[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Keldak uniósł lewe ramię, na którym już kształtowała się druga pięść.- Miałeś kiedyś do czynienia z wiedźmą? - krzyknął Mol Besa.Kasyks pokręcił głową.- Tylko z jednym czy z dwoma demonami.Ale z wiedźmą nigdy.- Boję się - powiedział Mol Besa.- Czego? Siebie czy wiedźmy?- Głównie siebie.Nie wiem, co mi może strzelić do głowy.- Trzymaj się mnie - odparł Kasyks.- Jeśli będziesz potrzebował pomocy, to mów.Wojownicy Nocy pracują zawsze razem.Pamiętaj.Stanowimy zespół.Mol Besa potaknął.Ale jednocześnie poczuł, jakby poruszyła się w nim jakaś nadzwyczajna ciemność, niczym gęsta melasa.Krew zaczęła szybciej krążyć w jego żyłach, a oddech stał się krótszy.„Znalazłem ją - pomyślał.- W końcu ją znalazłem.Teraz będzie mogła zmienić świat tak, jak tego zawsze chciała.Teraz będzie mogła roznieść Nocną Plagę od bieguna do bieguna”.Przełknął głośno ślinę i zerknął na Keldaka, aby się upewnić, że ten niczego nie zauważył.Nigdy nie wiadomo, jakie moce posiadają inni ludzie we snach.Jednakże Keldak był zbyt zajęty obserwowaniem, jak jego oślepiająca pięść kończy wycinać wapienny blok.Jego zielony pancerz był pokryty cienką warstwą kredowego pyłu i aby lepiej widzieć, musiał unieść swoją przyłbicę.Mol Besa spojrzał na Effis.Za koronkową maską jej oczy wydawały się niezwykle ciemne.Kiedy zauważyła, że MolBesa na nią patrzy, wyszczerzyła zęby w sugestywnym grymasie.Jej mina mówiła: „Będę z tobą robiła rzeczy, o jakich ci się nie śniło.Będę się z tobą kochać i cię kaleczyć, ty draniu.Będę się z tobą kochać, aż do krwi”.A więc ona też to czuła.Nocna Plaga zaraziła ich oboje żądzą, okrucieństwem i niewiernością szatana.A tutaj znajdowali się tak blisko szatańskiej służebnicy.Ogarnęły ich mdłości.W żyłach krew płynęła jak gorąca lawa.Zdradziecki wpływ Isabel Gowdie przybierał na sile z każdym ruchem Keldakowej pięści.Rozległ się odgłos spadających kamieni.Pięść Keldaka skończyła swe zadanie.Teraz należało wydobyć bryłę ze ściany.Keldak przesunął znów przed oczy swą holograficzną kulę i ponownie ją zaprogramował.Na końcu jego nadgarstka zabłysnęła druga pięść.Zniknęła w skalnym otworze w otoczeniu pyłu i światła.Nastąpiła krótka przerwa, a potem ogromny wybuch, który wypchnął bryłę pół metra ze ściany.Kiedy opadł kurz, Kasyks podszedł i położył rękę na bloku.- Ty i ja, Mol Besa, możemy to wyciągnąć.Musisz dać mi tylko trochę matematycznego wsparcia.Mol Besa uruchomił trzy różne równania na swojej tablicy rozdzielczej.Pierwsze z nich zakładało zamrożenie powietrza poniżej dolnej krawędzi bloku, aby uformować rampę z lodu, po której blok mógłby się ześlizgnąć bez wysiłku.Drugie sugerowało wysłanie całej tej części ściany tunelu w przyszłość, w której to Klif Szekspira uległby naturalnej erozji.Trzecie zakładało stworzenie miejscowej próżni przed bryłą, tak aby została wyciągnięta do tunelu przez ciśnienie powietrza.Porównał ilość energii, której wymagałyby poszczególne rozwiązania.Wariant z próżnią byłby najgłośniejszy i najmniej precyzyjny, ale za to najbardziej oszczędny.Musieli oszczędzać swoją energię, na wypadek gdyby Kaptur wyśledził ich, zanim uda im się zgładzić Isabel Gowdie.- W porządku.Cofnijcie się - powiedział.- Chcę utworzyć próżnię o podobnych rozmiarach jak ta bryła, dzięki czemu zostanie ona wyssana ze ściany.Kiedy to się stanie, upadnie z wysokości pół metra i prawdopodobnie ulegnie uszkodzeniu.Uważajcie na latające odłamki.- I na Isabel Gowdie - ostrzegł Kasyks.- Ta wiedźma ma dużą moc.Była uwięziona w tym klifie przez trzysta lat.A więc na pewno jest nieźle wkurzona.Mol Besa załadował równanie z próżnią do naboju, który następnie umieścił w pistolecie.- Jesteś gotowy? - spytał Kasyksa.Kasyks skinął głową.- A więc do dzieła.Pani Gowdie chce się wydostać, więc ją wydostaniemy.Pamiętajcie tylko o jednej rzeczy, że to jest jej sen.Ona go kontroluje.A my jesteśmy tu nieproszonymi gośćmi.Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, musimy natychmiast uciekać.Zawsze możemy dopaść jej innego dnia.- To ty tak mówisz - wtrąciła Effis.Kasyks nie zrozumiał dokładnie, co miała na myśli.Uniósł tylko rękę i powiedział:- Do dzieła, Mol Besa.Wyciągnijmy ten blok ze skały.Mówiąc to, nie przestawał patrzeć na Effis.Za maską Wojownika Nocy wyczuwał głos kogoś, kto w połowie już był oddany szatanowi.Kiedy się odwrócił, w głowie Mol Besy coś zaszeptało: Szatan.Rozejrzał się, czując jak włosy stają mu dęba.Nie zdawał sobie sprawy, że Isabel Gowdie pochwyciła imię swojego pana z myśli Kasyksa i wzmocniła je w rozpaczliwym cri de coeur.Szatan.Słowo to odbijało się niczym głos kogoś spadającego w koszmarną studnię bez dna.Szatan jest plagą, którą wam.- Obiecano - powiedziała Effis.Pozostali Wojownicy Nocy spojrzeli na nią.Wszyscy oprócz Mol Besy, który dobrze wiedział, o czym ona mówi.Bez dalszych wahań pociągnął za cyngiel swojego pistoletu z równaniem i nabój eksplodował w powietrzu dokładnie przed wapiennym blokiem.Mol Besa wiedział, że zmienia matematyczną formułę w czystą energię, ale nigdy przedtem nie widział, jak wybucha nabój z równaniem.Błyszczące cyfry wybuchły w powietrzu jak płonąca kula wypełniona wszystkimi liczbami i symbolami, 1/ (l - v2/c2) m mo/ (l - v2/c2).Obracały się i wirowały w powietrzu, aż nagle zbiły się w cienkie linie oślepiającej energii.- O Boże! - krzyknęła Effis i w tej samej chwili ogromny wapienny blok został wyrwany ze ściany tunelu i z ogłuszającym hukiem zwalił się na ziemię.Przewracając się na bok, pękł na całej długości.Celtycki krzyż wiszący na szyi Mol Besy zawył tak przeraźliwie, że ten poczuł gwałtowny ból w zębach.Szarpnął rzemyk i schował talizman do jednej z sakiewek przy pasie.Po chwili kredowy pył opadł i usłyszeli łoskot spadających kamieni.Mol Besa rozejrzał się szybko wkoło, ale żaden z robotników niczego nie zauważył.Prawdopodobnie dlatego, że Isabel Gowdie tego nie chciała.Byli przecież wytworem jej wyobraźni i robili to, co ona chciała.Nagle ze środka rozłupanego bloku dobyło się jasne, białe światło promieniujące we wszystkich kierunkach jak słońce wschodzące ponad Arktyką, białe jak oślepiający palnik spawacza - białe jak śmierć, białe jak naga kość, oślepiająco białe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]