[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jezal milczał i spoglądał razem z nimi.Nie podobało mu się, że negocjacje zostały wjakiś sposób sprowadzone do rozgrywki między Bayazem i tym kapłanem, a jemu - choćprzecież był królem! - przypadła w udziale rola dziecka, które podsłuchuje sprzeczkęrodziców i nie ma żadnego wpływu na jej wynik.- Przedstawcie swoje warunki, generale! - zawołał.Malzagurt odchrząknął.- Po pierwsze, jeżeli oddasz Aduę imperatorowi, pozwoli ci zachować tron,oczywiście jako lennikowi opłacającemu regularną daninę.- Cóż za wielkoduszność.A co ze zdrajcą, lordem Brockiem? Domniemywamy, żeobiecaliście mu koronę Unii.- Nie mamy żadnych zobowiązań wobec lorda Brocka.Zwłaszcza że to nie on rządzimiastem, lecz ty.- My zaś nie darzymy przesadnym szacunkiem tych, którzy zwracają się przeciwkoswoim panom - dodał Mamun, spoglądając znacząco na Bayaza.- Po drugie, obywatele Unii będą mogli zachować swoje prawa i bez przeszkódkultywować swoje obyczaje.Będą wieść żywot ludzi wolnych, a z pewnością bardziejwolnych niż kiedykolwiek przedtem.- Doprawdy, zdumiewająca wspaniałomyślność.W zamyśle Jezala miała to być skrajnie szydercza riposta, ostatecznie jednak niewypadła szczególnie ironicznie.- Po trzecie! - zawołał tymczasem generał, zerkając nerwowo na Mamuna.- Oddaciew nasze ręce człowieka znanego jako Bayaz, Pierwszy z Magów, związanego i w kajdanach,aby mógł zostać odesłany do świątyni w Sarkancie i tam osądzony przez proroka Khalula.Oto nasze warunki.W wypadku nieprzyjęcia ich, imperator zalecił potraktowanieMidderlandu w taki sam sposób, jak inne podbite prowincje.Wielu ludzi zginie, jeszczewięcej trafi do niewoli, wprowadzeni zostaną gurkhulscy namiestnicy, Agriont stanie sięświątynią, a wasz obecny rząd.trafi do lochów imperatorskiego pałacu.Jezal już otworzył usta, żeby odruchowo zaprotestować, ale się zawahał.Harod Wielkina pewno wykrzyczałby głośno swój sprzeciw, nie zważając na nic; pewnie dla lepszegoefektu jeszcze by obsikał posła.Idea paktowania z Gurkhulczykami kłóciła się ze wszystkim,w co wierzył.Kiedy się jednak nad tym zastanowić, warunki Gurkhulczyków były zaskakującowielkoduszne.Niewykluczone, że Jezal miałby większą władzę jako lennik Uthmana-ul-Doshta niż teraz, kiedy Bayaz bezustannie patrzył mu na ręce.W tej chwili mógł jednymsłowem ocalić tysiące istnień.Prawdziwych istnień.%7ływych ludzi.Pogładził bliznę na szczęce.Na bezkresnych równinach Starego Imperium wycierpiałdość, żeby teraz poważnie się zastanawiać, czy nie warto oszczędzić dalszych cierpień swoimpoddanym i samemu sobie w szczególności.Wizja imperatorskich lochów dała mu domyślenia.To dziwne, żeby tak ważka decyzja spadła na barki kogoś takiego jak on - człowieka,który niespełna rok wcześniej z dumą przyznawał się, że na niczym się nie zna i nic go nieinteresuje.Prawdę mówiąc, zaczynał podejrzewać, że wszyscy ci ważniacy na szczytachwładzy nie bardzo rozumieją, co właściwie robią; może, co najwyżej, zachowują strzępyzłudzeń, że mają na coś wpływ, może od czasu do czasu starają się lekko szturchnąćbezrozumny strumień zdarzeń i nadać mu wybrany kierunek, modląc się rozpaczliwie wduchu, by okazał się właściwy.A jaki był w tym wypadku właściwy kierunek?- Czekam na odpowiedz! - przypomniał się Malzagurt.- Muszę się przygotować!Jezal zmarszczył brwi.Miał dość Bayaza, który dyrygował nim na każdym kroku, alestaruch przynajmniej odegrał kluczową rolę w osadzeniu go na tronie.Miał dość Terez, któraobrażała go przy każdej okazji, ale ona przynajmniej była jego żoną.Pomijając już inneokoliczności, jego cierpliwość i tak była na wyczerpaniu i nie życzył sobie, żeby jakiś nadętygurkhulski generał (do spółki z tym przeklętym, durnym kapłanem) groził mu mieczem ipróbował dyktować, co ma robić.- Odrzucam wasze warunki! - odparł wyniosłym tonem.- Odrzucam je w całości inieodwołalnie.Nie mam zwyczaju oddawania swoich doradców, poddawania miast izrzekania się suwerenności, gdy tylko ktoś o to poprosi, a już na pewno nie zamierzamustąpić sforze gurkhulskich kundli pozbawionych rozumu i dobrych manier.Nie jesteśmy wGurkhulu, generale; tutaj pańska arogancja pasuje panu jeszcze mniej niż ten idiotyczny hełm.Pozwoli pan, że zanim czmychniecie z powrotem do swoich, nadmienię jeszcze, że pan ipański kapłan możecie iść się jebać.Szczerze was do tego namawiam.Kto wie, może nawetuda się wam przekonać wielkiego Uthmana-ul-Doshta, albo i samego proroka Khalula, żebysię do was przyłączyli?Generał Malzagurt zmarszczył brwi i pośpiesznie naradził się z adiutantem;najwyrazniej nie wychwycił wszystkich subtelności ostatniej wypowiedzi króla.Kiedy jejtreść w pełni do niego dotarła, machnął wściekle ręką i warknął jakiś rozkaz po kantycku.Jezal dostrzegł ludzi z pochodniami rozproszonych wśród zabudowań za murem.Generałjeszcze raz spojrzał na dach strażnicy.- Przeklęci różowi! - zawołał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]