[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A on ich tam zawsze kilku przez pomstę za śmierć żony pod sobą trzyma i rad słu-cha, jako mu nocami jęczą a żelaziwem brzękają, gdyż jest człek zawzięty.Rozumiesz? Rozumiem.Jeno to mi dziwno, żeście pierwszy list stracili, bo skoro Jurand ułapił tych,którzy was napadli, to list powinien był być przy nich. Nie ułapił ci ich wszystkich.Uszło coś z pięciu.Taka już dola nasza.To rzekłszy Maćko odchrząknął, splunął znów krwią i stęknął trochę z bólu w piersiach. Ciężko was postrzelili  rzekł Zbyszko. Jakże to? Z zasadzki? Z kuszczów tak gęstych, że na krok nie było nic widać.A jechałem bez zbroi, bo mikupcy mówili, że kraj bezpieczny  i upał był. Któż zbójom przywodził? Krzyżak? Nie zakonnik, ale Niemiec, Chełmińczyk z Lentzu, wsławion z rozbojów i grabieży. Cóż się z nim stało? U Juranda na łańcuchu.Ale on też ma w podziemiu dwóch szlachty Mazurów, którychchce za siebie oddać.Znów zapadło milczenie.58  Miły Jezus  rzekł wreszcie Zbyszko  to Lichtenstein będzie żyw i ów z Lentzu także, anam trzeba ginąć bez pomsty.Mnie głowę utną, a i wy pewnikiem już się nie przezimujecie. Ba! i do zimy nie dociągnę.%7łeby choć ciebie jako zratować. Widzieliście tu kogo? Byłem u kasztelana krakowskiego, bo jakem się dowiedział, że Lichtenstein wyjechał,myślałem, że ci pofolgują. A to Lichtenstein wyjechał? Zaraz po śmierci królowej, do Malborga.Byłem tedy u kasztelana, ale on powiedział tak: Nie dlatego waszemu bratankowi głowę utnę, aby się Lichtensteinowi pochlebić, jeno że takijest wyrok, a czy Lichtenstein tu jest, czy go nie ma, to wszystko jedno.Choćby też Krzyżak iumarł, nic to nie zmieni, bo  powiada  prawo jest wedle sprawiedliwości  nie tak jako ku-brak, któren możesz do góry podszewką przewrócić.Król  prawi  może łaskę okazać, alenikt inny. A gdzie król? Pojechał po pogrzebie aż na Ruś. No, to i nie ma rady. Nijakiej.Kasztelan powiadał jeszcze:  %7łal mi go, bo i księżna Anna za nim prosi, ale jaknie mogę, to nie mogę. A księżna Anna jeszcze też jest?. Niech jej ta Bóg zapłaci! To dobra pani.Jeszcze tu jest, bo Jurandówna zachorzała, aksiężna ją miłuje jak własne dziecko. O, dla Boga! To i Danuśkę chorość napadła.Coże jej takiego? Bo ja wiem!.księżna powiada, że ją ktoś urzekł. Pewnie Lichtenstein! nikt inny, jeno Lichtenstein  sobacza mać! Może i on.Ale co mu zrobisz?  nic. To dlatego wszyscy mnie tu zabaczyli, że i ona była chora.To rzekłszy Zbyszko jął chodzić wielkimi krokami po izbie, a wreszcie chwycił rękę Mać-ka, ucałował ją i rzekł: Bóg wam zapłać za wszystko, boć z mojej przyczyny pomrzecie, ale skoroście jezdzili ażdo Prus, to póki do reszty nie zesłabniecie, uczyńcież jeszcze dla mnie jedną rzecz.Pójdzciedo kasztelana i proście, żeby mnie na słowo rycerskie puścił choć na dwanaście niedziel.Po-tem wrócę i niech mi szyją utną, ale  to przecie tak nie może być, byśmy bez nijakiej pomstypoginęli.Wiecie.pojadą do Malborga i zara zapowiedz Lichtenteinowi poślę.Już też niemoże być inaczej.Jego śmierć albo moja!Maćko począł trzeć czoło: Pójść pójdę, ale czy kasztelan pozwoli? Słowo rycerskie dam.Na dwanaście niedziel  więcej mi nie trza. Co ta gadać: na dwanaście niedziel! A jak będzie ranny i nie wrócisz, co pomyślą? To choćby na czworakach wrócę.Ale nie bójcie się! I widzicie, może przez ten czas zje-dzie król z Rusi; to mu się będzie można o zmiłowanie pokłonić. Prawda jest  rzekł Maćko.Lecz po chwili dodał: Bo mnie kasztelan i to jeszcze powiadał:  Przepomnieliście o waszym bratanku z przy-czyny śmierci królowej, ale teraz niechże się to już skończy. Ej, pozwoli  odpowiedział z otuchą Zbyszko. Jużci przecie wie, że szlachcic mu sło-wo zdzierży, a czy mi teraz głowę utną, czy po świętym Michale, to mu wszystko jedno. Ha! pójdę dziś jeszcze. Dziś idzcie do Amyleja i legnijcie trochę.Niech wam jakowej driakwi na ranę przyłożą,a jutro pójdzcie do kasztelana. No, to z Bogiem!59  Z Bogiem!Uściskali się i Maćko zwrócił się ku drzwiom, ale w progu zatrzymał się jeszcze i na-marszczył czoło, jakby sobie coś nagle przypomniawszy. Ba, toć przecie ty pasa rycerskiego jeszcze nie nosisz: powie ci Lichtenstein, że z niepa-sowanym nie będzie się potykał  i co mu zrobisz?Zbyszko zafrasował się, ale tylko na chwilę, po czym rzekł: A jakoże bywa na wojnie? Czy to koniecznie pasowany tylko pasowanych wybiera? Wojna to wojna, a walka samowtór co innego: Prawda.ale.poczekajcie.Trzeba poradzić.Ano, widzicie!  jest rada.Książę Januszbędzie mnie pasował.Jak go księżna z Danuśką poproszą, to będzie pasował.A ja po drodzebędę się zaraz na Mazowszu z synem Mikołaja z Długolasu też potykał. Za co? Bo Mikołaj  wiecie  ten, co jest przy księżnie i którego Obuchem zowią  powiedziałna Danuśkę:  skrzat.Maćko popatrzył na niego ze zdumieniem, a Zbyszko chcąc widocznie lepiej wytłuma-czyć, o co mu chodziło, mówił dalej: Jużci tego też darować nie mogę, a z Mikołajem przecie nie będę się potykał, bo muchyba z osiemdziesiąt lat.Na to Maćko: Słuchaj, chłopie! szkoda mi twojej głowy, ale rozumu nie szkoda, ile żeś głupi jak cap. A wy się czego sierdzicie?Maćko nie odrzekł nic i chciał wyjść, ale Zbyszko poskoczył jeszcze ku niemu: A jakoże Danuśka? zdrowa już? Nie gniewajcie się za byle co.Przecie was tyle czasu niebyło.I pochylił się znów do ręki starego, ten zaś wzruszył ramionami, ale odrzekł łagodniej: Jurandówna zdrowa, jeno jej jeszcze z komnaty nie puszczają.Bywaj zdrów.Zbyszko pozostał sam, ale jakby odrodzony na duszy i ciele.Miło mu było pomyśleć, żebędzie miał jeszcze ze trzy miesiące życia przed sobą, że pojedzie w dalekie kraje, wyszukaLichtensteina i stoczy z nim walkę śmiertelną.Na samą myśl o tym radość zapełniała mupiersi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •