[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy się odezwałem, mój głos wydał mi się obcy.— Rudetsky?Fallon odwrócił głowę i spojrzał na mnie.W jego oczach malował się ból.— W takim razie już nie przyjdzie — powiedziałem chrapliwie.— Jezu! — odezwał się Smith drżącym głosem.— Zabili Fowlera.Zastrzelili go.Jakiś głos zahuczał na zewnątrz.Był to Gatt, który najwyraźniej posługiwał się przenośnym megafonem.— Wheale, słyszysz mnie?W pierwszej chwili otworzyłem usta, ale zaraz mocno je zacisnąłem.Kłócić się z Gattem, starać się go przekonywać byłoby bezcelowe.Tak jak sprzeciwianie się sile żywiołów, jak próba zmiany kierunku błyskawicy za pomocą sylogizmu.Popatrzyliśmy z Fallonem na siebie.— Wiem, że tam jesteś, Wheale — dobiegł nas donośny głos.— Widziałem, jak wszedłeś.Jesteś gotów do zawarcia umowy?Przygryzłem wargi.Fallon niepewnie zapytał: — Umowa? Czy on wspomniał o umowie?— Nie o takiej, jakiej byś oczekiwał — odparłem.— Przykro mi, że ten facet został zabity — krzyknął Gatt.— Ale ty wciąż jeszcze żyjesz, Wheale.Mogłem cię zabić choćby na progu, ale tego nie zrobiłem.Chyba wiesz dlaczego.Smith gwałtownie odwrócił głowę i popatrzył na mnie zmrużonymi oczyma.Było w nich nieme pytanie.Zacisnąłem dłoń na rękojeści rewolweru i mierzyłem go wzrokiem, dopóki nie odwrócił oczu.— Mam tu jednego faceta — zaryczał Gatt.— Wielkiego Joego Rudetsky'ego.Jesteś gotów do umowy?Doskonale zrozumiałem groźbę.Oblizałem wargi i krzyknąłem:— Pokaż go żywego, to może będę.Nastąpiła długa przerwa.Nie wiedziałem, co bym zrobił, gdyby Joe rzeczywiście żył, a Gatt zaczął spełniać swoje pogróżki.Cokolwiek bym uczynił i tak było bezcelowe.Oznaczałoby to oddanie nas czworga w jego ręce i pozbycie się wszelkich atutów.A w końcu, tak czy inaczej, zabiłby nas wszystkich.Ale gdyby pokazał Joego Rudetsky'ego i zaczął go torturować, to czy potrafiłbym wytrzymać? Nie wiedziałem.— Sprytny jesteś, Wheale.— Gatt roześmiał się wreszcie.— Bardzo sprytny.Tyle że nie dość twardy.Fallon jeszcze żyje?.Gestem nakazałem Fallonowi milczenie.— Przypuszczam, że tam jest i on, i jeszcze jedna lub dwie osoby.Pozwolę, żeby to oni cię przekonali, Wheale.Może wtedy zdecydujesz się, by zawrzeć ze mną umowę.Dam ci godzinę, nie więcej.Nie sądzę, byś okazał się na to dość twardy.Czekaliśmy jeszcze w bezruchu przez dwie minuty, ale nic więcej nie powiedział.Byłem mu za to wdzięczny, bo i tak powiedział wystarczająco dużo, mogłem to dostrzec w oczach Smitha.Spojrzałem na zegarek i ze zgrozą uświadomiłem sobie, że była dopiero siódma rano.Niecałe piętnaście minut wcześniej rozmawiałem z Gattem poza obozem.Zaatakował nas nagle i bezlitośnie.Fallon powoli usiadł na podłodze.Troskliwie położył obok siebie strzelbę.— Co to za umowa? — zapytał, przyglądając się swoim stopom.Jego głos był głosem zmęczonego życiem starca.Smith obchodził mnie teraz bardziej niż Fallon.Trzymał wciąż pistolet automatyczny, niby luźno, lecz ciągle mógł być niebezpieczny.— Tak, co to za umowa? — powtórzył.— Nie ma żadnej umowy — oznajmiłem krótko.Smith skinął głową w stronę okna.— Ten facet twierdzi coś innego.— Wątpię, czy chciałbyś o tym usłyszeć — powiedziałem chłodno.Zobaczyłem, jak palce zacisnęły mu się na broni, więc uniosłem rewolwer.Nie stał wprawdzie zbyt daleko ode mnie, nie wiem nawet, czy mógłbym go trafić.Podobno rewolwery są bardzo mało dokładne w niedoświadczonych rękach.Smith jednak nie wiedział, że jestem miernym strzelcem.— Pozabijamy się wszyscy nawzajem, zaoszczędzimy przynajmniej Gattowi kłopotu — powiedziałem ze złością.Smith popatrzył na lufę mojego rewolweru wycelowanego w jego brzuch.— Chcę się po prostu czegoś dowiedzieć o tej umowie — wyjaśnił poważnie.— W porządku, powiem ci, ale najpierw odłóż broń.Rozprasza mnie.Myśli kłębiące się w głowie Smitha były tak wyraziście odzwierciedlone na jego twarzy, jak gdyby wypowiedział je na głos.W końcu podjął decyzję.Pochylił się i położył pistolet na podłodze.Odprężyłem się i również odłożyłem swoją broń na stół.Napięcie zmalało.— Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy już wykończeni nerwowo — powiedział Smith.Zabrzmiało to jak usprawiedliwienie.Fallon wciąż przypatrywał się czubkom swoich butów, jakby one właśnie były najważniejszą rzeczą na świecie.Zapytał cicho:— Kogo chce Gatt?— Mnie.Chce, żebym zszedł na dno cenote i wyciągnął tamte rzeczy.— Tak przypuszczałem.Co się stało z Rudetskym?— Nie żyje.Miał szczęście.— Co to znaczy? — Smith aż syknął, gwałtownie wciągając powietrze.— Sposób, w jaki Gatt chce mnie nakłonić do nurkowania, nie jest zbyt wytworny.Weźmie kogokolwiek z was, ciebie, Fallona lub panią Halstead, to nie ma dla niego znaczenia, i będzie tę osobę torturował, aby wywrzeć na mnie presję.Jest zdolny do tego i sądzę, że byłby w siódmym niebie, mogąc popuścić wodze wyobraźni przy takim zajęciu.— Złapałem się na tym, że referowałem to w sposób beznamiętny.— Może ci przypiekać stopy lutownicą, może cię kroić kawałek po kawałku, dopóki będziesz żył, może.zresztą nie ma końca tego typu pomysłom.Smith odwrócił twarz.Drgnął nerwowo.— I pozwoliłbyś mu na to? Tylko z powodu kilku zawszonych świecidełek?— Nie mógłbym go powstrzymać.Dlatego jestem zadowolony, że Rudetsky i Fowler nie żyją.Widzisz, pozbyliśmy się butli z tlenem, a nurkowanie bez nich byłoby cholernie trudne.Wszystko, co tutaj mamy, to kilka napełnionych butli do akwalungu, duże butle są na dnie cenote.Jeżeli sądzisz, że będę nurkował w tych warunkach z kimś wrzeszczącym mi do ucha za każdym razem, kiedy wypłynę na powierzchnię, to jesteś jeszcze bardziej szalony niż Gatt.Smith rzucił się na Fallona.— To ty mnie w to wpakowałeś, zwariowany staruchu! Nie miałeś prawa, słyszysz? Nie miałeś prawa! — Twarz wykrzywiła mu ogromna rozpacz.— Jezu, jak ja z tego wyjdę? Nie chcę być torturowany.— Głos załamał mu się w bezgranicznym żalu nad samym sobą, a z oczu popłynęły łzy.— Dobry Boże, nie chcę umierać! — Łkał.Przykro było na niego patrzeć.Rozkleił się zupełnie.Gatt bardzo dobrze wiedział, jak manipulować najgłębszymi instynktami ludzkimi, więc ta godzina łaski, którą nam dał, już w założeniu nie miała być wytchnieniem.Było to najbardziej sadystyczne posunięcie.Wygrywał! Katherine załamała się.Fallona zżerał rak oraz wyrzuty sumienia, a Smithowi groźba tortur i śmierci odebrała resztki godności.Ogarnęła mnie totalna niemoc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •