[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wdrapując się na kozioł, Tristran po raz pierwszy zajrzał do środka powozu i przez momentwydało mu się, że widzi pięciu bladych mężczyzn w szarych strojach, patrzących na niego zesmutkiem.Gdy jednak ponownie rzucił okiem, w środku nie było już nikogo.Powóz zaskrzypiał i z turkotem ruszył porośniętym trawą szlakiem pod zielonozłotą kopułąliści.Tristran martwił się o gwiazdę.Owszem, była złośliwa, ale dał jej po temu powody.Miałnadzieję, ze nie napyta sobie kłopotów.168* * *Ludzie powiadają czasami, że szaroczarny łańcuch górski, przecinający z północy na połu-dnie niczym mur tę część Krainy Czarów, był kiedyś olbrzymem, który z czasem stał się takwielki i ciężki, że pewnego dnia, znużony wysiłkiem, jakiego wymagało poruszanie się i życie,ułożył się na równinie i zapadł w sen, tak głęboki, że między kolejnymi uderzeniami serca mija-ły całe stulecia.Jeśli rzeczywiście tak było, to musiało stać się bardzo dawno temu, w PierwszejErze Zwiata, gdy nie istniało nic prócz skał, ognia, wody i wiatru.Z czasów tych pozostali jedy-nie nieliczni, którzy mogliby zadać kłam tym twierdzeniom, jeśli oczywiście nie odpowiadająone prawdzie.Prawdziwe jednak czy nie, powszechnie nazywa się cztery największe szczytyowego łańcucha Górami Głowy, Ramion, Brzucha i Kolan; a wzgórza na południu zwane sąStopami.Przez góry prowadzą przełęcze: jedna pomiędzy Głową i Ramionami, w miejscu gdziepowinna być szyja, i jedna na południe od Góry Brzucha.To niebezpieczne góry, w których mieszkają dzikie stworzenia: trolle barwy łupku, wło-chaci praludzie zbłąkane wodwo, górskie kozice, gnomy górnicy, pustelnicy banici, a nawetgórskie wiedzmy.I choć pasmo to nie dorównuje wysokością najwyższym łańcuchom górskim169Krainy Czarów, takim jak góra Huon, na której szczycie wzniesiono Cytadelę Burz, samotnemuwędrowcy trudno jest je przebyć.Królowa czarownic kilka dni wcześniej pokonała przełęcz na północ od Góry Brzucha.Obecnie czekała u jej wylotu.Przywiązała kozły do cierniowego krzaka, którego listki skubałybez entuzjazmu.Ona sama siedziała na boku wyprzęgniętego rydwanu i osełką ostrzyła noże.Noże były bardzo stare.Rękojeści zrobiono z kości, a ostrza z odłamków wulkanicznegoszkliwa, czarnego jak gagat, z białymi płatkami śniegu, na zawsze zastygłymi w obsydianie.Miała ich parę: mniejszy szeroki tasak, ciężki i twardy, służył do przecinania klatki piersiowej,rąbania i rozbierania.Drugi długi wąski sztylet idealnie nadawał się do wycięcia serca.Gdy noże były już tak ostre, że mogła przesunąć którymś z nich po gardle, a ofiara poczułabyzaledwie leciutkie muśnięcie i ciepło uchodzącego z krwią życia, królowa czarownic odłożyłaje i rozpoczęła przygotowania.Podeszła do kozłów i szepnęła każdemu z nich słowo mocy.Zwierzęta zniknęły.Na ich miejscu stał mężczyzna o białej bródce i młoda kobieta o bez-myślnych oczach i chłopięcej urodzie.Oboje milczeli.Czarownica przykucnęła obok rydwanu i szepnęła kolejnych kilka słów.Rydwan nie zare-agował, a ona gniewnie tupnęła w kamień.170 Starzeje się rzekła do swych sług.Oni jednak milczeli, nie zdradzając nawet najmniej-szych oznak zrozumienia. Rzeczy nieożywione zawsze trudniej zmienić niż te ożywione.Ichdusze są starsze, głupsze, trudniej je przekonać.Gdybym tylko odzyskała prawdziwą młodość.u zarania dziejów potrafiłam przemieniać góry w morza, a chmury w pałace.Mogłam zaludnićcałe miasto kamykami z plaży.Gdybym tylko znów była młoda.Westchnęła i uniosła rękę.Na moment między jej palcami zamigotał błękitny płomień, a po-tem, gdy obniżyła dłoń i pochyliła się, by dotknąć rydwanu, ogień zniknął.Wyprostowała się.W jej kruczoczarnych włosach pojawiły się pasemka siwizny.Pod oczamiwystąpiły ciemne wory, lecz rydwan zniknął.Stała teraz przed niewielką gospodą na skrajuprzełęczy.W oddali zagrzmiał grom, zamigotała błyskawica.Szyld gospody skrzypnął, zakołysany nagłym wiatrem.Widniała na nim podobizna rydwa-nu. Wy dwoje poleciła czarownica do środka! Ona już tu jedzie.Będzie musiała prze-prawić się przez przełęcz.Wystarczy tylko dopilnować, by przekroczyła próg.Ty powiedzia-ła, zwracając się do mężczyzny z białą bródką jesteś Capik, właściciel gospody.Ja będę twoją171żoną.A to dodała, wskazując tępooką dziewczynę, kiedyś będącą Brevisem nasza córka,posługaczka.Wśród szczytów gór ponownie zagrzmiało.Tym razem piorun uderzył bliżej. Wkrótce zacznie padać oznajmiła czarownica. Rozpalmy ogień.* * *Tristran czuł przed sobą obecność gwiazdy, poruszającej się stale naprzód.Miał wrażenie,że zbliża się do niej.Ku jego uldze czarny powóz nadal podążał jej śladem.Raz gdy dotarli dorozstajów, z lękiem pomyślał, że mogą skręcić w złą stronę.Gdyby do tego doszło, gotów byłPorzucić powóz i samotnie ruszyć w drogę.Woznica ściągnął lejce, zeskoczył z kozła i wyjął swe runy.Zasięgnąwszy ich rady, z po-wrotem wdrapał się na miejsce i skierował powóz w lewo. Mam nadzieję, że nie poczytasz mi tego za zuchwalstwo rzekł Tristran ale czymogę spytać, czego szukasz? Mojego przeznaczenia odparł tamten po krótkiej ciszy. Prawa do tronu.A ty? Jest pewna młoda dama, którą uraziłem swym zachowaniem rzekł Tristran. Chcęją przeprosić. Mówiąc to, zrozumiał, że taka jest prawda.172Jego towarzysz mruknął coś w odpowiedzi.Otaczający ich las zaczął rzednieć.Drzewa rosły tu pojedynczo i Tristran po raz pierwszydostrzegł sterczące w oddali szczyty. Co za góry! westchnął. Gdy będziesz starszy powiedział woznica musisz odwiedzić moją twierdzę, wy-soko na szczycie Huon.To jest dopiero góra.Z jej wierzchołka widać inne, przy których te wskazał wyrastającą przed nimi Górę Brzucha są zaledwie pagórkami. Prawdę mówiąc odparł Tristran przez resztę życia mam nadzieję hodować owcew wiosce Mur, bo przeżyłem już tyle przygód, że więcej nie mógłbym pragnąć wszystkie teświece i drzewa, młoda dama, jednorożec.Dziękuję jednak za zaproszenie i przyjmuję je.Jeślikiedykolwiek odwiedzisz Mur, wpadnij koniecznie do mego domu.Dam ci wtedy wełnianystrój, owczy ser i w bród baraniej potrawki Jesteś aż za bardzo uprzejmy rzekł woznica.Trakt, którym jechali, stał się łatwiejszy.Wysypano go żwirem i tłuczonymi kamieniami.Mężczyzna trzasnął z bicza, poganiając karęogiery. Mówisz, że widziałeś jednorożca?Tristran już miał opowiedzieć towarzyszowi całą historię, zmienił jednak zdanie i rzekł tyl-ko:173 To bardzo szlachetne zwierzę. Jednorożce są dziećmi księżyca oznajmił woznica
[ Pobierz całość w formacie PDF ]