[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noga Slantera znalazła się w żelaznym uścisku Mistrza Broni.Jednym szarpnięciem wydarł gnoma z łap Stythysa.Z gardła jaszczura wydobył się przerażający syk.Ubranie miał w strzępach.Mwellret stracił równowagę i upadł do tyłu.Pod nim otworzyła się ciemna gardziel proksa.Jaszczur przez chwilę zawisł w górze, szponiaste palce chwytały powietrze.Potem spadł, znikając im z oczu.Paszcza proksa zamknęła się i powietrze przeszył nieludzki wrzask.Czarna szczelina zaczęła mielić swoją zdobycz z upiornym chrzęstem.Potworny dźwięk wypełnił całą jaskinię.W tej samej chwili Ogień Przebudzenia znowu rozproszył się i odpłynął w mrok, unosząc ze sobą bezcenne światło.Jaskinie Nocy raz jeszcze pogrążyły się w ciemnościach.Minęło kilka minut, zanim ktokolwiek odważył się poruszyć.Skulili się tam, gdzie zastała ich ciemność, czekając, aż oczy przyzwyczają się do braku światła, i nasłuchując żucia proksów wokół siebie.Kiedy szybko stało się jasne, że nawet najmniejsza drobinka światła nie ukaże się ich oczom, Elb Foraker zaczął wołać wszystkich i kazał im odpowiadać.Jeden po drugim wołali w odpowiedzi, bezcielesne głosy w nieprzeniknionych ciemnościach.Byli wszyscy.Wiedzieli jednak, że długo tak nie wytrzymają.Zniknął Ogień Przebudzenia, światło, którego tak rozpaczliwie potrzebowali, aby wskazywało im drogę.Bez niego byli jak ślepcy.Musieli podjąć próbę wydostania się z labiryntu proksów za pomocą jedynie własnego instynktu.- To beznadziejne - oznajmił od razu Foraker.- Bez światła nie będziemy mogli stwierdzić, gdzie otwiera się przed nami korytarz ani gdzie jest droga.Nawet jeśli unikniemy proksów, będziemy błąkać się po tych jaskiniach przez całą wieczność.- W głosie karła pobrzmiewał odcień strachu, którego Jair nigdy przedtem nie słyszał.- Musi być jakiś sposób.- Chłopiec mruknął cicho, bardziej do siebie niż do pozostałych.- Helt, czy możesz użyć swego daru widzenia? - zapytał z nadzieją Edain Elessedil.- Czy potrafisz zobaczyć drogę w tych ciemnościach?Olbrzym jednak nie potrafił pomóc.Nawet jego nocne widzenie wymagało odrobiny światła, wyjaśnił łagodnie.Bez światła nocne widzenie było bezużyteczne.Przez chwilę milczeli, pozbawieni nawet tej niewielkiej nadziei.Jair usłyszał w ciemnościach głos Slantera wyrzucającego Garetowi, że nie miał na tyle rozumu, żeby nie wierzyć jaszczurowi, tak jak on, Slanter, ostrzegał przez cały czas.Jairowi wydawało się, że słyszy Brin napominającą go, że powinien był jej usłuchać.Odpędził od siebie ten szept, zastanawiając się, czy mógłby użyć pieśni, aby przywołać z powrotem Ogień Przebudzenia, jeśli pieśń służy mu tak samo jak siostrze.Ale jego pieśń była tylko iluzją, ułudą rzeczywistości.Potem pomyślał o krysztale wizji.Podekscytowany, zaczął nawoływać pozostałych i gorączkowo przeszukiwać ubranie.Kryształ był tam wciąż, wetknięty bezpiecznie w fałdy tuniki, zawieszony na srebrnym łańcuchu.Jair wydobył go i uniósł w złożonych dłoniach.Kryształ da im światło! Z kryształem i nocnym widzeniem Helta wyjdą z tych jaskiń!Ledwo mogąc opanować podniecenie, zaśpiewał, przywołując magię.Jasne światło zalało jaskinię swym blaskiem.W jego wnętrzu pojawiła się piękna i znużona twarz Brin Ohmsford i uniosła się do nich w mroku Jaskiń Nocy niczym duch nie z tego świata.Dziewczynę otaczała szarość, mrok przypominający mroki jaskini, gęsty i duszący.Gdziekolwiek teraz była, wpatrując się przez nich w swoją własną przyszłość, było to miejsce równie wrogie jak to, w którym sami się znajdowali.Ostrożnie podeszli bliżej, zbierając się wokół światła kryształu.Chwycili się za ręce jak dzieci, które muszą przejść jakieś ciemne miejsce, i ruszyli naprzód poprzez labirynt proksów.Prowadził Jair, głosem podtrzymując blask kryształu wizji i rozpraszając przed nimi cienie.Krok za nim szedł Helt.Wąskie oczy olbrzyma przeszukiwały podłogę jaskini, gdzie ukrywały się proksy.Za nimi podążała reszta.Przeszli do następnej jaskini.Była mniejsza niż poprzednie i łatwiej było wybrać właściwą drogę.Pieśń Jaira uniosła się czysta i pewna, pełna mocy.Wiedział już, że dzięki Brin uda im się wyjść z jaskiń.Chciało mu się krzyczeć z wdzięczności do jej wizerunku unoszącego się przed nim.Jakie to niezwykłe, że mogła w ten sposób przyjść im na ratunek!Odgrodził się od dźwięków, które wydawały proksy mielące kamień po kamieniu.Zamknął swój umysł na wszystko z wyjątkiem światła i obrazu twarzy siostry, zawieszonych przed nim w powietrzu.Cały oddał się magii pieśni, krocząc pewnie naprzód w ciemnościach.XXXVIIIResztę nocy zajęło Brin i jej oswobodzicielom wydostanie się ze Starego Bagniska.Nie dokonaliby tego bez prowadzącego ich Szepta, ale wielki, bagienny kot czuł się tutaj jak w domu i nie przeszkadzały mu ani mgła, ani błotniste podłoże.Wybierając drogę instynktem, którego bagno nie było w stanie oszukać, prowadził ich na południe, w stronę ciemnej ściany Ravenshorn.- Bez Szepta stracilibyśmy cię w bagnisku - wyjaśniła dziewczynie Kimber, kiedy znowu ją odnaleźli i ruszyli na południe.- To on wytropił cię we mgle.Nie zmylą go pozory i zna wszystkie sztuczki bagien.Ale to wielkie szczęście, że dotarliśmy do ciebie we właściwym czasie.Musisz trzymać się blisko nas.Brin bez komentarza przyjęła udzieloną jej w dobrych intencjach naganę.Nie było powodu dłużej rozwodzić się nad tym wydarzeniem.Podjęła już ostatecznie decyzję, że opuści ich, zanim dotrą do Maelmord.Pozostawało jej tylko znaleźć odpowiednią ku temu okazję.Powody były proste.Allanon powierzył jej zadanie przebycia pasma puszczy, która chroniła Ildatch, i dopilnowanie, aby księga została zniszczona.Uczyni to, przeciwstawiając magii Maelmord magię pieśni.Niegdyś zastanawiała się, czy to w ogóle możliwe.Teraz myślała raczej, jakie katastrofalne skutki może to wywołać.Uwolniona moc obu tych magii może być przerażająca.Nie będzie to walka białej magii z czarną, jak kiedyś przewidywała, ale walka magii równie mrocznych w działaniu i skutkach.Maelmord został stworzony, aby niszczyć.Lecz pieśń także to potrafiła.Brin wiedziała już, że pieśń zawsze nosiła w sobie niszczycielski potencjał, i wiedziała także, że być może nie będzie go w stanie kontrolować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]