[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozumiem, rozwalają.No to co, przecież mieli rozwalać.?Okrętka nawet nie drgnęła.Tereska odczekała chwilę, hamując niecierpliwość. I co z tego, pytam, że rozwalają.? Zaraz.A co z wami? Dlaczego tak siedzisz, jakofiara losu?Okrętka westchnęła ponownie, nie zmieniając pozycji.Po namyśle znów machnęłaręką kilkakrotnie i całkowicie beznadziejnie.Tereskę zaczęło to nieco irytować. Nie machaj ręką, tylko coś powiedz! Zapomniałaś ludzkiej mowy?! Nie siadaj na tym!!! wrzasnęła Okrętka okropnie, podrywając się z sagana, boTereska już zamierzała przysiąść na jakiejś pace, stojącej przy drzwiach.Zdążyła uchwy-cić się futryny i powstrzymać siadanie. Boże, zmiłuj się.Dlaczego? Co to jest?Okrętka opadła z powrotem na sagan. To tekturowe, a w środku jest porcelana.Usiądz gdzie indziej rozejrzała się bez-radnie dookoła. No nie wiem, możliwe, że nie ma gdzie.Tereska wzruszyła ramionami, cofnęła się do sieni i wróciła ze stołkiem.Trochę byłchwiejny, wsparła go o kaflową kuchnię, wypróbowała i usiadła.Sprawa zaczynała wy-glądać poważnie. Mów po ludzku! zażądała surowo. Co tu się właściwie stało? Okrętka znówprzybrała poprzednią pozycję.63 Przyśpieszyli termin rozbiórki oznajmiła tonem śmiertelnej apatii. I zaczęlinagle od dziś.I jutro musimy się przeprowadzić.Tereska przez chwilę przetrawiała uzyskaną informacje.Poczuła, że coś tu nie grai w ogóle jest gorzej, niż się w pierwszej chwili wydawało. Jak to.? spytała niepewnie. No właśnie, tak.Jutro.W ogóle nie wiem, co robić, mamusia wyjechała, ojciecw szpitalu, a jeszcze mam te dzieci. Jakie dzieci?!!! Sąsiadów.Tych obok.Małe.W ogóle nie wiem, co robić.Tereska poczuła się ogłuszona.Telegraficzny styl Okrętki ujawniał jakąś zupełnieniezwykłą sytuację.Coś się tu musiało stać i tego czegoś było chyba trochę za dużo.Bez-względnie należało rozwikłać sprawę spokojnie, rozsądnie i bez paniki. Czekaj, mów jakoś po kolei.Dlaczego masz dzieci sąsiadów, dlaczego ojciecw szpitalu i dlaczego mamusia wyjechała.Uciekła.? Nie, ale babcia się też przeprowadza.W Chorzowie.Też ją wyrzucają z powodurozbiórki.Nasza miała być pózniej, ale jest już.A ojciec w szpitalu, sąsiadka w szpita-lu. Jakaś epidemia? Nie, ojciec rodzi, a sąsiadka ma wyrostek.Ta jest, nie, odwrotnie, sąsiadka poszłaurodzić, a ojciec dostał ślepej kiszki.Wycięli mu wczoraj, wszystko dobrze, ale nie przyj-dzie przecież do tego piekła.Klucze nam zostawił. Jakie klucze? Od nowego mieszkania.Sąsiadka nam też zostawiła. Nie mów wszystkiego razem, bo mnie przytłaczasz.Czekaj, to znaczy, że twojamamusia w Chorzowie użera się z babcią, ojciec leży w szpitalu z wyrostkiem. Już bez wyrostka. Bez wyrostka, sam leży.A gdzie Zygmunt? Poleciał na miasto zobaczyć, co się da zrobić. To chwała Bogu, że i on nie przepadł.Przeprowadzić się musicie natychmiast i zo-staliście do tej przeprowadzki sami.Fajnie.A co z sąsiadką? Ona też się musi przeprowadzić. Natychmiast? No, a jak? Zostanie na gruzach? Z niemowlęciem?Tereska zastanawiała się przez chwilę.Wyciągnęła nogi i oparła plecy o kaflowąkuchnię, intensywnie rozmyślając. Ale przecież ona ma męża zauważyła. Gdzie ten mąż? Porzucił ją? j Nie odparła Okrętka jadowicie. Ale żeby było śmieszniej, wyjechał służbo-wo.On jest kierowcą i właśnie zaczął jezdzić na międzynarodowych trasach, na TIR-ach, więc teraz im będzie lepiej.Chwilowo jeszcze jest gorzej.64 Chwilowo to tobie jest gorzej.Jak on mógł wyjechać akurat, kiedy ona poszła doszpitala? I zostawili tak te dzieci na łasce losu? Ile tych dzieci? Dwoje.Rozumiesz, tu nikt się o to specjalnie nie starał, samo wyszło tak głupio.Myśmy z mamusią już dawno obiecały, że w razie czego zajmiemy się tymi dziećmi.Onwyjechał przedwczoraj, zdaje się, że do Lizbony.Albo może do Władywostoku, w każ-dym razie na któryś koniec kontynentu.Wcale nie wiedział, że ona pójdzie do szpita-la i nawet się cieszyli, że przy okazji kupi coś tam dla niemowląt, nie wiem, jakieś bu-telki czy może proszek do prania.A ona się pośpieszyła o dziesięć dni ze zdenerwo-wania.Mamusia też nie wiedziała.Wraca z Chorzowa za cztery, dni i myślała, że zdąży.A w ogóle nikt nie wiedział, że dziś zaczną rozbiórkę.Tereska z podziwem pokiwała głową.Zbieg okoliczności wydał jej się wręcz impo-nujący. W ten sposób zostaliście obydwoje z Zygmuntem do przeprowadzki dwóch ro-dzin i dwojga dzieci podsumowała. Wszystkiego do pary.Dlaczego, do licha cięż-kiego, nie przeprowadziliście się wcześniej?! Nie wiem rzekła Okrętka posępnie. Chyba z głupoty.To znaczy, ściśle bio-rąc, ojciec się zle czuł, a babcia rozpaczała w listach, więc ustalili, że najpierw załatwiąbabcię i wyrostek, a potem się spokojnie przeprowadzimy.Czy ja ci o tym nie mówi-łam? Owszem, mówiłaś; właśnie sobie przypomniałam.Zdaje się, że termin miał byćza miesiąc. Zgadza się, za miesiąc.A sąsiedzi też zwlekali, bo w nowym mieszkaniu robią ja-kieś szafy i najpierw chcieli skończyć.No i teraz wyglądamy jak Filip z konopi.Tereska poczuła, że to wszystko zaczyna ją denerwować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]