[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sątak sympatyczne, że nikt nie kwapi się do ich przegonienia.Kto ma uczulenie na ich sierść,niech sobie daruje wycieczkę do.TAM.Co dziwne, koty nie reagują na nasze kici-kici, anina angielskie kitty-kitty, a na pss-pss, czyli jak Włoszki, na które Włosi właśnie tak robiąnasze "fiu-fiu" - co kraj, to obyczaj.Czyli nawet koty miauczą i porozumiewają się poarabsku? W stolicy, na największym bazarze wielki wysyp małych kotków łasi się dowszystkich turystów, co często kończy się dla nich rozdeptaniem, bo kto patrzy się pod nogi,gdy naokoło tyle cudowności? Tak więc wrażliwcy niech nie patrzą, w co miękkiegowdepnęli - to na szczęście tylko kotek, a nie wielbłądzia kupa;) No ale naprawdę wzruszają tekulejące kotki, które mimo niebezpieczeństwa i tak ocierają swe małe ciałka i ogonki o nogiprzechodniów, by dostać od nich jakiś smakołykowy bakszysz.A ja chodziłam międzyturystami z chęcia poocierania się o niektórych z nich.Mrr.Mrr.Naszzz klient naszzz pannn.W żyjącym z handlu z turystami kraju, uliczni sprzedawcy (a właściwie wciskaczewszelakiego badziewia) znają języki prawie wszystkich swoich nabywców.Przynajmniej kilka słów.Po polsku potrafią powiedzieć: "dzień dobry", "cześć", "jak się masz", czy "ruchamucha karalucha'".Oczywiście najwięcej potrafią powiedzieć po angielsku i rosyjsku.Rosjannawet zatrudniają w swoich sklepach, skoro lwią część klienteli stanowią władający językiemrosyjskim.Podobnie zatrudniają Polki w sklepach alkoholowych w San Marino, bo nasirozmodleni rodacy jadący na audiencję do Rzymu, nie omieszkają przywieść do Polski wodynie tyle święconej, co ognistej, z raju podatkowego (czy też akcyzowego).Aby pozostawić coś po sobie w raju słonecznym, postanowiliśmy nauczyć Arabów kolejnegopolskiego słowa, a dokładnie to całego zdania.Prowodyrką byłam oczywiście ja, a tym, co ponas zostało w głowach opornych na język polski Arabów było: "naszzz klieeent, naszzzpannnn" - wymawiane tak, jak mówi to pseudochińczyk do klienta w gagu restauracyjnymkabaretu Ani MruMru.Tak więc, by jakikolwiek Arab coś na nas zarobił, najpierw musiałnauczyć się tego, jak należy witać szanownych klientów z Polski.Bo zaczynają oczywiście od"Zdrastwoj".I nie chcą uwierzyć w nasze "My nie ruskie!".Pierwszą rzeczą którąpostanowiliśmy przygotować sobie na kolejną podróż w podobnie uczęszczane przez Rosjanobszary świata jest koszulka z wielkim napisem - "Ja nie Ruska!", "I'm not from Russia!" i tosamo grażdanką i arabskimi "krzaczkami".Oczywiście korzystając z nadarzającej się okazji trzeba było poznać kilku przedstawicielitych, którzy stanowią 95% turystycznej populacji.Padło na 31letniego moskiewskiegoprawnika, wyglądającego na co najwyżej 20lat, władającego językiem angielskim w sposóbtak doskonały, że prędzej jego dom usytuowałabym przy piątej alei w Nowym Yorku, niżprzy moskiewskim Placu Czerwonym.Nie dziwne, skoro ma wielu amerykańskich przyjaciół,prowadzi sprawy anglojęzycznych klientów, porusza się Audi A8;) Jedynie około 20%Rosjan turystujących się po świecie nie rzuca się w oczy swoją ruskością.Przeważającawiększość to matrioszki rozdziane z kufajek i kołchoznicy wydziani z walonek.Ale nie powiem, miło się czasem patrzyło, jak gruba Amerykanka pyta o cenę czegoś tam,przelicza to na swoje $, odkłada gdy wychodzi to za drogo, podczas gdy Rosjanka ładujewszystko do koszyka nie zastanawiając się, ile wymuszeń, rozbojów, czy też wałków musi zato dokonać jej facet lub mąż "Robotający w Maskwie".Ja poznalam dwóch Rosjan, a moi koledzy Rosjanki.Urocze jakby zassane wprost zwybiegów światowych stolic mody.Młode, zgrabne i powabne.Wystrojone w salonachGucci, YSL, Dior.Styl, klasa, opanowanie językow obcych na światowym poziomie.Gdybynie chichotanie po rosyjsku, nie wiedzielibyśmy, że to sąsiadki ze wschodu.Siedzimy wlokalu, salsa kręci ludnością na parkiecie, wchodzi taka właśnie lalka z facetemwyglądającym bardziej na jej ojca, lecz zbyt erotycznie objęci nawet jak na związekkazirodczy.Rosyjska "konkurencja" od razu wpada mi w oko.Zboczenie zawodowe?;>Wydaje mi się, że każda taka parka, gdzie "pan>>pani", wpada oko innej podobnej parce.Panstawia drinki, dobrze się bawi, jest ostentacyjnie pieszczony przez jej młode ręce i usta, aletak naprawdę widać w nim dziwny żal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •