[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko szło jak po maśle.Miał gliniarzaw ręku. Potem zaczęliśmy się całować.Niezła jest w te klocki, naprawdę niezła.Pózniejzłapałem ją za cyc.Nie broniła się, ale powiem panu, że niewiele tam tego ma. Zachwycony własną opowieścią, wybuchnął śmiechem. No, a kiedy już ją przele-ciałem, to sobie poszedłem.Wsiadłem do samochodu, ale nim dojechałem do pierwszejprzecznicy, zacząłem o niej myśleć. Mów, Jimmy, słucham. Abrams zerknął na magnetofon, żeby sprawdzić, czyrozmowa się nagrywa, bo był pewien, że Sawyer zaraz się na czymś potknie. Zawróciłem i przejechałem przez parking, bo myślałem, że ją tam jeszcze zasta-nę.Ale już jej nie było, więc postanowiłem wpaść na hamburgera do McDonald sa podrugiej stronie ulicy.No i wtedy zobaczyłem ją na chodniku.Zatrzymałem się, no i wiepan, co było dalej. Gdy cię wtedy przesłuchiwałem, nie mówiłeś, że przejeżdżałeś przez parking zauważył Abrams bezbarwnym głosem.Tak, pomyślał, wiedząc, że właśnie zdobyłpierwszy punkt: gówniarz przyznał, że był na miejscu przestępstwa na chwilę przedtem,nim padły strzały.Sawyer natychmiast wzmógł czujność. No, wie pan, wtedy musiałem skłamać, nie? Postrzelili ją, więc.Nie chciałem ze-psuć jej reputacji.Zbajeruj gnoja, myślał Abrams, zbajeruj go.Schował ręce pod stół, potarł udai z wyrazem podziwu na twarzy stwierdził:75 Bardzo rozważny i taktowny z ciebie facet, Jimmy.Jesteś nie tylko bohaterem, alei dżentelmenem. Aha! Sawyer przypomniał sobie drugą część opowieści. Potem widzieliśmysię jeszcze raz.Po jej wyjściu ze szpitala. Spojrzał na detektywa. To znaczy: naj-pierw do niej zadzwoniłem, do szpitala.Dała mi swój numer i prosiła, żebym do niejzatelefonował.Do tej pory Abrams pozwalał mu pływać, lecz im bardziej zaciskał pętlę, tym uważ-niej polował na szczegóły. Kiedy? spytał. Kiedy widziałeś ją po raz drugi? Dokładnej daty nie pamiętam odrzekł Sawyer ale to było w porze lun-chu, gdzieś koło pierwszej.Zadzwoniłem do niej, żeby spytać, jak się czuje, a ona na to,że chce mi postawić lunch.Zaprosiła mnie do Hiltona.Wolałbym pójść gdzie indziej,bo żarcie tam gówniane, ale nalegała. Uśmiechnął się lekko, przypomniawszy sobie,że chciała iść do Marie Callender s.Po rozmowie z Anną Carlisle wrócił na górę, gdziew jednym z pokojów balowali z kumplami aż miło. No i?Sawyer potoczył wokoło wzrokiem, by w końcu spojrzeć na detektywa. Przyszedłem i rozmawialiśmy.Mówiła, że od tamtego czasu, od chwili tego wy-padku, jest przerażona, i dziękowała mi za uratowanie życia.Znów mnie podrywała,wstawiała dwuznaczne teksty, mówiła, że chce mi dać prawdziwą nagrodę.Potem po-wiedziała, że nie jest głodna, i spytała, czy nie wziąłbym pokoju.No, to wynająłem pokóji zapłaciłem. Płaciłeś za pokój? Abrams wolał się upewnić.Z każdą sekundą szło coraz le-piej.Wiedział, że Sawyer kłamie jak z nut, że jak tak będzie dalej gadał, wyjdzie na tymznacznie gorzej, niż gdyby zamknął gębę i zażądał przybycia adwokata. Kartą kredy-tową? Tak, American Express.Może pan sprawdzić rachunek. Chłopak odchylił sięna krześle i wyszczerzył zęby. Matka zawsze mnie uczyła, że trzeba być grzecznymi uprzejmym.Przecież to mężczyzna powinien zapłacić, prawda, Noah?Abrams splótł ręce na stole, żeby nad sobą zapanować i nie trzasnąć szczeniakaw pysk. Kazała mi iść na górę, a sama poszła do hotelowego sklepu, żeby kupić flaszkę.Mnie by nie sprzedali, bo za młody jestem. Urwał, sondując jego twarz. Strzeliliśmypo kielichu i wtedy znów złapała mnie za krocze.Abrams omal nie parsknął śmiechem.Czego jak czego, ale tego nie mógł sobie wy-obrazić.Nigdy, przenigdy.Anna Carlisle była kobietą skromną i powściągliwą, byłaprawdziwą damą. Złapała cię za krocze, hę? Ot tak, nachyliła się i cię tam złapała? Za fiuta?76 Właśnie. Stanął ci?Sawyer niespokojnie zastrzygł oczyma. No.Nie od razu, ale jak zaczęła mnie całować i pieścić, to mi stanął.Rzuciła sięna mnie.Wsadziłem jej ręce pod spódnicę i okazało się, że nie ma na sobie majtek.Byłowspaniale. A potem? Potem się grzaliśmy odrzekł, zwilżywszy usta czubkiem języka. Dostałaszału z podniecenia.Obciągała mnie, rypała, chciała, żebym zrobił jej to od tyłu, no, wiepan.Mówiła, że od śmierci męża nikt jej porządnie nie zerżnął.To Abramsa rozkojarzyło i oczyma duszy ujrzał opisywaną przez Sawyera scenę:jego szyja opasana długimi nogami Anny.Jego szyja, Noaha, nie szyja tego pieprzo-nego dupka.Z trudem wrócił do rzeczywistości.Chryste, ta idiotyczna historyjka za-czynała go podniecać.Zauważył, że Sawyer badawczo mu się przygląda, i odchrząknął. O czym to mówiliśmy? O tym, jak ją zwyobracałem. Puścił do Abramsa oko. Pan też chciałby jąprzelecieć, nie? Tak jest, na pewno.Widzę to po pańskiej twarzy. Klepnął ręką w stółi wybuchnął śmiechem. Jak pragnę zdrowia, ma pan na nią chcicę!Mało brakowało, a rozwścieczony Abrams zerwałby się z krzesła.Oprzytomniałw ostatniej chwili. No, dobra, Jimmy warknął. To nie ja mam kłopoty, tylko ty.Zobaczmywięc, czy uda się nam to trochę przyspieszyć.Do szczegółów waszych intymnych spo-tkań zawsze możemy wrócić. Potarł brodę, jakby przemyśliwał to, co do tej pory odniego usłyszał. Mówisz, że byliście kochankami, ty i Anna Carlisle.Nawet jeśli toprawda, co to ma wspólnego z tymi palcami?Sawyer poszedł na całego i Abrams wyczuł, że tę część zeznania musiał on wielo-krotnie ćwiczyć. Jak skończyliśmy to nasze bara-bara, powiedziałem jej, że musimy przestać sięwidywać. Aypnął ślepiami. No, wie pan, ona jest starsza, ma dziecko i tak dalej.Poza tym jest moją kuratorką, nie? No i dostała szału.Kurde, chyba ją uraziłem albo co.Jak wychodziłem, groziła, że jej za to zapłacę, że.mnie do tego zmusi.Abrams spojrzał na zegarek.Pora gówniarza przycisnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]