[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie znam go - z naciskiem zapewnił uśmiechniętego strażnika.- Dopiero co go spotkałem.W jamie.- Zaśmiał się niepewnie.- Przez cały czas zdarzają mi się takie rzeczy.Strażnicy spoglądali ponad nim.- Ehm.-powiedział.- No dobrze - powiedział.Wrócił do Nijela.-Jak sobie radzisz z tym mieczem? Nie spuszczając wzroku z przeciwników, Nijel pogrzebał w sakwie i podał Rincewindowi książkę.- Przeczytałem cały Rozdział Trzeci - wyjaśnił.- Są tam ilustracje.Rincewind przerzucił pogniecione stronice.Książka była czytana tak intensywnie, że można by ją tasować.A na tym, co kiedyś było pewnie stroną tytułową, znalazł dość marny drzeworyt przedstawiający muskularnego mężczyznę.Miał ramiona jak dwa worki piłek i stał po kolana w rozmarzonych kobietach i ciałach zabitych wrogów, z wyrazem dumy na twarzy.Napis wokół rysunku głosił: W 7 dniey zaledwie uczynię cię barbaryańskim herosem! Poniżej, trochę mniejszą czcionką, było imię: Cohen Barbarzyńca.Rincewind miał pewne wątpliwości.Poznał Cohena; dzielny staruszek potrafił wprawdzie czytać - w pewnym sensie - ale nigdy nie opanował sztuki robienia piórem i wciąż podpisywał się „X", co zresztą zwykle nieprawidłowo wymawiał.Z drugiej strony jednak nieodparcie dążył do wszystkiego, co łączyło się z pieniędzmi.Raz jeszcze przyjrzał się ilustracji, po czym zerknął na Nijela.- Siedem dni?- Nie czytam za szybko.- Aha - mruknął Rincewind.- I dałem sobie spokój z Rozdziałem Szóstym, bo obiecałem mamie, że dopóki nie poznam odpowiedniej dziewczyny, wystarczy mi rabowanie i łupienie.- I ta książka uczy, jak zostać barbarzyńskim herosem?- Tak.Jest bardzo dobra.- Nijel spojrzał na niego zaniepokojony.- Nic jej nie brakuje, prawda? Kosztowała dużo pieniędzy.- No wiesz, tego.Chyba lepiej bierz się do dzieła.Nijel wyprostował swoje - z braku lepszego słowa - ramiona i znów machnął mieczem.- Wy czterej lepiej uważajcie - powiedział.- Bo jak nie.-Urwał na moment.Odebrał Rincewindowi książkę, przerzucił kilka stron, znalazł odpowiedni fragment i kontynuował: - Mam: bo jak nie, to „lodowate wichry przeznaczenia będą owiewać wasze szkielety/ legiony Piekieł wasze żywe dusze topić będą w kwasie".Właśnie.Jak ci się podobało?Rozległ się metaliczny brzęk, gdy czterech mężczyzn w doskonałej harmonii dobyło broni.Miecz Nijela zmienił się w rozmazaną plamę.Wykonał w powietrzu złożoną ósemkę, przemknął mu nad ramieniem, za plecami przeskoczył z ręki do ręki, zdawał się dwukrotnie zatoczyć krąg na wysokości piersi, po czym wyskoczył jak łosoś.Jedna czy dwie damy z haremu spontanicznie zaczęły klaskać.Nawet na strażnikach zrobiło to wrażenie.- To było Potrójne Cięcie Orków z Dodatkowym Młynkiem -wyjaśnił z dumą Nijel.- W czasie nauki stłukłem masę luster.Patrz, zatrzymali się.- Zapewne nigdy jeszcze nie widzieli niczego podobnego -odparł słabym głosem Rincewind, mierząc wzrokiem odległość od drzwi.- Pewnie że nie.- Zwłaszcza końcówka, kiedy wbił się w sufit.Nijel podniósł głowę.- Zabawne - mruknął.- W domu też zawsze tak się kończyło.Zastanawiam się, co robię nie tak.- Nie mam pojęcia.- Ojej.Strasznie mi przykro - rzekł Nijel, gdy strażnicy zrozumieli, że pokaz się skończył i ruszyli do ataku,- Nie miej do siebie pretensji - uspokoił go Rincewind.Nijel sięgnął do góry i bezskutecznie próbował uwolnić klingę.- Dziękuję.- Jaja będę miał.Rincewind zastanowił się nad kolejnym krokiem.Rozważał nawet kilka kroków.Ale drzwi były chyba za daleko.Zresztą, sądząc i po odgłosach, za nimi okolica wcale nie była zdrowsza,Pozostało jedyne wyjście.Musiał spróbować czarów.Wyciągnął rękę i dwaj strażnicy upadli.Wyciągnął drugą i upadli dwaj pozostali.Właśnie zaczynał się dziwić, gdy Conena z gracją przestąpiła nad bezwładnymi ciałami, odruchowo rozcierając kanty dłoni.Myślałam, że już nigdy się tu nie zjawisz - powiedziała.- Kina jest twój przyjaciel?Jak już wspominano, Bagaż rzadko zdradzał jakieś emocje, a przynajmniej emocje mniej gwałtowne niż ślepa furia i nienawiść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]