[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ryan rozpoznał wszystkie te rytuały, słu\ące zmniejszeniustresu, i wiedział ju\, \e ci agenci wykonają swoje zadanie.Miałtylko nadzieję, \e nie będzie takiej konieczności.- Myślisz, \e zaraz ruszą do akcji? - zapytała Naomi.- Jezu, oby nie - jęknął Ryan, wskazując dłonią na samochodystacji telewizyjnych z antenami satelitarnymi na dachach, trzy-mane poza kordonem przez funkcjonariuszy policji.- Je\eli ontam rzeczywiście jest, to na pewno obserwuje wszystkie naszeposunięcia w telewizji.Gorzej ju\ być nie mo\e.Naomi wypatrzyła wreszcie w tłumie potę\nego czarnoskóregomę\czyznę w niebieskiej parce FBI, spod której widać było białąkoszulę i spodnie od garnituru.Twarz agenta wykrzywiaławściekłość, kiedy wykrzykiwał coś do grupy podwładnych,wymachując im przy tym groznie palcem.Podchwyciwszy jego61wzrok, Naomi ruszyła w jego kierunku, z Kealeyem podą\ającymniespiesznie za nią.Gdy tylko podeszli bli\ej, grupka agentównatychmiast się rozproszyła.- Naomi.Tak myślałem, \e mo\esz się tu zjawić - powiedziałze znu\eniem mę\czyzna.Kharmai uśmiechnęła się miło, ig-norując ton jego głosu.- Luke Hendricks, Ryan Kealey.Agent specjalny Hendricksjest zastępcą dowódcy biura terenowego FBI na Waszyngton.Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy? - zapytała wprost, a szerokiuśmiech zniknął z jej twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiejró\d\ki.- Hej, sama to powiedziałaś, ja jestem tylko zastępcą, a tooznacza, \e mam nad sobą z milion ludzi, którzy mówią mi, comam robić.Nie ja decyduję o tym, jakie informacje przekazujemyinnym agencjom - mruknął Hendricks.- A gdzie jest zastępca dyrektora? - Naomi rozejrzała siędookoła.Chodziło jej o szefa biura terenowego, które FBIprowadzi w większych miastach, takich jak Los Angeles czywłaśnie Waszyngton.- Mo\esz mi wierzyć albo nie, ale le\y teraz w szpitalu.Wszczepienie podwójnych bypassów.Wybrał doskonały mo-ment, co? Tak sobie myślę, \e musiał chyba przeczuwać, \ezanosi się na takie gówno.Kealey obrzucił go szybko uwa\nym spojrzeniem, a to coujrzał, przypadło mu do gustu.Hendricks z pewnością miałprawo być wściekły.Postawiono go w naprawdę trudnej sytuacji,z niewielkim polem manewru, a nieoczekiwane pojawienie sięreporterów tylko skomplikowało jego poło\enie.Mimo wszystkowyglądał na człowieka zdolnego do podejmowania szybkichdecyzji pod presją.- Co wiecie do tej pory? - zapytał w końcu agenta.- Niewiele.Mamy oczywiście potwierdzenie, \e facet jestw środku.Recepcjonista widział go wje\d\ającego na górędwadzieścia minut przed naszym pojawieniem się.Nie próbowa-liśmy jeszcze rozmów i zaczynam powoli wątpić, \e w ogóle donich dojdzie.Naciskają na mnie, \ebym od razu posłał chłopakówdo środka - wyjaśnił Hendricks, niedbałym gestem wskazującstojących nieopodal członków ekipy SWAT.- Osobiście wolał-62bym najpierw spróbować innych rozwiązań, zanim dam imzielone światło.Moi ludzie są niezle wkurzeni, chocia\ nie dająpo sobie nic poznać.W tym momencie nie widzę szans na to,\eby ten człowiek wyszedł z tego \ywy, chyba \e sam się podda.Jeśli dostanie kulkę, to nigdy ju\ nie dowiemy się, co kombinował.Ryan przeniósł wzrok na strzelisty budynek, a potem popatrzyłz powrotem na Hendricksa, nie odzywając się jednak nawetsłowem.Uwa\ał, \e to błąd zakładać cokolwiek na tematmę\czyzny znajdującego się teraz na siódmym piętrze wie\owcai jego praca w Kongresie nie miała tu \adnego znaczenia.- Jak trafiliście na tego Shakiba? - zapytał Kealey, a Hendricksnatychmiast skupił całą uwagę na stojącym lekko z tyłu zaNaomi Kharmai mę\czyznie.Zredniego wzrostu, o ciemnych,nieco dłu\szych włosach, szczupłej muskularnej sylwetce i ciem-noszarych oczach, nieco niepokojących w swojej intensywności.Ponad dziesięć lat temu Luke Hendricks słu\ył jako dowódcadru\yny piechoty w 82 jednostce powietrzno-desantowej z FortBragg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]