[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrobię, co w mojej mocy.- Muszę mieć pewność - była nieugięta.- %7łądam zastawu.Tak na wszelki wypadek.- Dam ci jakąś książkę - zaproponowałem,- E tam książka - prychnęła.- Lepiej dwieście złotych.Wręczyłem dziewczyniebanknot, a ta podała mi pomiętą serwetkę, na której ujrzałem zapisane dużym pismem kilkaliter i cyfr:Inc/III/2To mogła być sygnatura.I to zapewne jakiegoś inkunabułu.Zarekwirowałem serwetkęi schowałem do szuflady.Wyglądało na to, że Batura jest zamieszany w kradzieżstarodruków.Czyżby to on był Arsenem Lupinem?- Dlaczego poszłyście do biblioteki, skoro pan Tomasz ostrzegał was? - skarciłem ją,ale zdałem sobie zaraz sprawę, że jej relacja mogła dużo wnieść do sprawy Arsena Lupina.- Umówiłam się z rodzicami pod biblioteką - odpowiedziała.- Tam jest tak fajnie, żejeszcze jeden dzień chciałam tam pobyć.Ale pózniej przyjechał tata Magdy i powiadomiłmnie o wypadku rodziców.Odwiózł mnie potem na Krakowskie Przedmieście i zostawił podkamienicą wujka, wierząc święcie, że ten jest w domu.Poszłam do cukierni i wtedyzauważyłam tych dwóch drani w pontiacu.Uciekłam i znalazłam się tutaj.Przez chwilę zapanowała cisza.Każde z nas jakby trawiło własne myśli.- Zalazł wam za skórę ten Arsen Lupin - zauważyła Zosia.- Nie ma co.- To fakt - niechętnie przyznałem jej rację.- Nie doceniliśmy drania.Jest cwany iprzebiegły.I nie wiemy, kto to.- Jak to nie wiecie? - aż podskoczyła na krzesełku niepocieszona.- Przecież to Batura!Z powątpiewaniem pokiwałem głową.- To musi być ktoś większego kalibru.Owszem, może Jerzy odszukać jakiś skarbzakopany w ziemi, potrafi napaść na ciężarówkę używając karabinów, granatów, a nawethelikoptera z bombami na pokładzie.Ale do Arsena Lupina jakoś mi on nie pasuje.ArsenLupin to superliga.- Pozory mylą.- Zgadzam się, ale kradzieże starodruków przerastają Baturę.Mamy do czynienia jużnie tylko z zawodowcem, ale być może z artystą w tej niesławnej dziedzinie.Gdyby naszBatura miał na imię Waldemar, to i owszem, ale Jerzy urodził się pod inną, mniej błyskotliwągwiazdą.Nie zważając na pózną porę zadzwoniłem do szpitala, w którym przebywali rodziceZośki.Uspokoiłem ich i obiecałem zaopiekować się dziewczyną.Pózniej próbowałemskontaktować się z szefem.Była dwudziesta druga piętnaście, a jego wciąż nie było w domu.Wiedziałem, że intensywnie pracował nad zdemaskowaniem panny Kruger, ale przecieżkażde wyrzeczenie miało swoje granice.Pomimo zmęczenia nie mogłem zasnąć.Moje myśli wciąż powracały do sprawyArsena Lupina.Zośka, która położyła się w mojej sypialni, wyczuła jakby zły nastrój i weszła wpidżamie do kuchni, w której rozłożyłem łóżko polowe.- Też mi się nie chce spać - rzekła i usiadła obok mnie.- Martwię się o wujkaTomasza.Nastawiłem wodę na herbatę i przygotowałem filiżanki.Pijąc gorący napój zgadywaliśmy, gdzie może być Pan Samochodzik, na jaki wpadłtrop i co przyniesie nam nowy dzień? A potem zgadywaliśmy, kim może być Arsen Lupin.- Nasz włamywacz nie jest największym zagrożeniem dla polskich zbiorówbibliotecznych w historii naszego kraju - rzekłem w pewnym momencie zapytany o kradzieżeksiążek w Polsce.- Wyobraz sobie, że Szwedzi w czasie tak zwanego potopu w połowie XVIIwieku wywiezli z Warszawy do Sztokholmu księgi Metryki Koronnej, a także ArchiwumKoronne Warszawskie.Postanowienia pokoju oliwskiego w 1660 roku nakazywały im zwrotarchiwaliów, ale tylko część ich wróciła.Nasz złodziej w porównaniu ze Skandynawami jestdosłownie pchełką, kroplą w oceanie.Wielokrotnie rozkradano w czasie wojennychzawieruch polskie archiwa.Jednak największe straty ponieśliśmy podczas drugiej wojnyświatowej.Z zasobów Archiwum Koronnego zabrali Niemcy siedemdziesiąt cztery bezcennedokumenty z działu pruskiego , dokumenty krzyżackie z lat 1215-1455, które trafiły do naspo hołdzie pruskim.Były tam bulle papieskie i akt nadania Krzyżakom ziemi chełmińskiejprzez Konrada Mazowieckiego.Dokumenty trafiły do archiwum w Berlinie i tam sąprzechowywane do dziś.Wreszcie w 1944 roku Niemcy spalili część odzyskanych od Rosjanpo traktacie ryskim zbiorów Biblioteki Załuskich.Po upadku powstania warszawskiego zdymem poszło ponad dziewięćdziesiąt procent cennych dokumentów z Archiwum GłównegoAkt Dawnych.W czasie wojny zaginął także jeden z dwóch oryginałów aktu unii lubelskiej.Po wojnie zaś kilkanaście kilometrów półek z polskimi aktami zostało w Wilnie, we Lwowie iw Grodnie.Wiele dokumentów z okresu międzywojennego trafiło do Centralnej PrzechowalniKolekcji Historyczno-Dokumentalnych w Moskwie.Niestety, rozpad ZSRR nie ułatwiłodzyskania przez Polskę straconych podczas wojny dokumentów.A przecież Rosjaniezagrabili w czasie zaborów około stu zespołów archiwalnych, których nigdy nie zwrócili.Prawdopodobnie także autograf Mazurka Dąbrowskiego powędrował z Armią Czerwoną doZSRR.Tym bardziej powinniśmy więc chronić posiadane zbiory przed zniszczeniem izłodziejami pokroju Arsena Lupina.Z tą krzepiącą myślą poszliśmy wreszcie spać.Nazajutrz zostawiłem Zośkę samą w mieszkaniu i pojechałem do szefa.Zaspany i blady otworzył drzwi po dłuższej chwili.Zanim zdążyłem otworzyć usta, opowiedział mi o swojej misji w Hamburgu.Od razuwyjaśnił się powód zmiany nastroju Niemki podczas drogi powrotnej z Gdańska doWarszawy.Otóż, nasza panna Kruger musiała odebrać telefon z informacją o dziwacznymosobniku wypytującym w Hamburgu o prawdziwą Kruger
[ Pobierz całość w formacie PDF ]