[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po drugiej stronie świątyni Vittoria była zajęta własnymi poszukiwaniami.Kiedy zostałasama po raz pierwszy od chwili, gdy usłyszała o śmierci ojca miała wrażenie, że nagarzeczywistość coraz bardziej się wokół niej zaciska.Ojciec został nagle i okrutniezamordowany.Niemal równie bolesna była myśl, że jego dzieło zostało niewłaściwiewykorzystane i stało się narzędziem w rękach terrorystów.Dręczyło ją poczucie winy, gdyżto przecież dzięki jej wynalazkowi można było transportować antymaterię.to skonstruowanyprzez nią pojemnik odliczał teraz gdzieś w Watykanie czas do wybuchu.Starając się pomócojcu w jego dążeniu do odkrycia prostoty prawdy, stała się współtwórczynią chaosu.Co ciekawe, jedynym, co w tej chwili przynosiło jej pociechę, była obecność zupełnieobcego człowieka.Roberta Langdona.Znajdowała niewytłumaczalne ukojenie, patrząc wjego oczy.Kojarzyły się jej z harmonią oceanu, którą pozostawiła za sobą dzisiejszegoranka.Cieszyła się, że jest tutaj.Nie tylko dodawał jej sił i nadziei, ale na dodatek dzięki jegobystremu umysłowi mieli teraz szansę schwytać zabójcę ojca.Vittoria oddychała głęboko, kontynuując swoje poszukiwania.Czuła się przytłoczonanieoczekiwanymi wizjami osobistej zemsty, jakie zajmowały jej myśli przez cały dzień.Ona,zaprzysiężona obrończyni wszelkiego życia, teraz pragnęła śmierci zabójcy.%7ładna ilośćdobrej karmy nie skłoniłaby jej dzisiaj do nadstawienia drugiego policzka.Z zaniepokojeniemi podnieceniem uświadomiła sobie uczucie, jakiego nigdy dotąd nie doznała.najwyrazniejodzywała się w niej krew sycylijskich przodków broniących honoru rodziny za pomocąbrutalnych środków.Wendeta, pomyślała, i po raz pierwszy w życiu zrozumiała.Wizje odwetu dodały szybkości jej krokom.Dochodziła właśnie do grobowca RafaelaSantiego.Nawet z pewnej odległości widziała, że został on potraktowany w specjalny sposób.Tylko jego sarkofag był zabezpieczony przejrzystą osłoną z plastyku i cofnięty w głąb ściany.Widziała stąd jego przednią część.Przyglądała się przez dłuższą chwilę grobowcowi, po czym przeczytała opis umieszczonyna tabliczce obok grobu.Potem przeczytała go jeszcze raz.I ponownie.W chwilę pózniej pędziła przerażona przez rotundę. Robercie! Robercie!62Langdona nieco opózniał podążający za nim przez cały czas przewodnik,niezmordowanie kontynuujący swoje opowiadanie.Jednak przygotowywał się już dosprawdzenia ostatniej niszy. Widzę, że bardzo się panu podobają te nisze zauważył jego cicerone, najwyrazniejzachwycony. Czy wie pan o tym, że właśnie dzięki nim kopuła wydaje się taka lekka?Langdon skinął głową, nie słysząc z tego ani słowa, gdyż myślał już o swoim zadaniu.Nagle ktoś chwycił go od tyłu.To była Vittoria.Nie mogąc złapać oddechu, ciągnęła go zarękę.Widząc wyraz przerażenia na jej twarzy, potrafił sobie wyobrazić tylko jedno.Znalazłaciało.Poczuł, jak ogarnia go strach. O, pańska żona! wykrzyknął przewodnik, zachwycony, że ma nowego słuchacza.Wskazał na jej szorty i sportowe buty. No, ale pani na pewno jest Amerykanką!Oczy Vittorii się zwęziły. Jestem Włoszką.Uśmiech przewodnika przygasł. O, Boże. Robercie szepnęła dziewczyna, obracając się plecami do przewodnika. DajDiagramma Galileusza.Muszę zobaczyć tę kartkę. Diagramma? Mężczyzna wcisnął się z powrotem między nich. No, no! Wynaprawdę znacie historię! Niestety, tego dokumentu nie można obejrzeć.Znajduje się wtajnych archiwach Waty. Czy mógłbym pana na chwilę przeprosić? przerwał mu Langdon.Nie wiedział, cosądzić o panice Vittorii.Odszedł z nią nieco na bok i ostrożnie wyjął zabytkową kartkę. Cosię stało? Jaka jest na tym data? spytała dziewczyna, szybko przebiegając wzrokiem po kartce.Przewodnik znów był przy nich, z otwartymi ustami wpatrując się w Folio 5. To.to nie jest. To reprodukcja dla turystów rzucił szybko Langdon. Dziękujemy panu za pomoc.Chcielibyśmy pobyć trochę sami.Mężczyzna zaczął się wycofywać, ale nie spuszczał wzroku z kartki. Data powtórzyła Vittoria. Kiedy Galileusz to opublikował.Langdon wskazał jej rzymską liczbę na dole strony. To jest data publikacji.Co się dzieje?Dziewczyna odcyfrowała datę. Tysiąc sześćset trzydziesty dziewiąty? Tak.Co się stało?W jej oczach pojawił się przestrach. Mamy kłopoty, Robercie.Wielkie kłopoty.Te daty nie pasują. Jakie daty? Na grobie Rafaela.Pochowano go tutaj dopiero w tysiąc siedemset pięćdziesiątymdziewiątym roku.Ponad sto lat po opublikowaniu Diagramma.Langdon wpatrywał się w nią, usiłując zrozumieć, o co jej chodzi. Nie wyjaśnił. Rafael umarł w tysiąc pięćset dwudziestym roku, na długo przed tąpublikacją. Tak, ale nie był tu pochowany.To się stało dopiero pózniej.Langdon nic nie rozumiał. O czym ty mówisz? Właśnie to przeczytałam.Prochy Rafaela przeniesiono do Panteonu w tysiąc siedemsetpięćdziesiątym ósmym roku.Było to w ramach hołdu dla wybitnych Włochów.Kiedy znaczenie jej słów wreszcie do niego dotarło, miał wrażenie, że ziemia usuwa musię spod stóp. Kiedy powstał ten wiersz wyjaśniała dalej Vittoria grób Rafaela był gdzie indziej.W tamtych czasach między Panteonem a Rafaelem nie było żadnego związku!Langdon nie mógł złapać tchu. Ale to.oznacza. Tak! Oznacza, że jesteśmy w złym miejscu!Czuł, że się chwieje.Niemożliwe.Byłem pewien.Vittoria podbiegła do przewodnika i przyciągnęła go z powrotem. Signore, przepraszamy bardzo.Gdzie w siedemnastym wieku znajdował się gróbRafaela? Urb.w Urbino zająknął się, zdumiony. W miejscu jego urodzenia. Niemożliwe! zaklinał się Langdon. Ołtarze nauki iluminatów były tutaj, w Rzymie.Jestem tego pewien! Iluminatów? wykrztusił mężczyzna. Ludzie, kim wy jesteście?Vittoria przejęła inicjatywę. Szukamy czegoś, co można nazwać ziemskim grobem Santiego.W Rzymie.Czy wiepan, co to może być?Przewodnik jeszcze się nie uspokoił. To jest jedyny grób Rafaela w Rzymie.Langdon starał się skupić, ale jego umysł odmawiał współpracy.Skoro w tysiąc sześćsetpięćdziesiątym piątym roku grobowiec Rafaela nie znajdował się w Rzymie, to czegodotyczyły słowa wiersza? Ziemski grób Santiego z otworem demona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]