[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obudził mnie dopiero Reutt.Oczywiście sam nie obudziłem się przedtem, a Gordon także nie przyszedł mnie zbudzić, bo, jak się okazało, nie żył już.Powiedział to wszystko tonem spokojnym, modulując głos i nie starając się sprawiać wrażenia kogoś, kto jest przybity nagłą, okropną stratą.Śmierć najbliższego krewnego nie zrobiła na nim najwyraźniej wielkiego wrażenia.Alex odetchnął głęboko i powiedział szybko, jak gdyby nie zastanawiając się nad tym, co mówi:- Proszę mi wybaczyć, ale nie wygląda pan na człowieka zanadto przejętego śmiercią swego brata.Cyril Bedford wyjął z ust fajkę, którą właśnie tam włożył, i przez chwilę patrzył na Alexa nie odzywając się.Wreszcie powiedział:- Bywały chwile, kiedy nienawidziłem go bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.Myślę, że nie kochaliśmy się nigdy, nawet wtedy, kiedy byłem dzieckiem, a on dorastającym chłopcem.- Dziękuję za szczerość.Chciałbym panu zwrócić uwagę, że znamy mniej więcej przyczyny, dla których mieszka pan w tym domu i nie wydala się z niego.Scotland Yard posiada dość szczegółowy opis tamtej sprawy w swoim archiwum.Przyzna pan, że jest pan osobą, która wiele skorzystałaby na śmierci sir Gordona?- Ach, więc panowie znacie grzechy mojej młodości.- Cyril uśmiechnął się lekko.- Tak, zapewne, śmierć Gordona nie jest najsmutniejszym wydarzeniem w moim życiu.Natomiast będę pana musiał rozczarować, jeżeli zapyta mnie pan, czy zamordowałem mojego brata.Nie, nie zamordowałem go.- A kto według pana mógł go zamordować?Cyril Bedford szybko uniósł głowę i przez chwilę badawczo wpatrywał się w obu siedzących naprzeciw mężczyzn; sięgnął ku wygasłej fajce i przez dłuższą chwilę zapalał ją, najwyraźniej zastanawiając się nad odpowiedzią.- Nie wiem.- powiedział wreszcie swobodnie, ale może nieco zbyt swobodnie.- A nawet gdybym wiedział, nie powiedziałbym panom.- Dlaczego?- Dlatego, że mój zmarły brat, pomimo swojej przysłowiowej prawości, uczciwości i stałości charakteru, był w moim skromnym przekonaniu istotą pozbawioną ludzkich cech.Był koszmarnym, apodyktycznym, hipochondrycznym i zatruwającym życie otoczeniu durniem.Ktokolwiek go zabił, jeżeli oczywiście nie jest to samobójstwo (a wątpię, czy to jest samobójstwo, bo byłby to pierwszy ludzki odruch, jaki bym u niego zauważył), wyświadczył mi wielką przysługę.Nie przypuszcza pan chyba, że należy denuncjować swoich dobroczyńców? - Urwał i nagle spoważniał.- i czy nie sądzicie panowie, że samobójstwo Gordona jest także możliwe?- A jaki, według pana, mógłby być powód tego samobójstwa?Cyril Bedford znowu umilkł.- Nie wiem - powiedział wreszcie "cicho.- Nie widzę powodu, dla którego miałby sobie odbierać życie.Jeżeli mam mówić poważnie, to przecież znam trochę ludzi, a rozmawiałem z nim bądź co bądź na krótko przed zgonem.Absolutnie nie sprawiał wrażenia człowieka, który chce sobie odebrać życie.Nie.to niemożliwe.- Ale równocześnie nie widzi pan nikogo, kto mógłby chcieć go zabić?- Nie.A właściwie, jeżeli mam być szczery, to tak.Każde z nas, na swój sposób, mogłoby mieć jakiś powód.Ale w końcu ludzi nie zabija się dla głupstw.Nie, nie wiem.Jedyną osobą, która miała naprawdę i chęć, i motyw, żeby go zabić, byłem cny- ba ja.- Niewątpliwie miał pan powody i sposobność.- zgodził się spokojnie Joe.- Ale nie jestem wcale pewien, czy tylko pan jeden.- Skądinąd możemy domyślać się, że jeśli pański brat nie chciał popełnić samobójstwa, to co najmniej dwie osoby chciały go pozbawić życia.Ale może się mylę, zresztą.Może to było inaczej.Mam, przyznani się panu, pewną teorię, która na razie oparta jest na abstrakcyjnym rozumowaniu.Nie przesłuchaliśmy nawet jeszcze pobieżnie wszystkich państwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]