[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę wiedzieć, o czym ci dwaj gadali.Szczere wyznanie porucznika zdecydowanie pogorszyło i tak już niełatwą sytuację.W Janeczce i Pawełku od początku budził sympatię, z całego serca chcieliby mieć go po swojej stronie i wzajemnie służyć mu pomocą, ale nie mogli.W żadnym wypadku nie mogli.Narazili się już tej szajce niebotycznie, łysy wiedział, co o nich myśleć, okazał im to wyraźnie przed niespełna godziną.Awantura pana Jonatana z osobnikiem z odstającymi uszami była całkowicie jednoznaczna.Szajka wciągnęła pana Jonatana do cmentarnej akcji, a teraz najwyraźniej chcego odsunąć, niewątpliwie po to, żeby nie dzielić się z nim zyskiem.Nie zapłacili mu jeszczeza dotychczasową robotę, ponadto on ich podejrzewa o ukrywanie przed nim znaleziska.Możliwe zresztą, że oszustwa usiłuje dokonać tylko szczurzy pyszczek z odstającymi uszami, który słusznie spodziewa się zapłaty w najbliższych dniach.Na własne uszy słyszeli przecieżw lesie, że łysy i Rudy Sprężynowiec zamierzają wznowić wysiłki przerwane na skutek obaw przed czujnością WOP-u.Wszystko to już w tej chwili wiedzieli, nie dość na tym, poznali tajemnicę dwóch samochodów.I nic, ani jednego słowa nie mogli zdradzić temu sympatycznemu porucznikowi, bo szajka znała ich tajemnicę.- Odezwijcie się, na litość boską! - zażądał trochę żałośnie porucznik.- Mówciejak ludzie.Słyszeliście wszystko, prawda?W tym momencie Janeczce przyszła do głowy myśl zupełnie przerażająca.Szajka wstrzymała działalność, ponieważ WOP wzmógł czujność.WOP wzmógł czujność.A jeżeli WOP wzmógł czujność dlatego, że zauważył przekraczanie granicy.?Miała zamiar właśnie coś odpowiedzieć, ale na tę potworną myśl głos odmówił jej posłuszeństwa.Milczała, rozpaczliwie szukając jakiegoś wyjścia.Pawełek milczał również, bo ta sama myśl zakwitła w nim w tym samym momencie, z tą tylko różnicą, że nie miał żadnych wątpliwości.Był zupełnie pewien, że poszukiwanymi przez straż graniczną osobami są właśnie oni oboje, on i Janeczka.Nikt nic nie wie, nikt na nichnie trafi, chyba że łysy powie.Łysy powie, jeżeli oni powiedzą.Porucznik postanowił zdobyć się na anielską cierpliwość.- Daję wam słowo, że nie mam żadnych pretensji o podsłuchiwanie.Nikomu o tymnie powiem.Nie usiłujcie we mnie wmawiać, że straciliście słuch i głos, miejcie dla mnie jakąś litość.Ja was pytam urzędowo, nie prywatnie, jestem na służbie.Słyszeliście, co oni mówili?Janeczka przemogła wreszcie wielką gulę w gardle.- No, owszem - przyznała niepewnie.- Słyszeliśmy.Niezdolny jeszcze do wydania głosu Pawełek potwierdził kiwnięciem głową.Porucznik odetchnął.- Chwała Bogu! Co mówili?- Jeden prawie nic.- Jak to, nic?- No, prawie nic.- Cicho - odezwał się nagle Pawełek.- “Cicho", mówił, “jak rany, cicho."- Tak mówił? - zainteresował się gwałtownie porucznik.- “Cicho, jak rany”?- Tak jest! - przyświadczyła Janeczka.- “Niech się pan nie wygłupia" mówił.“Cicho!"- No dobra, a drugi, co mówił?- A drugi mu wymyślał.- Jak wymyślał?Tego właśnie w żadnym wypadku nie mogli powiedzieć.Nie mogli także powiedzieć,że nie powiedzą, mogłoby to mieć skutki zgoła katastrofalne.Znów zamilkli bezradnie, gorączkowo myśląc, jak wybrnąć z okropnej sytuacji.- Jak mu wymyślał? - powtórzył porucznik nieustępliwie.Na Janeczkę spłynęło nagle nadprzyrodzone olśnienie.- Brukowanymi słowami - oznajmiła z wielką stanowczością.- Wymyślał mu brukowanymi słowami i ja tego nie mogę powtórzyć.Mamusia zabrania nam używać takich słów!Pawełek spojrzał na siostrę z bezgranicznym podziwem.- Tak jest! - przyświadczył gorliwie.- Zgadza się.My się tak nie możemy wyrażać!Porucznik poczuł, że teraz chyba jemu zabraknie głosu.- Brukowanymi.To znaczy.Jakimi.?!- No mówię przecież, brukowanymi słowami - powtórzyła Janeczka z satysfakcją, której nie zdołała ukryć.Pawełek czuł nie tylko satysfakcję nie mniejszą, ale także kolosalną ulgę.Brukowane słowa załatwiały sprawę równie radykalnie, jak dyplomatycznie.Porucznik był pełen zakłopotania, uświadomił sobie od razu całą niestosowność wydarcia z dzieci owych słów, których słusznie zabroniono im używać.Zdziwił go nieco ton nadzwyczajnej satysfakcji, brzmiącej w głosie Janeczki, ale pomyślał tylko, że widocznie musiały to być wyjątkowo potężne brukowane słowa.- Znaczy, macie na myśli, brukowymi słowami? - upewnił się mimo woli.- Może być brukowymi - zgodził się Pawełek.- My tego nie powtórzymy za skarby świata.Wyrażał się, że ho, ho!- No dobrze, a.A co mówił pomiędzy tymi brukowymi słowami?- Nic.W ogóle nic innego nie mówił, tylko same słowa.- A pomiędzy słowami mówił “ty"- dorzuciła nagle Janeczka, której nie opuszczało bujnie kwitnące natchnienie.W obliczu takiej informacji porucznikowi opadły ręce.Zrozumiał, że więcej się nie dowie.Scenę widział z daleka, trwała krótko, bardzo możliwe, że zaczęła się awanturą i nie miała dalszego ciągu, bo rozmówcy rozstali się jakoś nagle.Padły rozmaite inwektywy i na tym koniec.Westchnął ciężko.- A czy w ogóle z tych słów, już nie mówcie jakich, udało się wam wywnioskować,czy oni się pokłócili teraz, przed chwilą? - spytał dość beznadziejnie.- Czy też byli pokłócenijuż wcześniej?- Chyba byli wcześniej - odparła Janeczka z wahaniem, zastanawiając się, czym może grozić prawda w tej kwestii.- Od początku nie mówili nic innego, tylko słowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]