[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zrozumcie mnie zle  dodał zaskakująco gawędziarskim tonem. Lubię eine gute wyżerka jak każdy.Trudno zwalczyć pokusssę uffiedzenianieffinnej kobiety za pomotzą hipnozzzy  podniecenie podczasss zbliżania sssiędo nagiej ssszyi błyszczącej w śśświetle ksssienżica i ffreszcie ekssstaza ukąss-szenia.Ale po pierwschych kilkussset razach znika posssmak nowośśści.Pró-bowałem od tyłu, unt z kobietą na górze, unt nawet na tylnym sssiedzeniu wozzu,ale w końcu to tylko sssanie, sssanie, ssslurp.Oczy obu przyjaciół otwierały się szerzej i szerzej w przerażeniu i odrazie. Potrzebowałem czegośśś więcej  ciągnął Vlad. Tak fięc przebudowa-łem tę ssstarą chatkę i zacząłem wabić do niej małe kinder.Ssszybko zasssmako-wałem w czymśś.ahemm.konkretnym.Beczka zaczął się trząść.Jego usta zamykały się i otwierały, bezgłośnie po-wtarzając: Nie, nie, nie, nie. Mam teraz sssporą ksssiążkę kucharską.W szeroko otwartych oczach Beczki czaiło się najgłębsze przerażenie.Vlad zaczynał się ślinić, więc przeciągnął małym, szarym językiem po war-gach. Ale wy dffaj nie jesssteście jessszcze gotoffi!  dodał.Nie można powiedzieć, żeby wypowiedz ta szczególnie podniosła Firkina naduchu.Wraz ze wzrostem podniecenia oczy Vlada stawały się coraz zimniejsze. Jessszcze zjecie.Czasss na przekąssskę mit herbatę unt ciassstken.Ssss,ssss, ssss. Odwrócił się i odszedł.Firkinowi zrobiło się niedobrze.Dotychczas tylko dopuszczał myśl, że Vladmoże być wampirem, ale teraz kiedy usłyszał.kiedy usłyszał, że to prawda.że ten potwór ma zamiar ich zjeść.Wzdrygnął się.Nie minęła minuta, kiedy Vlad wrócił, wołając:90  Terazzz będziecie jeśśść!  Wepchnął przez otwór tacę i ponownie zosta-wił chłopców samych.Firkin nie mógł w to uwierzyć.Pomimo uczucia sytości i tego, że napchał sięzaledwie kilka godzin wcześniej, wpatrywał się w tacę niknącą pod naporem tu-czących, naładowanych kaloriami ciastek i nie mógł powstrzymać się przed ichzjedzeniem.Beczka podniósł wzrok na przekąskę i także momentalnie poczułgłód.W ciągu kilku minut jedzenie znikło, talerze były czyste, a brzuchy chłop-ców pełne.Po zjedzeniu posiłku i wypróbowaniu pomysłu Beczki nie mieli już nic doroboty.Położyli się na łóżkach i wpatrywali w sufit.Beczka był przygnębiony, Firkinzaś  niespokojny.Musiało istnieć jakieś wyjście.Trzeba działać.Jego głowapracowała lepiej, kiedy mógł się czymś bawić.Podszedł do kredensu, pogrzebałw swojej torbie i po kilku sekundach wyjął małe, prostokątne pudełko kart.Zmusił się do bycia pogodnym.W każdym razie przynajmniej próbowaniabycia pogodnym. Partyjkę, Beczka? Co!? Jak możesz w ogóle myśleć o grach w takim momencie? Uspokój się.Co innego nam pozostaje?.A poza tym. Co?.to pomaga mi w myśleniu.Firkin otworzył pudełko, wyciągnął karty i przetasował je.Następnie podałtalię Beczce, który, początkowo niechętnie, zabrał się do rozdawania.Po kilku rozgrywkach uspokoili się trochę, i wkrótce usłyszeć można byłotylko łagodny szmer rozdawanych kart i okazjonalne  wygrałem albo  ja biję.Dzwięk rozniósł się przez szparę w drzwiach po całej chacie i w końcu, ni-czym aromat jednego z serwowanych tu dań, dotarł do Vlada.Narastała w nimciekawość.Znał ten dzwięk, choć po raz ostatni słyszał go bardzo dawno.Rozpo-znał go, zbliżywszy się do drzwi. Karty  szepnął. Oni grają w karty!Vlad uwielbiał karty.Od ostatniego razu, gdy robił nimi coś innego niż stawia-nie pasjansów, minęło więcej czasu, niż odważyłby się pomyśleć, ale teraz miał namiejscu dwóch przeciwników, tylko czekających na to, by ich ograł.Przeciwni-ków, którzy w dodatku uważali go za osobnika ujmującego  co prawda w sensiedalekim od ogólnie przyjętego.Pogratulował sobie niewysłania wiadomości doSnydewindera.Karty były ważniejsze. O keih  zadecydował. Zagram sssobie zzz tymi dffoma! Ssss, ssss,sss.Spojrzał na grających chłopców i poczuł dreszcz emocji.Karty.Gra w karty.Otworzył drzwi i wszedł do pokoju.Firkin odwrócił się i odezwał, kompletnie nadsobą nie panując:91  Czego tu chcesz?! Wynocha! Wy, wy gracie w karty?  Vlad zatarł zimne, błękitne dłonie. Trafne spostrzeżenie  zabrzmiała sarkastyczna odpowiedz. Mogę się przyłączyć? Co? Trzeba przyznać, że masz tupet! Mogę się przyłączyć?  powtórzył Vlad uprzejmie.Spojrzał na siedzącego z rozdziawionymi ustami Beczkę.Oczy wampira, o ileto możliwe, wyglądały na jeszcze zimniejsze i bledsze niż kiedykolwiek.Twarzchłopca przybrała beznamiętny wyraz; ramiona mu obwisły, zdawał się tracić kon-takt ze światem zewnętrznym. Doprawdy, doceniłbym, gdybyśśśćie dopuśśścili mnie do gry  wyszeptałVlad, wpatrując się hipnotycznie w oczy Beczki. Tak.proszę.dołącz.do.nas. powiedział ten monotonnym,wypranym z wszelkich emocji głosem. Zśśliczne dzięki.Vlad usiadł, wziął karty i zaczął rozdawać.Beczka rozejrzał się wokół siebiezdezorientowany i potrząsnął głową.Zdawał się zaskoczony obecnością Vlada.Firkin był wściekły, ale nijak nie mógł powstrzymać naruszenia porządku ichgry [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •