[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To żadna tajemnica, ale to wszystko wydaje się teraz błahe iraczej niepoważne.- A jednak chciałbym wiedzieć.- Nie wątpię.Po wojnie, jak pan pamięta, we Francjipanował polityczny chaos.Nasze partie polityczne nie mogłybardziej różnić się poglądami niż wtedy od prawicowychekstremistów po skrajną lewicę.Ja jestem dobrą kato-liczką i należałam do prawicowej partii katolickiej.-_Uśmiechnęła się z dezaprobatą.- U was takich nazywają_bezkompromisowymi torysami.No cóż, chyba doktor_=,MacDonald tak bardzo, w żbyt gwałtowny sposób niezgadzał się z moimi poglądami politycznymi, że w końcunasza dalsza znajomość stała się.całkiem niemożliwa._Widzi pan, tak to bywa.Dla młodego człowieka politykajest niesłychanie ważna.- Więc doktor MacDonald nie podzielał pani konserwa-tywnych poglądów?- Konserwatywnych! - Roześmiała się szczerze ubawiona.- Pan mówi konserwatywnych! Nie umiem powiedzieć,czy Alex był prawdziwym szkockim nacjonalistą, czy nie, alez całą pewnością mogę stwierdzić, że poza murami Kremlanigdy nie istniał bardziej nieprzejednany i zdeklarowanykomunista.On był okropny.Po godzinie i dziesięciu minutach wchodziłem do hallu__ Zajazdu w Alfringham.Rozdział dziesiątyZ lotniska Stanton zadzwoniłem zarównodo Generała, jak i do komisarza Hardangera, i teraz obajczekali na mnie w hallu.Choć jes_cze nie zapadł zmrok,przed Generałem stała na stoliku szklanka z resztkami tego,co zwykle nazywa się dużą whisky.Dotychczas nawet niewiedziałem, że Generał używa alkoholu przed dziewiątą wie-czorem.Miał bladą,-nieruchomą, skupioną twarz i po razpierwszy wyglądał na swoje lata.Nic szczególnego na to niewskazywało, może tylko nieco przygarbione plecy i prawieniezauważalne znużenie.Dostrzegłem w nim coś osobliwiepatetycznego, jak u człowieka, który zawsze trzyma sięprosto, i nagle czuje, że na swoich barkach dźwiga ciężarponad siły.Hardanger też nie wyglądał najlepiej._Przywitałem się z nimi, wziąłem szklankę whisky od właś-ciciela, który jak zwykle był bez marynarki i pozostawał wtakiej odległości od nas, że nie mógł usłyszeć tego, comówimy, a później z ulgą pozwoliłem odpocząć moimstopom.- Gdzie Mary? - spytałem.- Pojechała odwiedzić Stellę Chessingham i jej matkę-odparł Hardanger.- Leczy kolejne złamane skrzydła.Twójgburowaty gospodarz zza baru właśnie przed chwilą ją tamodwiózł.Pragnęła je pocieszyć i złożyć im wyrazy ubolewa-nia.Zgodziłem się z nią, że obie panie muszą być w bardzoponurym nastroju po aresztowaniu młodego Chessing-hama, ale uznałem jej zamiar za nierozsądny.Odjechała,zanim zjawił się tu pan generał.Nie chciała mnie posłuchać.Wiesz, jaka jest twoja żona, Cavell.I pańska córka, paniegenerale.- W tym wypadku Mary niepotrzebnie traci czas - rze-kłem.- Młody Chessingham jest niewinny jak noworodek.Dziś o ósmej rano powiedziałem to jego matce.musiałem.jest schorowana i taki szok mógłby ją zabić.a ona przeka-zała to swojej córce, jak tylko Chessinghama zabrał radio-wóz.Żadna z nich nie potrzebuje ani współczucia, ani pocie-szenia.- Co takiego!? - wykrzyknął Hardanger.Pochylił się doprzodu z twarzą pociemniałą od wzbierającego gniewu izacisnął swoją ogromną łapę na szklance, jakby chciał jązmiażdżyć.- Coś ty u diabła powiedział, Cavell? Niewinny?Przecież do jasnej cholery mamy wystarczająco dużo dowo-dów pośrednich.- Jedynym dowodem przeciwko niemu jest to jego uza-sadnione kłamstwo, że nie umie prowadzić samochodu, ifakt, że prawdziwy morderca przysyłał mu pieniądze podfałszywym nazwiskiem, żeby rzucić na niego podejrzenia itym samym zyskać na czasie.Zawsze stara się grać na190_łokę.Nie wiem dlaczego, ale widocznie czas jest mu nie-zbędny.Zyskuje na czasie za każdym razem, gdy kierujepodejrzenia na kogoś innego, a jest tak niezwykle sprytny, żeudało mu się to praktycznie z każdym.Porywając mnie dziśrano, też próbował grać na zwłokę.Sprawa polega na tym,że już kilka miesięcy przed popełnieniem zbrodni wiedział,że czas będzie mu potrzebny.pierwsze pieniądze wpłynęłyna konto Chessinghama na początku lipca.Dlaczego? Doczego potrzebny mu czas?- Niech cię, zrobiłeś ze mnie balona - chrapliwie odezwał.się Hardanger.- Wymyśliłeś tę historyjkę.- Przedstawiłem ci tylko fakty tak, jak je widziałem-odparłem, nie mając ochoty uspokajać Hardangera.-jakbymci powiedział, że Chessingham jest niewinny, to byśgo nie _ aresztował_.Doskonale wiesz, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]