekomo znajdująca się setki mil dalej, zeszła nagle z tych „nieprzebytych” przełęczy.I właśnie wtedy tylko dzięki „przeczuciu” udało mu się wycofać, nie ponosząc druzgoczącej klęski.Teraz znowu czuł to samo mrowienie.- Nie ufam mu - zdecydowanie oznajmił Tallanvor.- On mi przypomina młodego szulera, którego widziałem kiedyś na jarmarku, człowieka o dziecinnej twarzy, który potrafił patrzeć ci prosto w oczy i uśmiechać się, równocześnie podmieniając kości pod kubkiem.Choć raz Morgase nie miała szczególnych trudności z powściągnięciem swego temperamentu.Młody Paitr doniósł, że jego wuj znalazł nareszcie sposób na przemycenie jej z Fortecy Światłości, jej i jej towarzyszy.To właśnie pozostali stanowili źródło prawdziwych kłopotów; Torwyn Barshaw twierdził, że ją samą wydostałby już dawno temu, ale nie zostawi przecież tamtych na łaskę Białych Płaszczy.- Wezmę pod uwagę twoje odczucia - odparła pobłażliwym tonem.- Tylko nie pozwól, żeby one cię hamowały.Czy dysponujesz jakimś porzekadłem, które pasowałoby do tej sytuacji, Lini? Coś o młodym Tallanvorze i jego odczuciach? Światłości, dlaczego ona znajdowała tyle przyjemności w drażnieniu go? Wprawdzie swoim postępowaniem zbliżał się niemalże do zdrady, jednak ona była jego królową, nie zaś.Jakoś nie udało jej się skończyć tej myśli.Lini siedziała przy oknie i zwijała wełnę, którą Breane miała oplecione dłonie.- Paitr przypomina mi pewnego młodego stajennego, jeszcze z czasów, zanim ty się udałaś do Białej Wieży.Zrobił dwóm pokojówkom dziecko, a potem jeszcze przyłapano go na tym, jak próbował uciec z pałacu z workiem pełnym talerzy twojej matki.Morgase zacisnęła szczęki, nic jednak nie mogło zepsuć jej zadowolenia, nawet to spojrzenie, jakim ją obrzuciła Breane, zachowująca się tak, jakby pozwalano jej na wyrażanie swoich opinii.Paitr nie posiadał się z radości z powodu planowanej ucieczki Morgase.Po części, rzecz jasna, dlatego, że najwyraźniej oczekiwał jakiejś nagrody od swego wuja za udział w przygotowaniach - to przynajmniej można było wywnioskować z jego uwag, które dotyczyły zmazania jakiejś domowej przewiny - ale młody człowiek prawie zatańczył z radości, kiedy przystała na plan, zgodnie z którym mieli się wydostać z Fortecy jeszcze tego dnia.Po wschodzie słońca powinni opuścić Amador i dalej podążać do Ghealdan, drogą, na której nie mieli napotkać żołnierzy związanych w jakikolwiek sposób z Andorem.Dwa dni temu Barshaw przyszedł osobiście, aby wyjawić jej szczegóły tej kombinacji, przebrany zresztą za sprzedawcę igieł i przędzy; był przysadzistym mężczyzną ze złośliwym wyrazem oczu i wykrzywionymi ustami, jednakże zwracał się do niej z należnym szacunkiem.Trudno było uwierzyć, że jest wujem Paitra - tak bardzo się od siebie różnili - a jeszcze trudniej, iż jest kupcem.Jednak jego plan był wzorem prostoty; musiało im tylko pomóc wielu ludzi poza Fortecą, żeby się powiódł.Morgase miała wyjechać z Fortecy Światłości ukryta na dnie wozu, wywożącego odpadki z kuchni.- No dobrze, wiecie już wszyscy, co każdy ma zrobić oznajmiła im.Póki ona sama przebywała w swoich komnatach, pozostali cieszyli się stosunkową swobodą.Wszystko od tego zależało.Cóż, nie wszystko, ale z pewnością powodzenie ucieczki każdego z nich prócz niej.- Lini, ty i Breane musicie czekać na podwórzu przed pralnią, zanim dzwon wybije Najwyższą.- Lini spokojnie pokiwała głową, za to Breane zacisnęła usta.Omawiały to już ze dwadzieścia razy, a mimo to Morgase nie zamierzała dopuścić, by został popełniony błąd, w wyniku którego ktoś musiałby tu zostać.- Tallanvor, zostawisz swój miecz i zaczekasz w gospodzie zwanej „Dąb i Cierń”.- Otworzył już usta, ale zdecydowanie ucięła wszystkie ewentualne zastrzeżenia.- Słyszałam już twoje argumenty.Znajdziesz sobie jakiś inny miecz.Uwierzą, że masz zamiar wrócić, jeśli nie weźmiesz go ze sobą.- Skrzywił się, ale w końcu pokiwał głową.- Lamgwin ma zaczekać w „Złotej głowie”, Basel zaś w.Rozległo się pukanie do drzwi; po chwili wsunął przez nie swą łysą głowę Basel.- Królowo, jest tu człowiek.Syn.-Zerknął przez ramię na korytarz.- To Śledczy, moja królowo.- Dłoń Tallanvora powędrowała natychmiast do rękojeści miecza i nie chciał jej puścić, póki dwakroć powtórzonym gestem nie nakazała mu tego uczynić, krzywiąc się przy tym znacząco.- Wpuść go.- Udało jej się powiedzieć te słowa spokojnym głosem, jednak w żołądku czuła trzepotanie motyli wielkości lisów.Śledczy? Czy wszystko nagle zaczęło się tak dobrze układać, by równie nagle zmienić się w katastrofę?Wysoki mężczyzna, obdarzony jastrzębim nosem, odsunął Basela z drogi, a następnie zamknął mu drzwi przed nosem.Biało-złoty kaftan ze szkarłatnym pastorałem na ramieniu oznaczał rangę Inkwizytora.Dotąd nie poznała Einora Sarena, ale wskazano go jej przy jakiejś okazji.Na jego twarzy zastygł wyraz nieugiętej pewności.- Zostałaś wezwana przez Lorda Kapitana Komandora oznajmił zimno.- Natychmiast udasz się ze mną.Myśli Morgase mknęły szybciej jeszcze niźli te motyle w jej żołądku.Przywykła już do tego, że ją wzywano - Niall ani razu jej nie odwiedził od czasu, gdy umieścił ją w Fortecy - wzywano do stawienia się przed tym człowiekiem na kolejną lekcję tyczącą jej obowiązków względem Andoru, czy też na coś, co miało być z pozoru przyjazną pogawędką, mającą dowieść, że Niall szczerze pragnie zadbać o interesy jej oraz jej państwa.Przywykła już do takich wezwań, jednak nie do takich posłańców.Jeżeli miałaby zostać wydana w ręce Śledczych, to z pewnością nie uciekano by się do takiego wybiegu.Asunawa wysłałby dość ludzi, aby siłą zaciągnęli ją do niego, a wraz z nią wszystkich pozostałych.Samego Asunawę spotkała przelotnie, ale na jego widok krew krzepła jej w żyłach.Dlaczego wysłano właśnie Inkwizytora? Wypowiedziała na głos to pytanie, Saren zaś odpowiedział identycznym, lodowatym tonem:- Przebywałem właśnie w towarzystwie Lorda Kapitana Komandora, a nadto szedłem akurat w tę stronę.Załatwiłem wszystkie swoje sprawy i teraz zaprowadzę cię tam.Mimo wszystko jesteś królową i należy ci się szacunek.- Mówił tak, jakby nudziły go wypowiadane słowa, trochę też niecierpliwie, aż dotarł do ostatnich słów, w które wkradła się nuta kwaśnego szyderstwa.W każdym razie nie było w jego wypowiedzi nawet śladu cieplejszych uczuć.- Bardzo słusznie - odparła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •