[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pochylił się jeszcze bardziej i powiedział szyderczopoufnym szeptem: - Widzisz, jestem czarownikiem.Potrafiębyć w dwóch miejscach równocześnie.Wyprostował się i patrzył z satysfakcją na zbitego z tropuBrata.- Pewnie myślisz, że jestem bardziej pijany niż wrzeczywistości, przyjacielu.Powiedziałem ci o Patryku, bojesteś moim pośmiertnym wspólnikiem.Wspaniałeokreślenie.A udało mi się to w sposób doskonały.Jeślimyślisz, że nie usłyszysz szczegółów, to się mylisz.- Dlaczego to zrobiłeś?- On był bardzo głupim chłopaczkiem - odrzekł swoimniedbałym tonem Simon. I nie zasługiwał na Latchettsapotem dodał szczerze: - Nienawidziłem go, jeśli chcesz znaćprawdę.Nalał sobie następną szklankę szampana i wypił ją duszkiem.Roześmiał się cicho i powiedział:- Cudowna blizniacza duchowa więz, co? Ja nie mogędonieść na ciebie, a ty nie możesz donieść na mnie.- Posiadasz jednak przewagę nade mną.- Tak? Jaką?- Nie masz skrupułów.- Tak.To chyba przewaga.- Ja muszę ciebie znosić, ale ty nie masz zamiaru znosićmnie, co? Zrobiłeś wszystko, co mogłeś, żeby mnie zabić dziśpo południu.- Nie wszystko.- Więc poprawisz się, jak sądzę.- Poprawię.- Tak przypuszczam.Ktoś, kto może być równocześnie wdwóch miejscach, potrafi coś więcej niż rozluznić popręg.- O, na pewno.Ale trzeba korzystać ze środków, jakie sięma pod ręką. - Rozumiem.- A może ty w zamian za moje zaufanie też mi coś powiesz?- Co na przykład?- Kim jesteś?Brat siedział wpatrując się w niego dłuższą chwilę.- Nie poznajesz mnie? - spytał.- Nie.Kim jesteś?- Zemstą - odrzekł Brat i dopił swego drinka.Wyszedł z baru i przez chwilę stał oparty o balustradę, pókiżołądek mu się nie uspokoił, i oddech nie stał się lżejszy.Próbował wynalezć miejsce, gdzie mógłby samotnie przemyślećtę sprawę.Nie w hotelu, tam do ich pokoju Simon może przyjśćlada chwila; musi stąd wyjść.Poszedł po płaszcz do siedemnastki i wracając spotkał Bee.- Czy wszyscy zwariowali? - spytała z gniewem.- Eleanorna górze płacze, Simon pije na umór w barze, a teraz tywyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.Co wam się stało?Pokłóciliście się?- Czyśmy się pokłócili? Nie.Mam wrażenie, że Eleanor iSimon mieli trudny dzień.- A dlaczego ty jesteś taki blady?- Z powodu braku powietrza w tej sali balowej.Jestemczłowiekiem otwartych przestrzeni, nie pamiętasz?- Sądziłam zawsze, że w salach balowych jest dużopowietrza.- Czy mogę wziąć samochód, Bee?- Dokąd pojedziesz?- Chcę obejrzeć wschód słońca nad doliną Kenley.- Sam?- Zupełnie sam.- Włóż płaszcz - poradziła.- Jest zimno na dworze.Na szczycie wzgórza wznoszącego się nad dolinąKenley zatrzymał samochód i zgasił silnik.Było jeszczeciemno i nieprędko miał wstać dzień.Wysiadł i stanął na skrajuporosłego trawą pagórka, oparty o maskę samochodu,wsłuchany w ciszę.Po minionym słonecznym dniu ziemia itrawa pachniały mocno w chłodnej wilgoci.W nieruchomym powietrzu rozległ się gwizd przejeżdżającego w dali pociągu.Zapalił papierosa.%7łołądek przestał mu dokuczać, leczniepokój przesunął się wyżej.Panował teraz w jego głowie.Miał więc rację co do Simona.Słusznie widział w nimpodobieństwo do Kloca: rasowy, o pięknych manierach, alełajdak.Simon w barze powiedział prawdę.Był zadowolony, żeto zrobił.Podobno wszyscy mordercy lubią się przechwalaćswoimi czynami; Simon pewnie często pragnął opowiedziećkomuś, jaki się okazał sprytny.Nie mógł tego jednak dotąduczynić; dopiero teraz znalazł  bezpiecznego" słuchacza.On, Brat Farrar, był  bezpiecznym" słuchaczem.On, Brat Farrar, był właścicielem Latchetts i Simon uznałza rzecz niewątpliwą, że zatrzyma, co wziął, zatrzyma jakowspólnik Simona.Lecz to było oczywiście niemożliwe.Piekielny sojusz zLodingiem to co innego; ale spółka z Simonem, tak szyderczouznana za oczywistą, nie wchodziła w grę.To coś potwornego.Nie do pomyślenia.Co więc robić?Iść na policję i powiedzieć:  Słuchajcie, nie jestem PatrykiemAshby.Patryka zabił jego brat przed ośmiu laty.Wiem o tym,bo sam mi to po pijanemu wyznał".A oni wtedy zwrócą uwagę, że w toku śledztwa w sprawieśmierci Patryka Ashby udowodnione zostało, że SimonAshby spędził krytyczne godziny w towarzystwie kowala wClare.Brat może im powiedzieć prawdę o sobie, ale zmieni to tylkojego własne życie.Patryk Ashby pozostanie samobójcą.Jak Simon to zrobił? Trzeba korzystać ze środków, jakie ma się pod ręką'',powiedział, gdy rozmawiali o rozluznieniu przez niegopopręgu.Jakie  środki" miał pod ręką tamtego dnia przed ośmiu laty?Rozluznienie popręgu było połączeniem akcji zaplanowanej zimprowizowaną.Pomysł podpisu w książce był dość bezpiecznąpróbą rozwiązania sprawy.Gdyby Simonowi się udało usunąćgo całkiem z drogi, miałby swobodę wykonania reszty swego planu.Gdyby się nie udało, nie stałoby się nic złego.Sprawa dlapostronnego obserwatora wyglądała niewinnie.Tak rozumował Simon w związku z popręgiem i niewątpliwietak samo rozumował przed ośmiu laty.Inscenizacjanieszkodliwa i prosta.Wykorzystanie środków znajdujących siępod ręką.W jaki sposób przed ośmiu laty Simon wykorzystał niewinnyzbieg okoliczności, żeby stworzyć sobie potrzebną okazję?Brat dręczył się wciąż jeszcze tym problemem, kiedy pierwszypodszept wiatru dał znać o zbliżaniu się świtu Po chwili wiatrpowiał znowu, zakołysał liśćmi i trawą niebo na wschodzieposzarzało.Brat patrzył, jak wstaje słońce.Pierwsze ptasiegłosy zmąciły ciszę.Stał tu już parę godzin i nie był ani trochę bliższy rozwiązaniaproblemu.Nadszedł wolno policjant prowadząc rower i zatrzymał się,by zapytać Brata, czy ma jakiś kłopot.Brat wyjaśnił, żewyjechał odetchnąć świeżym powietrzem po balu.Policjant spojrzał na jego sztywną koszulę i przyjął totłumaczenie bez komentarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •