[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przede wszystkim musieli pozbyć się swoich pasażerów.Wszczególności jednego.- Pójdę zobaczyć, co z Dackettem i innymi.Rusher zatrzymał się w drzwiach i obejrzał. - To do twojej informacji: pięć szóstych mojej załogi nie żyje albo zaginęło.%7łebyś dobrze zrozumiała.Drzwi się za nim zamknęły.- Bactra jest skończony - powiedział Narsk, wygrzewając się na piasku.Na futrze czuł ciepły pustynny wiaterek.Wysokiej jakości pakiety medycznetakże mu pomogły.U Odiona opieka medyczna sprowadzała się doamputowania bolących kończyn i wszczepiania w ich miejsce blasterów.Wystarczyło zaledwie parę dni, żeby niespodziewany atak połączonych siłobaliłreżim Bactry.Narsk zgodnie z planem ewakuował się wkrótce porozpoczęciu natarcia i udał się na placówkę niedaleko Jutranda, gdziemiał obserwować wszystko i wracać do zdrowia.Teraz składał ostatniraport.- Odion i Daiman walczą o resztki, ale tego należało się spodziewać.- A więc sprawa załatwiona.- Kobiecy głos wyrażał zadowolenie.-Dokonamy stosownego zapisu.Narsk skłonił głowę.- Oczywiście.- Audiencja niemal na pewno dobiegła końca.Nigdy nieusłyszał od hologramu więcej niż dwa zdania.Kiedy zaczął wstawać, padło jeszcze jedno pytanie:- CoztąJedi?Zaskoczony Narsk wyprostował się przed kamerą zestawu łączności.- Z Kerrą Holt? Była na Gazzari - powiedział.- Polowała na Odiona.Niewiem, czy uciekła. Słowa zawisły na chwilę w powietrzu.Narsk zastanawiał się, czy powinienpowiedzieć coś więcej - a może coś innego.- Uciekła - padła w końcu odpowiedz.- Wiem dokładnie, gdzie jest.Narsk nie miał pojęcia, skąd ona wie, ale wiedział, że lepiej nie pytać.Przełknął ślinę.Jego gardło dopiero dochodziło do siebie dzięki drinkom zhotelu w oazie.Czuł, że chwila wytchnienia dobiega końca.Strona 64John Jackson Miller - błędny rycerz.txt- Jakie są twoje rozkazy?- Miej jąna oku.Możesz odegrać większą rolę w moich planach, niż ci sięzdaje.- Hologram zaczął zanikać w promieniach dwóch zachodzących słońc.- Aco do ciebie, przygotuj się do podróży.Znam jeszcze kogoś, ktopotrzebuje usług specjalisty.Część II DiarchiaROZDZIAA 11Saaj Calician lubił patrzeć na to majestatyczne miasto, ale nie wiedział już,dlaczego.Jak przez mgłę pamiętał, gdy po raz pierwszy ujrzał widok z Poddasza tużpo przyjezdzie, wiele lat wcześniej.Wtedy właśnie metropolia wydała musię majestatyczna i wciąż trwał przy tej ocenie teraz, kiedy zdolnośćopisywania zaczynała go zawodzić.Dzisiaj, kiedy regent spoglądał w dół,widział jedynie geometrię tutejszego życia; małe istoty w małychsześciokątnych budynkach wznoszących się z błękitnego morza, któreotaczało jego stoliwo.Zdawało mu się, że ocean także lubił - ale nie był pewien.Było to tylko wrażenie i Calician nie potrafił ustalić, czy to jegomyśl, czy kogoś innego.Krevaaki tkwił przy oknie okalającym cały apartament, wygrzewając wsłońcu swoje macki.Nawet przez ciemną zasłonę słońce zdawało siępomagać mu na krążenie.Przez chwilę wydawało mu się niemal, że maznów czucie we wszystkich kończynach.Ale było to jedynie przelotne wrażenie.Calician zmrużył w irytacji swojelśniące czarne oczy.Inni Krevaaki, dwa razy starsi od niego, mieli większezdolności ruchowe niż on.Czasami nie mógł nawet poruszać czułkami podswoim podobnym do muszli pyskiem.To nie było sprawiedliwe.Regentnie żył przecież intensywnie.Nie podróżował wiele.Z powołania był jednaknestorem - i ta rola go postarzyła.Owinięta w płaszcz postać zatrzęsła się ze złości.Jego górne kończyny,ukryte w fałdach beżowej tkaniny, wciąż były sprawne.Ci Krevaaki, którychznał, ci, którzy w jego wieku cieszyli się o wiele lepszym zdrowiem - czymoni w ogóle byli? Niczym! Tkwili teraz gdzieś wewnątrz poligonalnychkomun na horyzoncie, wykonując1 stoliwo - pojedyncza góra o płaskim szczycie (przyp.tłum.).jego polecenia.%7ładen z nich nie osiągnął pozycji choćby zbliżonej do jego,nawet ci, którzy tak jak on byli obdarzeni Mocą.Słyszał ich opowieści, wtedy kiedy jeszcze je opowiadano, o sławnychKrevaakich wyznających drugą stronę Mocy, jak Rycerze Jedi i inni głupcy.Co im to dało? Nic w porównaniu z tym,: co on osiągnął dzięki CiemnejStronie - dawniej, jako młody adept pod kierunkiem Lorda Chagrasa, iteraz.Było przecież oczywiste, co może dać Ciemna Strona.Wielkie,potężne korzyści, takie jak.cóż, w tej chwili nie mógł sobie przypomnieć.Ale był pewien, że jakieśsą, a ci bezinteresowni durnie nigdy ich nie zaznają.Zawsze miło byłopomyśleć sobie o innych Krevaakich.Porównując ich los z własnym,Calician dobrze wiedział, kim jest.Potężnym, prawdziwym i niezależnym. - Regencie!Krevaaki oderwał się od okna.Szaty mu się wydęły, a ściśnięte mackizadrżały, ożywione nagle nie tylko jego duchem.Wspiął się poromboidalnym podium i stanąłtwarzą w twarz z cieniami, nie widząc ich.Był w Obecności i nie należałosię zanadto przyglądać.- Regent-aspekt nas nakarmi - rozkazał szorstki kobiecy głos.- Nakarmię was.Calician wymknął się z wielkiej sali na korytarz, jakby płynął w powietrzu,żeby wykonać polecenie.Trzeba było przygotować posiłki.Musiał znalezćistoty na sąsiednim piętrze, które znały się na dozownikach żywności, agdyby one nie potrafiły spełnić życzenia, wówczas sam musiałby się tymzająć.I mógł to zrobić.Macki, które jeszcze parę minut wcześniejodmawiały mu posłuszeństwa, nagle odzyskały zwinność.Calician nie zastanawiał się nad tym; nie było potrzeby.Znał swoją rolę.Dla Obecności on sam był tylko wyrostkiem.- Brygadier Rusher śpi - oznajmił Beadle Lubboon.- Próbowałempowiedzieć mu o sytuacji z zakwaterowaniem dla uchodzców i znowuprzysnął.- Znowu? - Kerra popatrzyła na młodego Durosjanina, wiercącego się przydrzwiach do koszar.- Często mu się to zdarza?- Sam jestem tu nowy proszę pani - odparł Beadle przepraszającymtonem.- Ale Strona 65John Jackson Miller - błędny rycerz.txt on wydaje się.zainteresowany tym,czym jest zainteresowany.Było to delikatniejsze wytłumaczenie, niż ona sama by wymyśliła.Kerra pokręciła głową.- Poczekaj, aż pierwszy oficer Dackett dostanie protezę - powiedziała.-Może on coś zdziała.Kerra odprowadziła wzrokiem rekruta, który wolnym krokiem wrócił doturbowindy, i odwróciła się w kierunku gwarnej sali sypialnej.Po kilkudniach na pokładzie jej opinia na temat statku Rushera radykalnie sięzmieniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •