[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Ja też ją czuję – zgodził się pierwszy demon.– Chce mi się od niej rzygać.– Mogłeś pomyśleć o rzyganiu przed wyruszeniem w drogę – zauważył drugi Kenryll’ah.– Myślę o rzyganiu za każdym razem, gdy na ciebie spojrzę.– Dość tego!– Przepraszam za mojego brata – rzekł pierwszy demon.– A ja za mojego – dodał drugi.Dziwni tyrani – pomyślał Trull.Wziął włócznię i podszedł do Rhulada.Ruszyli ku palisadzie.Gdy podeszli do okopu, zobaczyli pierwsze zmasakrowane ciała, ciśnięte do głębokiego dołu, przypominającego otwarty masowy grób.Robotnicy i żołnierze.Ciała pociemniały już i rozdęły się od upału.Wokół nich krążyły roje much.Ominęli dół, zmierzając w stronę miasta.Bramę w palisadzie rozwalono.Masywne wrota pękły i przewróciły się do środka.Gdzieś w miasteczku ujadał pies.Ulica tuż za palisadą była zasłana trupami.Drzwi wszystkich budynków w zasięgu wzroku wbito do wewnątrz.Nieco z prawej zauważyli dwa konie, zaprzężone do przewróconego na bok krytego wozu.Wyczerpanie i nacisk jarzma zmusiły jedno ze zwierząt do opadnięcia do niezgrabnej, siedzącej pozycji.Trull zawahał się, a potem podszedł do nich, wyciągając zza pasa nóż.Pozostali przyglądali się, jak przecina uprząż.Zwierzęta nie były w stanie uciekać, ale oba opuściły powoli miasteczko, chwiejąc się na nogach.Trull ponownie zajął pozycję obok Rhulada.– Nadchodzi – oznajmił pierwszy demon.Na głównej ulicy pojawiło się stado szpaków, przemykające między budynkami.Czarna, kipiąca masa ptaków mknęła prosto ku Tiste Edur i Kenryll’ahom.Pośród niej kroczyła wysoka, widmowa postać o jasnoblond, zwisających w strąkach włosach.Istota miała na sobie skórzaną uprząż, która wyglądała na pomarszczoną i poczerniałą od zgnilizny.W wyglądzie jej kończyn było coś dziwnego.– Nie ma broni – zauważył Fear.– Ale to on – wysyczał stojący za nimi k’risnan.Szpaki wzbiły się wyżej, siadając na dachach po obu stronach ulicy.Istota zatrzymała się dziesięć kroków przed grupą przybyszy.– Spokojnie tu, nieprawdaż? – odezwała się po letheryjsku.– Jestem Rhulad, cesarz Tiste Edur.A kim ty jesteś, nieznajomy?– Jestem Forkrul Assailem.Mam na imię Błogostan.– To znaczy, że jesteś demonem?Istota uniosła głowę.– Tak sądzisz?– To nie jest twój świat.– Czyżby?Rhulad odwrócił się w bok.– K’risnanie, odeślij go.– Nie potrafię, cesarzu.– Tumult waszej obecności rodzi dysharmonię – poskarżył się Błogostan.Obserwując ruchy Forkrul Assaila, Trull uświadomił sobie, że istota ma dodatkowe stawy w rękach i nogach.Również w poprzek jej mostka biegło coś w rodzaju zawiasów.Jej ruchy wydawały się dziwnie luźne.– Dysharmonię? – zapytał Rhulad.– Pragnę, by powrócił pokój.– Jeśli to pokoju pragniesz, Błogostanie – odezwał się Fear – wystarczy, że się odwrócisz i odejdziesz stąd.– Odejść stąd znaczy przybyć gdzie indziej.Nie mogę uciekać przed nieporządkiem, bo z pewnością podąży on za mną.Pokój trzeba zaprowadzić tam, gdzie się znajdujemy.Nastanie on dopiero wówczas, gdy zwalczy się dysharmonię.Forkrul Assail ruszył w ich stronę– Uwaga! – warknął jeden z demonów.Błogostan podbiegł do nich.Chmara szpaków eksplodowała ku niebu.Broń Trulla miała największy zasięg, nie próbował jednak dźgnąć nią istoty.Błogostan uniósł obie ręce, by osłonić się przed atakiem, Trull postanowił więc uderzyć w nie drzewcem, zataczając bronią wysoki łuk.Prawa ręka Forkrul Assaila owinęła się wokół drzewca niczym wąż, wyginając broń.Nagły ruch i czarnodrewno pękło, a potem się rozszczepiło.W głębi szczeliny był widoczny czerwony rdzeń.Trull nie miał czasu poczuć szoku, gdyż Błogostan uderzył nagle lewą ręką.I musnął koniuszkami dwóch palców skroń Trulla.Ten zdążył odskoczyć na bok, lecz i tak dotyk szarpnął gwałtownie jego szyją.Gdyby pozostał na miejscu, gdyby stawiał opór, uderzenie złamałoby mu kark.Ponieważ uchylił się, opuszczając bark, padł tylko na ziemię, zwalony z nóg.Fear wyprowadził atak na dół, uderzenie serca po Trullu, który próbował zadać cios od góry.Ciął mieczem na ukos, celując w kolano Forkrul Assaila.Noga wygięła się do tyłu, w przeciwnym kierunku niż zwykle w tym stawie, unikając uderzenia.W tej samej chwili Błogostan wyciągnął lewą rękę, złapał za klingę i wyrwał miecz z rąk Feara.Jego zaciśnięte palce zmiażdżyły żelazo.Choć ich atak się nie powiódł, Trull i Fear zrobili, co do nich należało.Ciosy z flank odsłoniły przed cesarzem przeciwnika od przodu.Cętkowany miecz Rhulada przeszył powietrze z szybkością błyskawicy, ale nie zdołał trafić w cel.Wydawało się, że Forkrul Assail po prostu przepłynął wokół niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •