[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bell zostaje trafiona tłuczkiem przez Goyle'a ze Slytherinu i to Pu-cey jest znów w posiadaniu kafla.W KOSZU SI URODZIA NAMZAWSZE KAFLA PUZCI SAM.WEASLEY SPRAWI, %7łE WYGRAMY.Ale Harry dostrzegł go w końcu - maleńki trzepoczący złoty znicz unosił się o stopę nad zie-mią na końcu boiska po stronie Slytherinu.Zanurkował.To była kwestia sekund i Malfoy mknął z nieba po lewej stronie Harry'ego jak zie-lono-srebrna plama leżący płasko na swej miotle.Znicz okrążył podstawę jednej z obręczy i popędził w kierunku drugiej strony słupów.Zmiana kierunku pasowała Malfoyowi, który był teraz bliżej.Harry podciągnął Błyskawicęi on i Malfoy lecieli teraz bark w bark.Stopę nad ziemią Harry uniósł prawą rękę znad miotły wyciągając ją w kierunku znicza.po jego prawej stronie również wyciągnięte ramię Malfoya sięgało, chwytało.429Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 19 Lew i WążW ciągu dwóch desperackich, wstrzymujących dech w piersiach sekund było po wszyst-kim.Palce Harry'ego zamknęły się na malutkiej, trzepoczącej piłce.Paznokcie Malfoyadrapnęły beznadziejnie po wierzchniej stronie dłoni Harry'ego.Harry pociągnął miotłęw górę trzymając w dłoni wyrywającą się piłkę i kibice Gryffindoru wykrzyknęli z radości.Byli uratowani, nie miało znaczenia, że Ron wpuścił te gole, nikt nie będzie tego pamiętał,bo w końcu Gryffindor wygrał.AUUUPTłuczek trafił Harry'ego centralnie w kark i poleciał naprzód zlatując z miotły.Na szczęściebył zaledwie pięć czy sześć stóp nad ziemią, po tym jak zanurkował tak nisko by złapaćznicz, ale mimo wszystko został pozbawiony tchu lądując płasko na plecach na zmrożonymboisku.Usłyszał ostry gwizdek pani Hooch wrzawę gwizdów na trybunach, pełne złościwrzaski i drwiny, łupnięcie, a potem gorączkowy głos Angeliny.- Wszystko w porządku?- Jasne, że tak - odpowiedział ponuro chwytając jej dłoń i pozwalając jej pociągnięciem po-stawić go na nogi.Pani Hooch podlatywała do jednego z graczy drużyny Slytherinu ponadnim, chociaż z tego kąta nie widział do kogo.- To ten łotr Crabbe - powiedziała ze złością Angelina - walnął w ciebie tłuczkiem w chwili,gdy zobaczył, że złapałeś znicza.ale wygraliśmy, Harry, wygraliśmy!Harry usłyszał prychnięcie za plecami i odwrócił się, nadal mocno ściskając znicz w swojejdłoni.Obok niego wylądował Draco Malfoy.Twarz miał białą z wściekłości, a mimo to nadal uda-wało mu się uśmiechać szyderczo.- Uratowałeś głowę Weasleya, co? - powiedział do Harry'ego.- Nigdy nie widziałem gor-szego obrońcy, no ale w końcu urodził się w koszu.podobały ci się moje teksty, Potter?Harry nie odpowiedział.Odwrócił się do pozostałych graczy z drużyny, którzy lądowali te-raz jeden po drugim krzycząc i wymachując pięściami w geście zwycięstwa.Wszyscy z wy-430Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 19 Lew i Wążjątkiem Rona, który zsiadł z miotły przy słupach swoich bramek i powoli ruszył sam z po-wrotem do szatni.- Chcieliśmy napisać jeszcze kilka wersów! - zawołał Malfoy kiedy Katie i Alicja ściskałyHarry'ego.- Ale nie mogliśmy znalezć rymów dla gruba i paskudna.wiesz, chcieliśmy za-śpiewać o jego matce.- Gadasz tak, bo przegrałeś - powiedziała Angelina rzucając Malfoyowi pełne obrzydzeniaspojrzenie.-.nie mogliśmy też wpasować bezużyteczny niedołęga.wiesz, dla jego ojca.Fred i George zdali sobie sprawę o czym mówił Malfoy.Zesztywnieli w połowie potrząsaniaręki Harry'ego spoglądając na Malfoya.- Daj spokój! - powiedziała natychmiast Angelina chwytając Freda za ramię - Daj spokój,Fred, niech sobie pokrzyczy, po prostu nie może przeboleć, że przegrał, arogancki mały.-.ale ty lubisz Weasleyów, nie, Potter? - mówił dalej Malfoy uśmiechając się szyderczo.- Spędzasz u nich wakacje i w ogóle, prawda? Nie umiem sobie wyobrazić jak znosisz tensmród, ale przypuszczam, że skoro byłeś wychowywany przez mugoli, to nawet nora We-asleyów pachnie OK.Harry chwycił George'a.W międzyczasie Angelina, Alicja i Katie wspólnym wysiłkiem po-wstrzymywały Freda przed skoczeniem na Malfoya, który śmiał się otwarcie.Harry zerknąłna panią Hooch, ale ona nadal upominała Crabbe'a za jego nielegalny atak tłuczkiem.- A może - powiedział Malfoy łypiąc okiem i wycofując się - pamiętasz jak śmierdział domtwojej matki, Potter, i chlew Weasleyów przypomina ci.Harry nie zdawał sobie sprawy z wypuszczenia George'a, wiedział tylko, że chwilę pózniejobaj pędzili w kierunku Malfoya.Zapomniał całkowicie, że wszyscy nauczyciele patrzą,wszystko czego chciał, to sprawić Malfoyowi tyle bólu ile tylko był w stanie.Nie mając cza-su na wyciągnięcie różdżki cofnął tylko pięść zaciśniętą na zniczu i ze wszystkich sił zatopiłją w brzuchu Malfoya.431Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 19 Lew i Wąż- Harry! HARRY! GEORGE! NIE!Słyszał głosy krzyczących dziewczyn, jęczącego Malfoya, przeklinającego George'a, świsz-czący gwizdek i wrzawę tłumu dookoła, ale nie dbał o nie.I do czasu, aż ktoś w pobliżuwrzasnął Impedimenta! i został odrzucony w tył przez moc czaru, nie zaprzestawał próbwalenia pięścią każdego cala Malfoya, którego był w stanie dosięgnąć.- Co wy wyprawiacie? - krzyknęła pani Hooch kiedy Harry zerwał się na nogi.Wyglądało nato, że to ona trafiła go Zaklęciem Unieruchamiającym.W jednej dłoni trzymała gwizdek,w drugiej różdżkę.Jej miotła leżała kilka stóp dalej.Malfoy kulił się na ziemi szlochająci jęcząc, z jego nosa płynęła krew.George masował obrzmiałą wargę.Fred nadal był siłą po-wstrzymywany przez trójkę ścigających, a Crabbe rechotał z tyłu.- Nigdy jeszcze nie wi-działam takiego zachowania.marsz do zamku, obaj, i prosto do gabinetu opiekuna Domu!Idzcie! Natychmiast!Harry i George odwrócili się na piętach i odmaszerowali z boiska.Obaj ciężko dysząc, ależaden nie odezwał się słowem do drugiego.Wrzaski i szyderstwa tłumu stawały się corazcichsze i cichsze, aż dotarli do Sali Wejściowej, gdzie nie słyszeli już nic poza swoimi kro-kami.Harry zdał sobie sprawę, że coś nadal szamocze się w jego prawej ręce, której kłykciepotłukł na szczęce Malfoya.Spoglądając w dół dostrzegł srebrne skrzydełka znicza wysta-jące spomiędzy jego palców, usiłujące się uwolnić.Ledwie zdążyli dotrzeć do drzwi gabinetu profesor McGonagall, kiedy ona sama pojawiłasię maszerując korytarzem za nimi.Miała na sobie szalik Gryffindoru, ale idąc w ich kie-runku zerwała go z szyi trzęsącymi się dłońmi.Była wściekła.- Wejść! - powiedziała z furią wskazując na drzwi.Harry i George weszli.Przemaszerowałaza biurko i stanęła twarzą do nich.Trzęsąc się z wściekłości odrzuciła szalik Gryffindoru nabok na podłogę.- Słucham? - rzekła.- Nigdy nie widziałam tak haniebnego przedstawienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]