[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzała zaniepokojona na Afrę i zobaczyła, jak przymyka uspokajająco oczy.Widzisz, bez mrugnięcia okiem możesz znosić wrzaski mojego syna, szepnęła jej wprost do myśli Isthia.A jednak nie ustrzegłam się od niewielkiego błędu, Damia razem z Afra obrócili się do niej zaskoczeni, bo na jej twarzy zagościł przelotny smutek.Ustanowiłam w waszych umysłach ograniczenia nadawcze, byście nie mogli wykonać jakiegoś nieodwracalnego, telepatycznego skoku, jednak nie stępiłam waszej wrażliwości odbiorczej.Nie przyszło mi na myśl, że w takiej sytuacji możecie cokolwiek odebrać.Wszyscy wiedzieli o moim zakazie telepatycznego porozumiewania się z wami bez mojej zgody.A więc to dlatego mogliśmy odebrać sny Mrdiniów.Damia zasłoniła uśmiechnięte usta dłonią.Co za ulga stwierdzić, że jesteś omylna, babciu.W przeciwnym wypadku nie można by z tobą wytrzymać, dodał złośliwie Afra.— Po prostu nie pojmuję waszego rozumowania — rozpoczął Jeran — a zwłaszcza twojego, Damio, bo przecież ty niemal.Nie będziemy tego drążyć, Jeranie!! zadźwięczało tubalne echo słów Jeffa i Jeran opuścił głowę, wpatrując się zasępiony w podłogę i ściany dookoła, omijając wzrokiem jedynie siostrę.„Jeran nie musiał mówić o tym na głos”, pomyślała Damia ze smutkiem, chociaż wdzięczna była ojcu za to, że mu przerwał.Mrdiniowie to całkowicie inna para kaloszy, powiedziała łagodnie Isthia.Całkowicie, dodał Afra, ujmując jej rękę.Damia poruszyła się niespokojnie, bo wiedziała, że Jeran nie jest ostatnią osobą, która wypomni jej brak rozsądku w wypadku Sodana.Kiedy Afra delikatnie wysunął się przed nią, domyśliła się jego intencji.Nie po raz pierwszy chciał osłaniać ją przed surowością ojca, ale tym razem miała zamiar sprawiedliwie przyjąć to, co jej się należało, i ruszyła do przodu, by stanąć z nim ramię w ramię.Nagle w największym łożu dokowym na Wieży Deneba pojawił się najszybszy kurierski okręt Floty.Alarmy orbitalne obwieściły przybycie czterech dużych jednostek, które zawisły nad ich głowami.— Nie dopisuje im humor — wymamrotała Isthia z uśmieszkiem na ustach.Damia zazdrościła babce niewzruszonej pewności siebie, lecz, co dziwne, sama zaczęła optymistycznie patrzeć na odegraną przez siebie rolę w nawiązaniu kontaktu.Jeff z wściekłą miną teleportował się do Wieży, a tuż za nim Rowan.Na kilka sekund rozpętała się taka burza oskarżeń, argumentów, kontrargumentów i wyjaśnień, że Rakella, która nigdy nie należała do mocnych Talentów, przytuliła się z płaczem do lana.— Och, uspokój się wreszcie, Jeff! — rozkazującym tonem nakazała mu matka, której niebieskie oczy ciskały błyskawice gniewu.— Oczywiście, że chcę, abyście razem z Rowan przystąpili do rozmów z Mrdiniami, przecież po to tutaj są.I Afra, i Damia zgadzają się z moją oceną, że są oni sojusznikami, a nie agresorami.Daliśmy obopólny dowód dobrej woli, pozwalając im przekroczyć nasze linie obronne.— To dlatego jestem wściekły, tato.Wpuszczać obcych na niebo Deneba jest czymś z gruntu irracjonalnym! — wykrzyknął Jeran, dziko gestykulując.— Nawet nie zaleczyliśmy do końca psychicznych skaz po Penetracji Żuków, a tu moja babka.— Jedną nieuzbrojoną jednostkę? Jedna, niewielka, nieuzbrojona jednostka nie stanowi żadnego zagrożenia.Zazwyczaj traktowana jest jak emisariusz — odparła Isthia, której cierpliwość zaczynała się wyczerpywać.— Och, bądźże wreszcie rozsądny, Jeff.— Rozsądne jest korzystanie z kanałów i przestrzeganie procedur, które stworzono właśnie dla tego rodzaju wypadków, matko — zaczął Jeff, ledwo panując nad sobą.— Chwileczkę, Jeff — powiedziała zamyślona Rowan.— Możliwe, że Isthia działała zbyt pochopnie, ale ja czuję Mrdiniów, są bardzo otwarci.Nie mogę doszukać się nawet śladu wrogości w ich umysłach i z całą pewnością na pokładzie obcego statku nie ma nic „ciężkiego”.— Jej spojrzenie prześliznęło się przez Damie i wróciło do Jeffa.— Wiedziałabym — dodała cicho, biorąc Jeffa za rękę, by fizyczny kontakt uwydatnił obrazy zebrane przez mentalną sondę.Po długiej chwili, w ciągu której Jeff nie spuszczał oka ze swej żony, wydawało się, że gniew powoli go opuszcza.Machnął na Jerana, by się uspokoił, i uśmiechnął się do bladej jak ściana Rakelli stojącej w objęciach lana.— Kto pierwszy wszedł w kontakt? — zapytał, kolejno wpatrując się w matkę, Afrę i w końcu zatrzymał dłużej wzrok na Damii.— Wszyscy — powiedziała Isthia.— Chociaż obrazy Damii były najwyraźniejsze.Jeff kiwnął głową i przyjął to oświadczenie bez dyskusji.— Ograniczyłam ich możliwości telepatyczne — ciągnęła Isthia, nieco usprawiedliwiającym tonem — ale zapomniałam obniżyć ich odbiorczą wrażliwość.Damia była oczywiście wrażliwsza i bardziej wystawiona na szwank podczas rekonwalescencji — wzruszyła ramionami.— Po dwóch tygodniach nawrotów sekwencji sennych musiałam zaakceptować tezę, że nie mogą one być przypadkowe, lecz narzucone.Nie potrafiłam jednak określić przez kogo; byłam więc bardziej niż zaskoczona, gdy najpierw Rakella i Besseva potem Ian, a końcu Damia i Afra poinformowali mnie, że także oni odbierają zbliżone przekazy.Jeff spojrzał wyczekująco na Jerana; jego najstarszy syn tylko pokręcił głową.— Nie wiem, dlaczego Jerana to ominęło — zauważyła Isthia z humorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]