[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I proszę, żebyś utrzymywała je w wilgoci - dodał Harkle, na co Stumpet natychmiastwrzuciła jedną z gałek do ust.- Nie tak! - wrzasnął głos.- Och, nie tak!- Ja powinienem je wziąć! - zaprotestował Jerbollah.- Mój czar podziałał! - Stojący zaJerbollahem krasnolud walnął go w głowę.Bruenor osunął się w swym fotelu, potrząsając głową.Dużo czasu zajmie zorganizowaniez powrotem duchowieństwa, a przygotowania do wojny potrwają jeszcze dłużej, gdy pojawią sięHarpellowie.Po przeciwległej stronie pomieszczenie Stumpet, która pomimo swych figli byłanajbardziej zrównoważona z krasnoludów, nie była taka beztroska.Nieoczekiwane pojawieniesię Harkle'a odsunęło może na bok inne istotne problemy, jednak dziwne przybycie czarodzieja zLongsaddle nie wyjaśniało, co się tu działo.Stumpet, paru innych kapłanów, a nawet skryba,zdawali sobie sprawą, że coś tutaj jest bardzo nie w porządku.* * *Kiedy Guenhwyvar dotarła wraz z Drizztem i Catti - brie do wysokiej przełęczyprowadzącej do Mithrilowej Hali, była zmęczona.Drizzt trzymał panterę na Planie Materialnymdłużej niż zazwyczaj i choć było to dla niej uciążliwe, cieszyła się, że zostaje.W związku zewszystkimi przygotowaniami mającymi miejsce w głębokich tunelach pod krasnoludzkimkompleksem, Drizzt nie wychodził dużo na zewnątrz i w związku z tym nie wychodziła równieżGuenhwyvar.Przez długi, długi czas figurka pantery znajdowała się w rękach rozmaitych drowów zMenzoberranzan i w związku z tym pantera przeżyła wieki, nie widząc zewnętrznego PlanuMaterialnego.Mimo to Guenhwyvar czuła się najbardziej jak w domu właśnie tutaj, gdzie żyłynormalne pantery i gdzie żył jej pierwszy towarzysz z Planu Materialnego.Guenhwyvar naprawdę cieszyły te igraszki po górach wraz z Drizztem i Catti - brie, teraznadszedł jednak czas, by wrócić do domu, by znów odpocząć na Planie Astralnym.Pomimo całejmiłości do wzajemnego towarzystwa ani drow, ani pantera nie mogli sobie teraz pozwolić na tenluksus, nie, gdy majaczyło tak wielkie niebezpieczeństwo, nadciągająca wojna, w której Drizzt iGuenhwyvar odegrają najprawdopodobniej istotną rolę, walcząc ramię przy ramieniu.Pantera obeszła dookoła figurkę, stopniowo znikając, przechodząc w niematerialną, szarąmgłę.* * *Opuściwszy świat materialny Guenhwyvar weszła do długiego, niskiego, krętego tunelu,srebrnego szlaku, który zaprowadzi jaz powrotem na Plan Astralny.Pantera mknęła swobodnie,nic chcąc odchodzić i zbyt zmęczona, by biec z pełną prędkością.Podróż nie była w końcu takadługa i zawsze przebiegała bez przeszkód.Guenhwyvar zatrzymała się gwałtownie, gdy pokonała długi zakręt, kładąc po sobie uszy.Tunel przed nią płonął.Z owych płomieni wyskoczyły diaboliczne sylwetki, czarcie kształty, wydające się nieprzejmować zbliżającą kocicą.Guenhwyvar rzuciła się kilka krótkich susów do przodu.Czułaintensywne ciepło, widziała ogniste czarty i słyszała ich śmiech, gdy dalej pochłaniały okrągłeściany tunelu.Podmuch powietrza powiedział Guenhwyvar, że tunel został przerwany gdzieś w pustcepomiędzy planami istnienia.Ogniste czarty zostały rozciągnięte w wydłużone kształty, po czymwessane, a pozostałe po nich płomienie tańczyły szaleńczo, podskakując i migocząc, wydając sięcałkowicie gasnąć, po czym unosząc się z powrotem w nagłym i gwałtownym rozkwicie.Wplecy Guenhwyvar zaczął dąć silny wiatr, nakłaniając ją, by szła dalej, nakłaniając wszystko, coznajdowało się w tunelu, by przeleciało przez otwór, w nicość.Guenhwyvar wiedziała instynktownie, że jeśli podda się tej sile, nie będzie powrotu, żestanie się zagubioną, bezradną istotą, błąkającą się pomiędzy planami.Pantera wyciągnęła pazury i zaczęła się powoli cofać, na każdym centymetrze drogiwalcząc z zaciekłym wichrem.Jej czarna skóra zmarszczyła się, sierść obróciła się wnieprawidłową stronę.Jeden krok wstecz.Tunel był gładki i twardy, pantera nie miała się w co wbić pazurami.Aapy Guenhwyvarporuszały się z większą zaciekłością, jednak nieuchronnie ślizgała się w kierunku płomieni orazotworu.* * *- Co się dzieje? - spytała Catti - brie, widząc zdumienie Drizzta, gdy podniósł figurkę.- Ciepła - odparł Drizzt.- Figurka jest ciepła.Twarz Catti - brie również wykrzywiła się w zakłopotaniu.Poczuła wtedy przerażenie,odczucie, którego nie rozumiała.- Wezwij Guen z powrotem - ponagliła.Drizzt, równie wystraszony, właśnie to robił.Postawił figurkę na ziemi i zawołał panterę.* * *Guenhwyvar usłyszała wezwanie i desperacko pragnęła na nie odpowiedzieć, jednak terazkocica była już blisko otworu.Szalone płomienie tańczyły wysoko, parząc panterze pysk.Wicherbył silniejszy niż wcześniej i nie było niczego, absolutnie niczego, czego Guenhwyvar mogłabysię uchwycić.Pantera znała strach oraz żal.Nigdy już nie przybędzie na wezwanie Drizzta.Nigdy jużnie będzie polować u boku tropiciela w lasach w pobliżu Mithrilowej Hali ani nie będzie ścigaćsię w dół góry z Drizztem oraz Catti - brie.Guenhwyvar znała już wcześniej żal, kiedy umierali niektórzy z jej wcześniejszychpanów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]