[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale odszedłem od tematu.Mówiłem o tym, jak byłem pewien, że tę przeklętą rękę złamałem po wypadku, i zaklinałem się na wszystkie świętości, iż na pogrzebie miałem już ramię w gipsie! Dopiero gdy Sarah pokazała mi najpierw rodzinną Biblię, a następnie papiery z ubezpieczalni, uwierzyłem, że to ona ma rację.Rękę złamałem całe dwa miesiące przed wypadkiem i na pogrzeb Billy'ego poszedłem już bez gipsu.Sarah nawymyślała mi od starych durniów.Wpadłem w taką wściekłość, że chciałem jej przyłożyć.Wpadłem w dziką wściekłość, ponieważ byłem zakłopotany, ale w końcu zdrowy rozsądek wziął we mnie górę i nie podniosłem na Sarah ręki.Ona z kolei była na mnie wściekła dlatego, że nie znosiła wspomnień o Billym.Był jej solą w oku.- Boże! - powiedział Clive.- Nie jest to miłe.Bardziej przypomina spacer po Nowym Jorku, gdzie zaczepiają cię faceci grający w trzy karty.Zakładają się z tobą, że nie odgadniesz, która karta jest czerwona.Ty jesteś pewien, że odgadniesz, ale oni tak cwano i tak choler-nie szybko przekładają te karty, że za każdym razem robią z ciebie głupka.Zaczynasz się w tym gubić, a mimo to nie jesteś w stanie niczemu zaradzić.Starzec westchnął i rozejrzał się, jakby chciał przypomnieć sobie, gdzie są.Na twarzy pojawiła mu się taka bezradność, że chłopiec z jednej strony poczuł niesmak, a z drugiej się wystraszył.Nie chciał żywić do dziadka takich uczuć, ale nie był w stanie temu zaradzić.Zupełnie jakby stary człowiek odwinął bandaż i pokazał chłopcu wrzód, który stanowi pierwszy symptom jakiejś odrażającej choroby.Na przykład trądu.- Wygląda na to, że wiosna zaczęła się w zeszłym tygodniu - powiedział dziadek - ale do jutra, jeśli wiatr dalej będzie wiał z taką siłą, nie zostanie już ani jeden kwiat i niech mnie pokręci, jeśli tak się właśnie nie stanie.Człowiek nie potrafi zapanować nad gonitwą myśli, gdy świat toczy się w takim tempie.Nie może zawołać: “Ej, zaczekaj chwilę, staryidioto! Muszę się w tym wszystkim pokapować!", bo nie ma do kogo.To tak jak jazda furką bez woźnicy, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.I co ty na to, Clivey?- No cóż - odparł chłopiec.- Masz, dziadku, rację w jednym.Wszystko to musiał wymyślić jakiś głupol.Wcale nie chciał, aby zabrzmiało to zabawnie, ale dziadek wybuchnął takim śmiechem, że jego twarz znów nabrała niepokojąco purpurowej barwy.Tym razem starzec nie tylko pochylił się i wsparł dłonie na kolanach, ale jeszcze, żeby utrzymać równowagę, objął chłopca za szyję.Obaj z pewnością by się przewrócili, gdyby dziadek nie przestał charczeć i kaszleć, dokładnie w chwili, kiedy chłopiec nabrał już pewności, że z nabrzmiałej, purpurowej od śmiechu twarzy starca wytryśnie krew.- Nie jesteś już takim pobożnisiem! - powiedział w końcu dziadek, prostując się.- Już nie jesteś!- Dziadku, dobrze się czujesz? Może powinniśmy.- Cholera jasna, wcale się dobrze nie czuję.W ciągu ostatnich dwóch lat miałem dwa zawały i jeśli przeżyję jeszcze dwa następne, fakt ten nikogo nie zdziwi bardziej niż mnie.Ale to dla rasy ludzkiej nic nowego, chłopcze.Wszystko, co chcę ci powiedzieć, to to, że czy człowiek stary, czy młody, czy szybki upływ czasu, czy powolny upływ czasu, to ten człowiek będzie kroczył prosto, jeśli tylko zachowa pamięć o kucyku.Jeśli licząc, pomiędzy każdą liczbą powiesz “mój śliczny kucyk", czas będzie tylko czasem.Jeśli tak zrobisz, utrzymasz dupka w stajni.Nie możesz jednak bez przerwy liczyć; nie taki jest plan Boga.A mnie i tego gamonia o tłustej facjacie, Chadbanda, i tak już wtedy powiozą alejką.Ale musisz pamiętać, że to nie ty posiadasz czas, a czas ciebie.Stale idzie obok ciebie równym krokiem.Obchodzisz go tyle, co wysikana w śniegu dziura, ale to nieważne, jeśli masz tego ślicznego kucyka.Jeśli masz ślicznego kucyka, Clivey, trzymasz skubańca krótką ręką i masz gdzieś wszystkich Aldenów Osgoodów.Pochylił się w stronę Clive'a Banninga.- Rozumiesz to?- Nie, proszę dziadka.- Wiem, że nie rozumiesz.Ale zapamiętasz?- Tak, proszę dziadka.Oczy dziadka Banninga tak długo i tak przenikliwie obserwowały chłopca, że ogarnął go niepokój i zniecierpliwienie.W końcu starzec skinął głową.- Cóż, sądzę, że zapamiętasz.Niech mnie pokręci, jeśli myślę inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]