[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie zabawki były pochowane.Kerrzeprzywiodło to na myśl pusty pokój w domu sąsiadów na Aquilarisie, przed laty.Kiedyś mieszkało tam dziecko, ale nie czuć tam było dziecięcej radości.Tutaj było to samo - wyczuła jedynie gniewną obecność Ciemnej Strony.Winnych częściach kompleksu także ją czuła, ale tu, na poddaszu - to dobreokreślenie, pomyślała - przenikała ona wszystko.Było to coś więcej niż gniew,uzmysłowiła sobie Kerra; to była furia.Furia z powodu uwięzienia.Z powoduutraty czegoś nigdy niezaznanego.Ten, kto tu mieszkał, tłumił w sobie tęurazę, pozwalając, żeby zamieniła się w gęstą nienawiść, od której z każdymkrokiem zamierało serceKerry.239A w samym środku sali tkwiła czarna kopuła.Kerra okrążała ją z mieczemświetlnym w gotowości.Czy to było więzienie? A może wieko? Ze środka dobiegałjakiś szelest.Niedawna demolka nikogo nie wywabiła.Czy cokolwiek innego mogłoto spowodować?Zauważyła lekko uniesioną platformę w kształcie rombu, zaledwie parę krokówod kopuły.Na dywanie ktoś wydeptał ścieżkę prowadzącą do platformy; ten, ktona niej stawał, podchodził zawsze od zewnątrz, twarzą do kopuły.Kerrazacisnęła zęby i zrobiła to samo.Gdy tylko stanęła obiema nogami na podium, zauważyła, że półkula zaczynadrżeć.Między nią a podłogą pojawiła się szczelina, a ze środka uleciało ześwistem uwolnione powietrze.Była to faktycznie pokrywa, obracająca się wokółpoziomej osi i chowająca się w podłodze.Wewnątrz niej tkwił okrągły podest -ale nie przypominało to teatru.Zwiatło sączące się przez rozbite okna padałona stertę pomarańczowych poduszek, tworzących największe posłanie, jakie Kerrakiedykolwiek widziała.Mniej więcej na środku siedziało dwoje nastolatków rasy ludzkiej.Chłopakkiwał się, obejmując rękami kolana.Co chwila zerkał ukradkiem na Kerrę,odwracając szybko wzrok.Miał niewiele lat mniej niż ona, ale siedząc tak wpościeli w środku dnia, sprawiał wrażenie znacznie młodszego.Tylko jego oczywyglądały staro, osadzone głęboko w łysej głowie, podkreślone obwisłymiworkami.On przynajmniej wydawał się ją zauważać.Za to jasnowłosa dziewczynasiedząca obok cały czas szczotkowała włosy, nie zwracając na Kerrę najmniejszejuwagi.Młoda Jedi zastanawiała się przez chwilę, czy ta dobrze odżywiona para tofaktycznie niewolnicy Krevaakiego - szybko jednak zrozumiała, że to onikoncentrują energię Ciemnej Strony, którą wyczuwała.Popatrzyła na odchyloną dotyłu pokrywę.Była to komnata medytacyjna, największa, jaką widziała.Chłopiec znów spojrzał na Kerrę, jakby szukając wzrokiem czegoś znajomego.Gdy tylko Kerra się odezwała, dziewczyna także ją zauważyła i upuściłaszczotkę, po czym sama przemówiła, zwracając się nie wiadomo do kogo:- Regent zajmie się aspektem Jedi. Dziwna wypowiedz z ust jeszcze dziwniejszej postaci.Dziewczyna, tonąca wprzydużej koszuli nocnej, była już prawie kobietą, jednak miała szeroko otwarteoczy dziecka.- Znajdujesz się w obecności Diarchii - odezwał się głos zza okrągłej pokrywy,apo chwili wyłonił się stamtąd Krevaaki, dzierżąc swoje cztery miecześwietlne.Kikut odciętej macki zwisał, wiotki i niezabandażowany.- To jestLord Quillan oznajmił, wskazując na chłopca - a to jego siostra, LordDromika.Kerra stała na podium, przyglądając się parze nieufnie.- A ciebie jak mam nazywać?Krevaaki trochę się ociągał, jakby szukając słów.Oglądając się na parędzieciaków, w końcu odpowiedział:- Ja tu jestem regentem.Pociągający za sznurki regent, pomyślała Kerra, przypominając sobie słowaRushera.Ale nadal nie była pewna, kto tutaj rządzi.- Uprowadziliście moich przyjaciół - powiedziała.- Kazałam ich uwolnić.Quillan kiwał się tylko w przód i w tył, patrząc gdzieś w dal, jego siostrazaś zerkała gniewnie na Kerrę.Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć - alespojrzała na brata i zachowała milczenie.- Lordowie nie rozumieją o czymmówisz - wyjaśnił regent.- Oni nie komunikują się ze światem tak jak ty czyja.Krevaaki obejrzał się na rodzeństwo, a nie widząc sprzeciwu, tłumaczył dalej.Quillan i Dromika, dzieci potężnego Lorda Sithów, nigdy nie postrzegałyrzeczywistości tak jak inni.Quillan był zanurzony bez reszty w swoimbezkresnym umyśle i wyczuwał inne istoty organiczne jako zjawy we własnymświecie marzeń.Nikt nie mógł się z nim porozumieć poza Dromiką połączoną z nimw sposób, jakiego żaden lekarz ani uczony Sithów nie potrafił zrozumieć.Ale i jej sytuacja była wyjątkowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •