[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja się nie wtrącam i nic nie mówię, ale teraz to już pani całkiem przesadziła, Justynka dobre dziecko zawsze po pani stronie.I na co to pani jeszcze taka wojna? I z kim? Z rodzoną siostrzenicą? Tylko patrzeć, jak pani z całym światem wojować zacznie.Słowa Helenki Malwina zrozumiała o wiele lepiej niż wszystkie wypowiedzi siostrzenicy i męża.Tknęła ją odkrywcza myśl, jakże, wszak świadków powinnna mieć po swojej stronie, nie daj Boże obrażą się i będą świadczyć przeciwko.Okropność, musi natychmiast odwrócić kota ogonem!Zalała się łzami.- Hę.Hę.Hę.- wyszlochała, co Justynkę przeraziło śmiertelnie, sądziła bowiem przez moment, że w ten straszny sposób ciotka prezentuje jakiś rodzaj drwiącego śmiechu.- Hę.Helenka ma rację! Ja już sama nie wiem, co mówię! Nie słuchaj, moje dziecko, ja się tak zdenerwowałam, a wyglądam jak mazepa, Karol też ma rację, a ja tak mu się chcę podobać.! I rozmawiać.! I żeby on słuchał.!- Byłoby dobrze, gdyby czasem i ciocia posłuchała - powiedziała Justynka bezlitośnie i pomogła Helence sprzątnąć ze stołu.Malwina posiedziała jeszcze chwilę, po czym podniosła się, bo w zasięgu ręki nie miała już nic do jedzenia.Przez okropny chaos uczuciowy przedarła się jej jedna myśl, ta o wyglądzie.Łazienka z lustrem i kosmetykami stają się nagle jedynym, właściwym dla niej miejscem pobytu.Zważywszy, iż sztukę zadbania o twarz Malwina miała w pełni opanowaną od najmłodszych lat, już po półgodzinie wygrała walkę z mazepą.Całkowicie odmienny stan oblicza odmienił także stan jej umysłu.Poczuła się zdolna do myślenia.Trucizna Karolowi nie dała rady.Złodzieje samochodowi prezentowali opieszałość skandaliczną, ale możliwe, że to sam Karol przez złośliwy przypadek utrudniał im pracę.Brama nadal zepsuta, zatem nic straconego, nadzieje istnieją.Co więcej.? Może jednak wynająć płatnego zabójcę? Czy oni potem szantażują swoich klientów.? I ile taki może kosztować.?A w końcu, niech będzie, osobiście kupi broń palną na którymś bazarze i zastrzeli go, zacierając starannie ślady.W takim zaś wypadku jedyny ratunek dla niej będzie stanowiło to alibi, nie bardzo wprawdzie doskonałe, ale oparte na jej niewzruszonej miłości do Karola.Zważywszy, iż kolacja została skonsumowana dość wcześnie, a Karol na razie zamknął się w gabinecie, Malwina była pewna, że mała przekąska przed snem okaże się niezbędna.Pewność brała się z doświadczenia.Mogło to nastąpić wcześniej lub później, porę trudno było przewidzieć, zatem wysiłki należało chwilowo skierować na świadków.Zatrzymać Justynkę i Helenkę, żeby nie poszły do siebie, żeby widziały na własne oczy, jak ona go kocha, żeby nie zalągł się w nich najmniejszy cień głupiego podejrzenia.Oba jej przyszłe, żywe dowody niewinności, nieco zaskoczone i zdziwione, poddały się presji.Zatrudnione przy produkcji owej przewidywanej przekąski, niewiele miały wprawdzie do roboty, ale za to bardzo dużo do wysłuchania.Malwina wybuchnęła uczuciowymi zwierzeniami, tłumacząc swoje wybryki, nawet dość logicznie, histerią nie do opanowania, niepewnością w kwestii wszelkich poczynań Karola, obawami o niego i wynikłą z tego wszystkiego przesadą.No i tą miłością bez granic, szarpaną pazurami zwątpienia, bo może on już jej wcale nie kocha.?Ogłuszyła swoich, tak starannie urabianych, świadków doszczętnie.Karol wyszedł z gabinetu o wpół do dziesiątej l rzeczywiście miał ochotę coś zjeść.Jakąś drobnostkę pod czerwone wino.Ujrzał stół zastawiony pełnym | wyborem zakąseczek, przypadkowo do czerwonego wina świetnie dostosowanych, świece, kieliszki i żonę z twarzą całkowicie odmienioną.Gdyby nie zwały ituszczu, prawie można by ją określić mianem pięknej kobiety.Przelotnie zastanowił się, jaką też głupota wywinęła, którą teraz będzie musiał nadrabiać.Justynka została przy stole, posadzona przez Malwinę prawie przemocą.Smętnie pomyślała, że plastereczek pieczeni wołowej z chrzanem zdoła chyba przełknąć, ponadto w gruncie rzeczy była ciekawa, 10 z tej rozszalałej ekspiacji ciotki może wyniknąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]