[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwiazda Rmierci została zniszczo-na.A Moc jest wieczna. Nie zapomn� o tym, Vader.Na razie jednak to właSnie teproste narz�dzia zaprz�taj� mySli moich admirałów.Pozwólmy imzaj�� si� budow� lepszych narz�dzi, jeSli potrafi�.Ju� i tak ode-szliSmy od celu, który nas tu sprowadził. Imperator zwrócił si�znowu w stron� ksi�cia Xizora. Mówisz, �e Imperium jest w nie-bezpiecze�stwie.To nic nowego.Jestem Swiadom zagro�enia zestrony Rebelianckiego Sojuszu.zagro�enia, które zostanie usu-ni�te we właSciwym czasie.Zdumiewa mnie jednak siła twoichobaw, Xizor.Słysz� w twoim głosie zw�tpienie, bez wzgl�du na to,jak �arliwie si� od niego od�egnujesz.A zw�tpienie nale�y wyeli-minowa� u xródła.101  To nie zw�tpienie, lecz prawda. Brzegi misternie hafto-wanej szaty Xizora otarły si� o jego buty, gdy krzy�ował ramionana piersi. Nie zdołasz zdławi� Sojuszu, nie tworz�c nowych za-gro�e� dla twojej władzy.Im wi�ksza b�dzie twoja siła, im bar-dziej zbli�y si� do absolutu, tym bardziej urosn� nieuniknione za-gro�enia.Zagro�enia wplecione w sam� tkank� Imperium. To nonsens, mój panie. Nonsens dla tego, kto patrzy nie widz�c. K�tem oka Xi-zor spojrzał na czarno odzian� posta� stoj�c� obok niego. By�mo�e lorda Vadera zaSlepia Moc, której nie opanował tak dobrzejak ty, mój panie.Niewidzialna dło�, któr� Xizor wyczuwał na swoim gardle, za-cisn�ła si� gwałtownie, ciasna i twarda jak �elazna obr�cz.Nawetsam wizerunek Vadera miał doS� siły, by zabi�.Xizor cofn�ł podbró-dek, czuj�c jak wzrok przesłania mu krew, uwi�ziona w czaszce. PuS� go, Vader. Głos Imperatora dochodził zza ciemnie-j�cej czerwonej mgły. Zaintrygował mnie.Chc� wiedzie�, co jesz-cze ma mi do powiedzenia, zanim podejm� decyzj�.R�ka rozluxniła chwyt, wpuszczaj�c powietrze do płuc Xizo-ra.Podczas tej krótkiej próby sił ramiona trzymał cały czas skrzy-�owane na piersi, by nie chwyci� rozpaczliwie za gardło, jak inne,słabsze ofiary Vadera.Ale nie zapomn� ci tego, mySlał.UScisktamtego, widzialny czy nie, był obraz� dla wyniosłej dumy Falle-enów, z jakiej słyn�ła jego rasa.Przyjdzie dzie� zapłaty za afrontytakie jak ten. Słowa przychodz� mi łatwiej  odezwał si�  gdy Impera-tor krótko trzyma swoich podwładnych. Gardło go piekło, a kie-dy przełkn�ł Slin�, wyczuł smak własnej krwi. Ale właSnie o po-ziomie tych, którzy słu�� mojemu panu, chc� porozmawia�.Zw�onymi xrenicami przypatrywał si� Vaderowi i Imperatorowi.Obaj wspomnieliScie o głupcach, którzy słu�� Imperium; potrzeb-nych głupcach, ale jednak głupcach.Czy s�dzicie, �e sytuacja po-prawi si�, zwłaszcza teraz, gdy Rebelia mizdrzy si� do ka�dego,kto ma w sobie cho� cie� niezale�noSci?W głosie Vadera zabrzmiała drwina. T� swoj�  niezale�noSci� , by u�y� twoich słów, przypie-cz�towali swój los.Rebelianci zostan� zniszczeni. Niew�tpliwie  zgodził si� Xizor. Ale sama pot�ga Impe-ratora odwleka ten dzie� triumfu.Brzmi to jak zagadka, mo�liwajednak do rozwi�zania dla tych, którzy patrz�, by wiedzie�.102  Mów dalej. Imperator kiwn�ł r�k� w stron� Xizora. Słu-cham ci� z cał� uwag�.U�yj jej właSciwie.Był gotów na ten moment; ju� wczeSniej przygotował słowa.Wystarczyło je wypowiedzie�.A potem czeka�, jak zako�czy si�ta gra. Jak powiedziałem, problemem s� ci, którzy słu�� Imperato-rowi. Xizor pokazał na wysokie okno z transpastali za tronem,za którym wida� było niezliczone gwiazdy. Na wszystkich Swia-tach, które trzymasz w r�ku, ci, którzy si� przeciwstawi�, zostan�zgładzeni; lord Vader miał racj�.Ale z czym ci� to zostawia? Z głup-cami, takimi jak imperialni admirałowie; głupcami niezdolnymi, bydostrzec pot�g� Mocy.JeSli maj� troch� rozumu, zanim wst�pi�w szeregi twojej armii, głupiej� w twojej słu�bie.Czy mo�e by�inaczej? Twoja siła unicestwia ich wol�, zdolnoS� do własnegoos�du i podejmowania decyzji, ich umiej�tnoS� działania na wła-sn� r�k�.Nie ka�dy mieszkaniec galaktyki ma wol� równie siln�jak moja czy lorda Vadera. To prawda  powiedział Imperator Palpatine. I nie jest tokwestia, któr� bym przeoczył.Widz� tych, którzy przeszli na stron�Rebelii i dostrzegam ich sił�.To okrutne marnotrawstwo niszczy�taki potencjał, nawet jeSli to konieczne. Mówił teraz powoli, jakbysi� zastanawiał. O ile lepiej byłoby, gdyby mo�na ich skaptowa�.Xizor ukrył odruch niesmaku.Niezale�nie od tego, jak dalekosi�gała jego ambicja, bladła w porównaniu z Palpatine em.W jegopomarszczonej twarzy wida� było, �e zadowoli si� tylko kontrolo-waniem wszystkich mySl�cych istot zamieszkuj�cych galaktyk�,ale chciałby je pochłon�� w taki sposób, jak chciwy Hutt połykawij�ce si� p�draki.Słabi i mali pójd� na pierwszy ogie�, pomySlałXizor, a potem, pewnego dnia, przyjdzie kolej na Vadera i na mnie.To miała by� nagroda za ich lojalnoS�.Połkni�cie na deser.Instynkt samozachowawczy i ambicja podyktowały mu utwo-rzenie Czarnego Sło�ca.Rebelianci byli odwa�nymi idiotami, sko-ro porywali si� otwarcie na Imperatora; co do Xizora, ten ju� daw-no uznał, �e ukrycie si� w cieniu, egzystencja w mrokach, w którezawsze chowali si� przest�pcy, jest lepsza ni� nienasycone apetytyImperium. S� wSród nich tacy  powiedział  którzy woleliby Smier�ni� słu�b� w szeregach Imperium.Palpatine wzruszył ramionami. Niech i tak b�dzie.103  Przez ten czas jednak musisz zaj�� si� tymi, którzy znajdu-j� si� pod twoim dowództwem, panie.A wielu z nich, b�dxmyrealistami, nie reprezentuje najwy�szego poziomu.Niektórzy z nichurodzili si� głupcami, inni doszli do tego stanu dzi�ki własnym wy-siłkom, ale u wi�kszoSci pozostałych rozum i ducha zgniotła twojawłasna pot�ga. Xizor rozło�ył r�ce na boki, dło�mi do góry.Strach skutecznie motywuje, ale i niszczy.Korumpuje od Srodkatych, którzy si� mu poddaj�. A czy ty, Xizor, jesteS jednym z nich?Potrz�sn�ł głow�. Nie boj� si� Smierci, wi�c nie obawiam si� te� tego, co mo-głoby by� jej przyczyn�.Jedyne, czego si� boj�, to twoje niezado-wolenie, panie. Kolejne kłamstwo. JeSli ono wystarcza, byusprawiedliwi� moj� Smier�, nie zasłu�yłem na inny los. Nie jestem niezadowolony  powiedział Imperator. Narazie.Mów dalej. Niewielu twoich sług, mój panie, zaryzykowałoby twójgniew, mówi�c ci to, co powinieneS wiedzie�.Nawet jeSli s� tacy,którzy wzi�liby mi za złe pochopne działanie. spojrzał na Vade-ra. Mimo wszystko ty mo�esz uzna� moj� odwag� za cenn�.Boprawda jest taka: to, co czyni ci� pot�nym, co przekształca istotymySl�ce w twoje posłuszne narz�dzia, jednoczeSnie sprawia, �estaj� si� one słabe i zawodne.To nieodł�czny paradoks władzy.Sam dzier�� władz� nad innymi, cho� oczywiScie na skal� niepo-równanie mniejsz�, i zawsze staram si� im to uSwiadomi�.A jeSlichcesz zgnieS� Rebeli�, musisz powoła� do słu�by najlepszych.Mam pewne kontakty.szpiegów, których umieSciłem w Sojuszu.Od nich wiem, jakie plany maj� Rebelianci i jak bardzo s� zdeter-minowani, by wcieli� je w �ycie.Nic ich nie powstrzyma przedzrzuceniem ci� z tronu.a� tak ich ogłupił głód wolnoSci. Do-skonale rozumiał, co czuj� Rebelianci; gdyby nie zwi�zał swoichplanów z Czarnym Sło�cem, przył�czyłby si� pewnie do Soju-szu. Ty, mój panie, zwyci�ysz, to oczywiste; pot�ga taka jaktwoja zawsze wygrywa.Ale nie ob�dziesz si� bez przebiegłoSci anibez usług tych, co ci słu��.I w tym tkwi problem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •