[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przyjmuje go zaś tak, jak zwykło się przyjmować obce-go lub gościa, lub jak równy przyjmuje równego - lecz jak rycerzksięcia, książę króla, a król cesarza słusznie powinien przyjmować.Bolesław nazywał Władysława swoim królem", a Władysław uzna-wał, że to [istotnie] on go królem uczynił.Jedno przecież u Bolesławapołożyć należy na karb próżności, co wiele zaszkodziło jego dawniej-szej zacności: choć bowiem jako zbieg przybywał do cudzego króle-stwa i choć zbiega nie słuchał nawet żaden chłop, Władysław, jakomąż pokorny, pospieszył wyjść naprzeciw Bolesława i oczekiwałzbliżającego się z daleka, zsiadłszy na znak uszanowania z konia.Atymczasem Bolesław nie miał względów dla pokory uprzejmego kró-la, lecz uniósł się w sercu zgubną pychą, mówiąc: Ja go za lat pa-cholęcych wychowałem w Polsce, ja go osadziłem na tronie węgier-skim.Nie godzi się [więc], bym mu ja, jako równemu, cześć okazy-wał, lecz siedząc na koniu oddam mu pocałunek jak jednemu z ksią-żąt".Zauważywszy to Władysław obruszył się nieco i zawrócił z dro-gi, polecił jednak, by mu wszędzie na Węgrzech niczego nie brakło.Pózniej atoli zgodnie i po przyjacielsku spotkali się między sobą jakbracia; Węgrzy wszakże owo zajście głęboko sobie i na trwałe w sercuzapisali.Wielką ściągnął na siebie Bolesław nienawiść u Węgrów i -jak mówią - przyspieszył tym swoją śmierć.40[29] O synu tegoż Bolesława, Mieszku trzecim.Miał zaś król Bolesław jednego syna, imieniem Mieszko, który nieokazałby się pod względem zacności gorszy od [swych] przodków,gdyby zawistne Parki nie przecięły chłopcu nici żywota w przededniulat męskich.Tego to chłopca wychowywał po śmierci ojca król wę-gierski Władysław i kochał go miłością ojcowską jakby [własnego]syna.Sam zaś chłopiec istotnie przewyższał wszystkich zarównoWęgrów, jak Polaków szlachetnymi obyczajami i pięknością i zwracałna siebie uwagę wszystkich jawnymi dowodami, pozwalającymi wró-żyć mu przyszłe panowanie.Stąd stryj jego, książę Władysław, posta-nowił wezwać chłopca - pod złą wróżbą - z powrotem do Polski iożenić go - na próżno, niestety - z ruską dziewczyną.%7łonaty więcmłodzieniaszek, gołowąsy a piękny, tak właściwie i tak rozumniepostępował, tak przestrzegał starego obyczaju przodków, że cały krajz niezwykłym uczuciem upodobał go sobie.Lecz wrogi pomyślnościśmiertelnych los w boleść zamienił wesele i w kwiecie wieku przeciąłnadzieję [pokładaną w] jego zacności.Powiadają mianowicie, że jacyśwrogowie z obawy, by krzywdy ojca nie pomścił, trucizną zgładzilitak pięknie zapowiadającego się chłopca; niektórzy zaś z tych, którzyz nim pili, zaledwie uszli niebezpieczeństwu śmierci.Skoro zaś umarłmłody Mieszko, cała Polska tak go opłakiwała jak matka śmierć syna-jedynaka.I nie tylko ci, którym był znany, pogrążeni byli w rozpaczy,lecz i tacy, którzy go nigdy nie widzieli, z płaczem postępowali zamarami zmarłego.Wieśniacy mianowicie porzucali pługi, pasterzetrzody, rzemieślnicy swe zajęcia, robotnicy robotę odkładali z bólu zaMieszkiem.A także chłopcy i dzieweczki, co więcej, słudzy i służeb-nice czcili pogrzeb Mieszka łzami i łkaniem.Na koniec biedna matka, gdy w sarkofagu składano szczątki nie-odżałowanego chłopca, przez godzinę leżała jakby umarła, bez tchu ibez życia, i dopiero po egzekwiach biskupi ocucili ją wachlarzami izimną wodą.Nie czyta się też [nigdzie], aby śmierć jakiegokolwiekkróla czy księcia nawet u barbarzyńskich narodów opłakiwana byłatak długo i żałośnie; ani pogrzeby dostojnych władców nie bywająpowodem takiej żałoby, ani rocznica pogrzebu cesarza nie byłaby41obchodzona wśród tak żałobnych śpiewów.Lecz zamilczmy już osmutku za pogrzebanym chłopcem, a przejdzmy do radości z chłopca,któremu przeznaczone było panowanie![30] O małżeństwie Władysława, ojca trzeciego Bo-lesława.Po zgonie zatem króla Bolesława i po śmierci innych braci sam je-den panował książę Władysław, który pojął za żonę córkę króla cze-skiego Wratysława, imieniem Judytę, a ta powiła mu syna, trzeciegoBolesława, którego sławić powzięliśmy zamiar, jak to wyjawi nastę-pujące opowiadanie.Teraz zaś, ponieważ pokrótce przeszliśmy [całe]drzewo, poczynając od korzenia, dołóżmy starań i piórem, i myślą,aby włączyć do katalogu owocodajną gałąz.Przyszli rodzice chłopcanie mieli mianowicie jeszcze wtedy potomstwa; gorliwie oddawali siępostom i modlitwom, rozdając hojne jałmużny biednym, ażeby Bógwszechmogący - który bezpłodnym matkom pozwala cieszyć się sy-nami, który Zachariaszowi dał Chrzciciela i otworzył łono Sary, abypotomstwem Abrahamowym ubłogosławić wszystkie narody - dał imtakiego syna i dziedzica, który by Boga się bał, wywyższał Kościółświęty, czynił sprawiedliwość i rządził królestwem polskim ku chwaleBożej i szczęściu narodu.Kiedy tak bez przerwy tym byli zajęci, przystąpił do nich biskuppolski Franko, udzielając im zbawiennej rady w te słowa: Jeżeli zcałą pobożnością wypełnicie, co wam powiem, to niewątpliwie pra-gnienie wasze się spełni".Oni zaś w takiej sprawie jak najchętniej daliposłuch biskupowi i obiecali, że wiele gotowi są uczynić w nadziei[uzyskania] potomstwa, [zaczem] upraszali biskupa, by czym prędzejrzecz przedstawił.A na to biskup: Jest - rzecze - pewien święty wziemi francuskiej, ku południowi, koło Marsylii, gdzie Rodan wpadado morza - ziemia zwie się Prowansją, a święty Idzim - ma on takwielkie wobec Boga zasługi, że każdy, kto pobożnie mu zaufa i czcijego pamięć, jeżeli poprosi go o coś, z pewnością to otrzyma.Każciewięc zrobić posąg ze złota wielkości dziecka, przygotujcie królewskiedary i co prędzej wyślijcie je do świętego Idziego".Bez zwłoki spo-42rządzono posążek chłopca oraz kielich z najczystszego złota; przygo-towano złoto, srebro, płaszcze i święte szaty, które zaufani posłowiemieli zawiezć do Prowansji z listem następującej treści:List Władysława do św
[ Pobierz całość w formacie PDF ]