[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale on milczał.To wzmogło jej poczucie winy.Wpatrywał się w nią.Zaczęła nerwowo przestępować z nogi na nogę.- Nie rozumiem, jak to się dzieje, młoda osobo, że jesteś w stanie wywrócić do góry nogami całą siedzibę Cechu.Jesteś jednocześnie niezbyt pewna siebie, i bezczelna.W gruncie rzeczy jesteś nieskromnie skromna.Nie przechwalasz się, nie puszysz z racji urodzenia, nie starasz się popisywać, słuchasz uważnie, co się do ciebie mówi, a to zapewniam cię wielka przyjemność i ulga dla mnie.W dodatku korzystasz z tego, co do ciebie się mówi i uczysz się, a to już rzecz doprawdy niesłychana.Zaczynam żywić nadzieję, że odkryłem w jakimś tam podlotku oddanie cechujące prawdziwego muzyka-artystę! Tak, mogę nawet wydobyć prawdziwy głos z twego gardła.- Jego pięść opadła z trzaskiem na stół piaskowy.Menolly wzdrygnęła się.- Ale nawet ja niewiele mogę zrobić, gdy cię tu nie ma!- Silvina powiedziała.- Silvina jest cudowną kobietą.Gdyby nie ona, w siedzibie panowałby chaos i nikt nie dbałby o naszą wygodę - rzekł mistrz Shonagar nadal podniesionym głosem.- Jest także dobrym muzykiem.Och, nie wiedziałaś? Musisz posłuchać kiedyś, jak ona śpiewa, drogie dziecko.Ale - zagrzmiał ponownie, aż jego brzuch zafalował, aczkolwiek reszta ciała zdawała się trwać bez ruchu - sądziłem, że ustaliliśmy raz na zawsze, że masz tu być nieodwołalnie każdego dnia!- Tak, panie!- Bez względu na mgłę, pożar czy Opad! Czy wyraziłem się dość jasno?- Tak, panie!- Zatem.- jego głos powrócił do normalnego brzmienia - zacznijmy od oddychania.Menolly stłumiła śmiech, opanowała się oddychając głęboko i szybko poddając się dyscyplinie lekcji.Kiedy mistrz Shonagar zwolnił ją nakazując surowo, aby zjawiła się pojutrze, jako że jutro miał dzień odpoczynku, którego potrzebował, gromadki ludzi wracały już do siedziby po wykonaniu swoich zadań.Zdziwiła się, jak wielu chłopców rzucało jej pozdrowienia, mijała ich w biegu, spiesząc do jaj jaszczurek ognistych.Odpowiadała na powitania, niepewna imiona i twarzy, ale pokrzepiona na duchu ich pamięcią.Przeskakując po dwa stopnie schodów zastanawiała się, czy wszyscy chłopcy dowiedzieli się o niepokojach poprzedniej nocy.Pewnie tak.Nowiny rozchodziły się szybciej niż opadała Nić.Gdy dotarła do sali na górze, do jej uszu dotarły ciche dźwięki gitary.Zwolniła pędu - już i tak ledwie dyszała - i wpadła do pokoju Harfiarza zasapana.Sebell uśmiechnął się ze zrozumieniem i uspokajająco podniósł rękę, potem wskazał na stół piaskowy.Jaszczurki ogniste przycupnęły tam jedna koło drugiej, obserwując go mieniącymi się oczyma.- Miałem słuchaczy.Nie umiem tylko stwierdzić, czy moja muzyka przypadła im do gustu.- O tak - zapewniła Menolly z uśmiechem.Wyciągnęła rękę do Pięknej.Podfrunęła natychmiast.- Spójrz, ich oczy mówią.Dominuje zielony, co oznacza rozleniwienie i błogość.Czerwony to głód, niebieski i zielony nie mają specjalnego znaczenia, biały to przeczucie niebezpieczeństwa, a żółty wyraża strach.Prędkość, z jaką ich oczy wirują, świadczy o intensywności uczuć.- A co z nim? - Sebell wskazał na Leniucha.Jaszczurka oczy miała przysłonięte pierwszą parą powiek.- Nazwałam ją Leniuch nie bez powodu.- Nie grałem kołysanki.- Zachowuje się tak zawsze, chyba że jest głodny.Proszę - Menolly zgarnęła Leniucha z piaskowego stołu i umieściła na ramieniu Sebella.Mężczyzna zesztywniał przestraszony.- Pogłaszcz okolice jego oczu i grzbiety skrzydeł.O tak! Widzisz? Pomrukuje z rozkoszy.Sebell zastosował się do jej wskazówek.Leniuch ułożył się na jego przedramieniu, przytrzymując się delikatnie nadgarstka.Łebek wsparł na wierzchu dłoni czeladnika.Sebell onieśmielony, ale szczęśliwy, głaskał go po grzbiecie.- Nie sądziłem, że są takie miłe w dotyku.- Trzeba obserwować, czy skóra się nie łuszczy i dobrze ją natłuszczać.Napracowałam się przy tym niedawno, ale możesz popatrzeć, jak będę to robić teraz.Zostań tutaj.- Menolly pobiegła do swego pokoju po maść.Piękna na jej ramieniu skarżyła się strachliwie, niezadowolona z nagłego ruchu.Gdy smarowali skórę jaszczurek, Sebell poczuł się pewniejszy.Uśmiechał się, jakby zdumiony, że przyszło mu się zajmować czymś tak niecodziennym.- Czy wszystkie jaszczurki ogniste śpiewają? - spytał namaszczając Brązowego.- Nie wiem, doprawdy, przypuszczam, że moje nauczyły się po prostu dlatego, że śpiewałam im w jaskini.- Menolly uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie usadowione na występach skalnych jaszczurki, kręcące śmiesznie łebkami, wsłuchujące się w dźwięki muzyki.- Lepsi tacy słuchacze niż żadni? - rzekł Sebell.- Czy ktoś wpadł na to, aby ci powiedzieć, że mała królowa Lorda Groghe'a zaczęła ostatnio śpiewać, wtórując harfiarzowi Warowni?- Och, nie!- Gdyby Groghe lepiej sobie radził z muzyką - ciągnął Sebell bawiąc się jej zaskoczeniem - to byłoby to zrozumiałe.Nie przejmuj się tym, Menolly.Słyszałem także, że Groghe jest zachwycony.- Wyraz jego twarzy zmienił się lekko.- Założę się, że nie był z tego powodu tak szczęśliwy zeszłej nocy.- Zawahała się.- Czy myślisz, że Canth i F'nor przeżyją? - wyrzuciła z siebie.- Mają po co żyć, Menolly.Brekke ich potrzebuje.Straciła już królową.Nie pozwoli im umrzeć.Dowiemy się więcej, kiedy Harfiarz wróci.Do pokoju wkroczył Camo dźwigając wyładowaną tacę.Jego twarz o grubych rysach, wyrażająca komiczny niepokój, rozpromieniła się radością, gdy zobaczył jaszczurki, a potem Menolly.- Śliczne głodne? Camo ma jedzenie.- Na tacy wśród innych naczyń stały dwa garnki z pokrojonym mięsem.- Dziękuję ci, Camo, że je nakarmiłeś dziś wczesnym rankiem.- Camo bardzo spokojny, bardzo spokojny.- Nachylił się niezgrabnie nad Menolly, rozlewając trochę klahu.Sebell zręcznie odebrał mu tacę i postawił pośrodku piaskowego stołu.- Jesteś dobrym człowiekiem, Camo - rzekł czeladnik - ale teraz idź już do kuchni.Musisz pomóc Abunie.Potrzebuje cię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]