[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król jednak nie chciał o tym słyszeć. Dałem słowo, że te pieniądze wypłacę, i słowa dotrzymam!Dokonano wreszcie przekazania okupu.Przedłożywszy panom całą kwotę, skrzynia poskrzyni, pozostałem już przy królu.Widziałem, że Jeza pilnie liczyła, a gdy pan Filipprzyszedł, aby zameldować, że przekazanie odbyło się zgodnie z przepisami, na czoledziewczynki zaznaczyła się pionowa zmarszczka.Król nic nie zauważył, ale zobaczył to baron. W samej rzeczy, moja mała podskarbini powiedział rozbawiony pozwoliłem sobieodjąć dziesięć tysięcy liwrów jako drobne zadośćuczynienie za szkody, które wbrewukładowi wyrządzono mieniu królewskiemu w Damietcie.Nawet tego nie spostrzegli dodałz dumą. Ale w moim odczuciu zle to świadczy o nas powiedział król ostro i żądam, żebyściebezzwłocznie i bez sprzeciwu przekazali brakującą skrzynię!Pan Filip uczynił to, poprosił jednakże króla, aby się udał na pokład jednego z naszychstatków, gdyż po przekazaniu miasta i wypłaceniu okupu byłoby czystą lekkomyślnościąpozostać na brzegu, gdyż władca narażony byłby na atak Saracenów.Pan Ludwik okazał sięznowu nadzwyczaj uparty.Spełnił dane uroczyście słowo i teraz oczekiwał, że jego bratzostanie zwolniony.Jakby na potwierdzenie ostrzeżeń pana Filipa, przypędziło teraz jak wicher tysiącekrzyczących, wywijających bronią Saracenów. Widzieli dużo pieniędzy mruknął William. I policzyli je dodała Jeza dlatego się cieszą. Tego nie byłbym taki pewny powiedział Montfort. Odejdzmy stąd, proszę!Było już za pózno, droga ku statkom została odcięta.Jednak nikt na nas nie napadł, leczw tłumie zrobiono przejście i zbliżył się do nas emir Bajbars. Chciałem się z wami pożegnać, Wasza Królewska Mość skłonił się przed królem ipowiedzieć wam, że byliście dzielnym przeciwnikiem, a jeszcze większy respekt zyskaliście unas jako jeniec, jesteście bowiem człowiekiem wielkiego ducha.Poczytuję sobie za zaszczytpoznanie was oznajmił i zgiął kolano jako człowieka, nie jako króla Franków!Zauważyłem, że oczy osławionego Aucznika niebezpiecznie zalśniły, pomyślałem jednak,że trudno spodziewać się łez po tym twardym człowieku.Ale wydał mi się nieskończeniesmutny i miałem wrażenie, że jeszcze coś innego leży mu na sercu.W każdym razie panLudwik pospieszył z odpowiedzią i wiele nie brakowało, a obaj mężczyzni padliby sobie wramiona. Dziękuję wam za ten gest, emirze rzekł cicho. Uśmierciliście mojego brata izadaliście mi klęskę, ale czyniliście to dla waszego kraju i waszej wiary.Zachowam waszawsze we wspomnieniach jako najzdolniejszego dowódcę i najmężniejszego wojownika,jakiego kiedykolwiek spotkałem.Przede wszystkim zaś jako honorowego zwycięzcę, którymi unaocznił, jakim błędem było napadać na wasz kraj.Za to chcę wam podziękować,odpływając stąd jako wolny człowiek. Król ściągnął z palca pierścień i wręczył go emirowi: Chwała mężowi, który nas zwyciężył, ale pozwolił zachować życie i godność.Spojrzenie króla, który sam miał wilgotne oczy, ześlizgnęło się na Jezę, ku której terazpochylił się Bajbars. Księżniczko powiedział mameluk nauczcie wielkiego króla, że jest tylko jeden Bóg,któremu wszyscy powinni służyć, a któremu nie może się podobać, kiedy wojny rozstrzygająo prawdziwości wiary. Surowy wojownik szukał słów i jakby oczekując pomocy, położyłrękę na ramieniu dziewczynki. Tylko ten, kto przynosi pokój, będzie kiedyś panował nad tąziemią i jej narodami, a jego królestwo znajdzie upodobanie u Wszechmogącego.Allah niechbędzie z tobą, Jezo! podniósł się i zwrócił do pana Ludwika. Przysiągłem kiedyś rzekłze smutkiem iż będę strzegł córki Graala jak zrenicy oka.yle jej strzegłem, lecz WaszaKrólewska Mość uchronił ją od najgorszego.Król, któremu nawet nie przyszło na myśl, że uratowana przez niego w piramidzie Jezanie miałaby być teraz oddana pod jego pieczę, był zmieszany z powodu tych słów, ale Bajbarsciągnął dalej, choć przychodziło mu to z trudem: Skoro jednak Wasza Królewska Mość płynie do Syrii, dokąd już się udał syn Graala,jestem gotów powierzyć wam księżniczkę, ażeby królewskie dzieci mogły znowu być razem!Wówczas Jeza jednym susem rzuciła się na szyję groznego emira. Ja także zachowam was zawsze w pamięci, wielki Auczniku, i wrócę do was jakozakładniczka obiecała pełna powagi jeśli wy, Allah jaghimmu*, nie będziecie mogli rychłouścisnąć swego syna Mahmuda.Bajbars pogłaskał ją po głowie. Zawsze was chętnie powitamy, księżniczko oznajmił i kazał jednemu ze swych ludzipodać sobie jakiś przedmiot owinięty w chustę.Wręczył go Jezie.Dziewczynka rozpakowała upominek.Była to lutnia.Filuternym uśmiechem dała dozrozumienia, że pojęła sens tego gestu, i po kobiecemu wdzięcznie dygnęła.Mamelucki emir zwrócił się jeszcze raz do króla: Jeśli pozwalam księżniczce odjechać z wami, Wasza Królewska Mość, obowiązuje wastakże moja przysięga.Król podał mu rękę.Bajbars uścisnął ją mocno i dał znak swoim ludziom, czekającym wnależytej odległości.Mamelucy rozstąpili się i ukazał się królewski brat, pan Alfons zPoitiers, który ruszył ku nam.Bajbars jeszcze raz skłonił się przed królem i Jezą i cofnął doswoich żołnierzy.Książę podszedł do króla.Bracia uścisnęli się w milczeniu i wszyscy udaliśmy się napokład.Natychmiast postawiono żagle i wypłynęliśmy na otwarte morze.Jeza wydobyła z instrumentu, który jej Bajbars podarował, smutną melodię.Alta undas que venez suz la mar,Que fay lo vent gay e lay demenarde mun amic sabez novas comtar,qui lay passet? No lo vei retornar! To dziecko wzrusza mnie swym smutkiem powiedziałem cicho do Williama irzuciłem ostatnie spojrzenie na pozostającą za nami Damiettę.*Allah jaghimmu (arab.) niech Allah temu przeszkodzi!Mnich obserwował w zamyśleniu dziewczynkę na tle znikającego we mgle wybrzeżaEgiptu. Pan Ludwik jeszcze się zdziwi, jak niesforną córkę zaadoptował! zakpił. Ach, panie sekretarzu, wszyscy staliśmy się starsi, a Jeza od swego itineris initiationis*,od swej wędrówki przez piramidę, stała się dojrzalsza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]