[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Gogol pisał Rewizora, horodniczy pozował mu do tego arcydzieła komedii.Dziś horodniczy zmienia się zbyt szybko.Raz jest gorszy, raz lepszy, trzeba by go uchwycić aparatem fotograficznym na migawkę, a nie opisywać piórem statecznym i cierpliwym.To prawo zmieniającej się perspektywy ma jeden jeszcze aspekt ważny, jeśli chodzi o Conrada.Może nie jest przypadkiem, że pierwszą wielką powieść o tragedii Żydów polskich wymordowanych przez Hitlera napisał nie żaden z pisarzy tego kraju, ale Amerykanin, John Hersey, którego nic nie łączyło z Polską ani z Żydami.To, co zwykle pisarzowi daje dystans czasu, tu dała perspektywa przestrzeni, oddalenie, pozwalające objąć temat szerzej, a przez to i prawdziwiej.Brandes (nie mieszać z Brandysem) mówi o większej sile witalnej przybyszów w odróżnieniu od autochtonów.Muszą dać z siebie więcej, aby wybić się w środowisku obcym.Być może, oba wyżej wspomniane czynniki odegrały pewną rolę w karierze literackiej Conrada, ale osobiście skłonny byłbym dość ostrożnie odnosić się do uogólnień tego typu.Faktem jest, że Conrad nie tylko był genialnym pisarzem, był również znakomitym lingwistą.Miał on niestety niezwykłe zdolności językowe.Mówię, niestety, gdyż jak każdy z nas, mimo wszelkie przesłanki rozumowe, wolałbym, żeby Conrad pisał po polsku.Wszystkich, którzy zbliżyli się do dzieł Conrada, zastanawia ten problem.Czy Conrad czuł się Polakiem? Czy myślał po polsku? Ze wspomnień Retingera, który najczęściej z Polaków widywał Conrada, wiemy, że w chorobie, gdy majaczył, w gorączce mówił po polsku, na co skarżyła się jego żona Jessy.W swojej autobiografii opisuje Wells Conrada, jak trzaskając z bicza jeździł po drogach hrabstwa Kent czarnym powozikiem zaprzężonym w małego konika, na którego wykrzykiwał głośno jakieś słowa polskie.Nawiązując do tego wspomnienia spytałem kiedyś Wellsa, czy Conrad nie krzyczał wtedy „wio”! Wells ucieszył się bardzo – Of course – oczywiście, że to było wio.Spytałem Wellsa wręcz: – Czy uważał pan Conrada za Polaka czy za Anglika? – Wells zachmurzył się.– On miał bardzo dużo cech obcych, tak, był poniekąd cudzoziemcem, ale stał się znakomitym pisarzem angielskim.Ta pewna obcość jego stylu, jego słownictwa odświeżyła prozę angielską.Co to ma wspólnego z Polską? – powiedział gniewnie, jak bym chciał mu zabrać coś, co uznał za swoją niezaprzeczoną własność.– Wy, Polacy, wszyscy jesteście szowiniści.– Po czym wróciliśmy z Wellsem do rozmowy, która była istotnym powodem naszego spotkania, do przedyskutowania wersji uniwersalnej deklaracji Praw człowieka, która miała być celem zwycięskiej wojny i podstawą do unifikacji przyszłego, bliskiego już, nowego, wspaniałego świata.Zgodni byliśmy w tych sprawach zasadniczych, ale Wells był trochę zły, że podawałem w wątpliwość brytyjskość Conrada, a ja byłem urażony, że tak zdecydowanie odmawiał nam prawa do pokrewieństwa z Conradem.Obrona inteligentaPokutowało do niedawna w naszej publicystyce słowo: „inteligencki”.Był więc „inteligencki punkt widzenia”, było „typowe rozumowanie inteligenckie”.Podobne określenia ujemne lub ironiczne stosowano przeważnie wobec argumentów nietypowych lub niewygodnych.Działo się to w czasach przyklejania etykietek i uchylania się od dyskusji wygodną metodą dowolnego określenia przeciwnika.Byliśmy podobni do barwnych motyli lub kolorowych żuków, które usypiano eterem dialektycznym, przebijano szpilką ironii i opatrywano odpowiednią etykietką obnażającą naszą przynależność entomologiczną.Niestety wykrzywianie się na inteligencją niedawno jeszcze było bronią odporno-zaczepną małej grupki doktrynerów.Najpiękniejszą cechą socjalizmu jest przecież wyzwalanie człowieka z ciemnoty i wyzysku.Socjalizm toruje drogę do awansu społecznego, tworzy nową inteligencję.Skąd więc brała się ta pogarda dla inteligentów w ustach ludzi, których pomawiać nie chcemy o brak ideowości? W wielu wypadkach była to znana metoda szukania kozłów ofiarnych, aby w okresach niepowodzeń gospodarczych lub politycznych odciążyć własną odpowiedzialność, wskazując na imaginowanego sprawcę zła.Tak Neron obciążył winą za spalenie Rzymu chrześcijan, a Hitler wskazywał na Żydów jako na winnych porażki niemieckiej w pierwszej wojnie światowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]