[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie ten sam herold podprowadził Vanyela do stóp tronu, gdzie królowa Elspeth - szczupła, ciemnowłosa kobieta o wyglądzie osoby dość zmęczonej i zajętej - skinęła do niego przyjaźnie i wypowiedziała kilka słów powitania.Vanyel ukłonił się i został odprowadzony z powrotem do miejsca, gdzie czekała na niego Savil.Na tym prezentacja zakończyła się.Savil przynagliła go, by czym prędzej przebrał się z ubioru dworskiego w zwykły strój dzienny i przygotował się do zajęć popołudniowych.Ledwie zdążył to zrobić, do jego pokoju wpadł Mardik i zabrał go ze sobą.Przeszli długim, mrocznym korytarzem prowadzącym z apartamentu Savil, przez podwójne drzwi, do starszej części pałacu.Stamtąd bocznymi drzwiami wyszli do ogrodów - tym razem pełnych ziół i warzyw.Mardik nie wyglądał wprawdzie na osobę rozmowną, nie ulegało jednak wątpliwości, że potrafi się poruszać.Jego szybki krok nadawał ich marszowi takiego tempa, że gdy mijali granitowy budynek w kształcie litery L, Vanyel nie zdążył nawet zapytać, co się w nim mieści.Już bowiem szli dalej, w górę, w kierunku gmachu wzniesionego z kamieni polnych.- To Kolegium Bardów - oświadczył krótko Mardik, zatrzymawszy się na moment, by przepuścić parę młodzików, po czym otworzył przed Vanyelem czarne drewniane drzwi.Potem nie odezwał się już ani słowem.Po prostu zostawił Vanyela przed wejściem do sali, gdzie miała odbyć się jego pierwsza lekcja, i zniknął w głębi budynku.Vanyel nie mógł wprost uwierzyć, że Savil lekceważyła wolę Withena tak dalece, aby umieścić jego syna w Kolegium Bardów.Niemniej jednak tutaj właśnie znajdował się w tej chwili.Był wewnątrz Kolegium Bardów.Był naprawdę w środku.Siedział wraz z trzema innymi chłopcami w małej, słonecznej izbie na parterze, na jednym z ustawionych w rzędzie krzeseł.Ale to nie wszystko.Vanyel miał teraz przed sobą prawdziwego, żywego barda odzianego w Szkarłaty.Postawny, silny mężczyzna, który prawdopodobnie włada pałaszem równie wspaniale, jak gra na lutni, przechadzał się po salce, opowiadając coś i zadając pytania swym uczniom.W domu podczas lekcji scholastyki Vanyel znacznie się wybijał spośród braci i kuzynów, a zatem i tutaj spodziewał się godziny nudy.Historia była dla niego jak przysłowiowa otwarta księga, z której czyta się bez zająknienia - przynajmniej tak zawsze myślał.Jeszcze na początku lekcji ogarnęło go pełne chełpliwości przekonanie, że jego wiedza wprawi nowych kolegów w oszołomienie.Odkąd wszedł do sali i usiadł obok nich, wszyscy trzej chłopcy popatrywali na niego z zaciekawieniem, ale mimo to żaden nie odezwał się ani słowem.Jeden, myszowaty blondyn, drugi o włosach koloru kasztanów, trzeci, szatyn - wszyscy trzej ubrani byli podobnie jak Vanyel, w zwykły codzienny strój, składający się z uszytych z białej tkaniny koszuli i tuniki oraz bryczesów z miękkiego popielatego lub brązowego materiału.Vanyel nie potrafił odróżnić, czy byli oni kandydatami na heroldów, czy też bardów, gdyż - w przeciwieństwie do starszej młodzieży - nie nosili oni jeszcze uniformów.Oczywiście i tak nie miało to większego znaczenia, wyjąwszy fakt, że gdyby okazali się uczniami bardów, zaimponowanie im swą wiedzą, sprawiłoby Vanyelowi wielką satysfakcję.Pokój, w którym odbywała się lekcja, był niewiele większy od sypialni Vanyela w apartamencie Savil, lecz w przeciwieństwie do mieszkań heroldów, tutejszy budynek był już stary, zniszczony, a nawet troszkę zaniedbany.Nim stojący przy oknie bard, przypominający swą potężną sylwetką lwa, rozpoczął lekcję, Vanyel miał dość czasu, by z rozczarowaniem zauważyć wytartą podłogę, zakurzone sprzęty i wyblakłą farbę na ścianach.Wszystko to wywołało w nim szok, nie tak bowiem wyobrażał sobie Kolegium Bardów.- Wczoraj omawialiśmy aneksję Arvalu.Dzisiaj zajmiemy się negocjacjami z Rethwellan, do których przystąpiono zaraz po aneksji.- Tymi słowami bard Chadran rozpoczął wykład na temat bardzo ważnych negocjacji między Arvalem a Zalmonem za panowania króla Tavista.Wszystko to byłoby bardzo fascynujące, gdyby nie jeden drobny problem.Vanyel nigdy nawet nie słyszał o negocjacjach pomiędzy Arvalem a Zalmonem, a cała jego wiedza o królu Taviście ograniczała się do tego, że był on synem królowej Terile oraz ojcem królowej Leszji.Ponadto pamiętał tylko, że czas jego panowania upłynął dość spokojnie, a wszystkie ówczesne wydarzenia więcej miały wspólnego z czystą dyplomacja niźli czynami opiewanymi w balladach.Dlatego też, w momencie gdy bard zachęcił chłopców do dyskusji, Vanyelowi nie pozostawało nic innego, jak tylko siedzieć i udawać, że wszystko rozumie.Oczywiście zrobił mnóstwo notatek, ale nawet z nich nie wyłaniał się żaden spójny obraz wydarzeń.Wciąż nie wiedział, dlaczego owe negocjacje miały tak duże znaczenie, a tym bardziej czego dotyczyły.Po lekcji wymknął się z klasy z uczuciem, jak gdyby właśnie udało mu się uniknąć zostania obdartym ze skóry i żywcem pożartym.Podczas lekcji o religiach Vanyel czuł się nieco lepiej, ale wciąż był trochę zgubiony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]