[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi!Na wpół oszalały Bourne obrócił się dokoła, chwycił rozbite drzwi i wepchnął je we framugę, dopasowując boki i kopniakami wciskając je na miejsce.Starzec rozmasował sobie gardło, a potem nagle spróbował poderwać się z fotela.- Non, mon ami - oświadczył Francuz, zagradzając mu drogę.- Zostań, gdzie jesteś.Nie przejmuj się mną, tylko nim.Widzisz, on naprawdę może cię zabić.W swoim szale nie ma szacunku dla złotego wieku, ale ponieważ ja sam się do niego zbliżam, posiadam go.- Szale? To jest zniewaga! - wykrzykiwał gorączkowo starszy pan.- Walczyłem pod El-Alamejn i, Jezu Chryste, będę walczył teraz! - znów próbował wydostać się z fotela i znowu d'Anjou pchnął go na miejsce widząc, że Jason wraca.- Och, heroicznie powściągliwy Brytyjczyk - skomentowałFrancuz.- Przynajmniej byłeś na tyle łaskaw, by nie wymieniać bitwy pod Agincourt.- Dość bzdur! - krzyknął Bourne.Odsunął d'Anjou na bok i pochylił się nad fotelem z rękami na poręczach, wpychając własnym ciałem starca z powrotem na miejsce.-- Powiesz mi, gdzie on jest, i powiesz bardzo szybko albo będziesz żałował, że wydostałeś się spod El-Alamejn.- Gdzie jest kto, ty wariacie?- Nie jesteś tym samym człowiekiem, który był na dole.Nie jesteś Josephem Wadsworthem, który miał zamieszkać w pokoju trzysta dwadzieścia pięć!- To jest pokój trzysta dwadzieścia pięć, a ja jestem Josephem Wadsworthem! Brygadierem w stanie spoczynku, Królewscy Saperzy!- Kiedy się zameldowałeś?- Oczywiście oszczędzono mi tego kłopotu - odrzekł dumnie Wadsworth.- Specjalistom zaproszonym przez rząd należą się pewne względy.Przeprowadzono mnie przez kontrolę celną i zaprowadzono wprost tutaj.Przyznać muszę, że obsługi w pokojach nie można uznać za zadowalającą; Bogu wiadomo, że to nie hotel Connaught, a ten cholerny telefon nawala przez większość czasu.- Spytałem cię k i e d y?- Zeszłego wieczoru, ale ponieważ samolot spóźnił się o sześć godzin, powinienem raczej powiedzieć, że dzisiaj rano.- Jakie miałeś instrukcje?- Uważam, że to nie twoja sprawa.Bourne wyszarpnął zza pasa mosiężny nóż do papierów i przycisnął ostrze do gardła starszego pana.- Moja, jeśli chcesz wstać żywy z tego fotela.- Dobry Boże, on naprawdę zwariował!- Masz rację.Nie zostało mi dużo czasu na zachowanie zdrowia psychicznego.Prawdę mówiąc, nie zostało nic.Instrukcje!- Całkiem niewinne.Mieli po mnie przyjść gdzieś około południa, a ponieważ jest już po trzeciej, można przyjąć, że Rząd Ludowy nie bardziej stosuje się do zegara niż jego linia lotnicza.D'Anjou dotknął ramienia Bourne'a.- Samolot o jedenastej trzydzieści - powiedział spokojnie Fran­cuz.- Ten tutaj jest tylko przynętą i nie wie nic.- Więc twój Judasz jest w innym pokoju - rzucił Jason przez ramię.- Musi być!- Nie mów nic więcej, będą go przesłuchiwać.- Nagle i nieocze­kiwanie d'Anjou władczo odsunął Jasona od fotela i przemówił zniecierpliwionym tonem wyższego oficera.- Posłuchaj, brygadierze, przepraszamy za kłopoty, wiem, że to było cholernie nieprzyjemne.To już trzeci pokój, do którego się włamujemy; dowiedzieliśmy się nazwisk wszystkich gości, by dokonać przesłuchań metodą szoku.- Metodą czego? Nie rozumiem.- Jedna z czterech osób na tym piętrze przeszmuglowała narkotyki wartości ponad pięciu milionów dolarów.Ponieważ to nie był nikt z was trojga, mamy naszego człowieka.Proszę powiedzieć, że wdarł się do pana alkoholik w delirium, rozwścieczony warunkami panują­cymi w hotelu, co zresztą mówią wszyscy.Masa takich rzeczy tu się dzieje i najlepiej jest nie ściągać na siebie podejrzeń, nawet przez błędne skojarzenia.Tutejszy rząd często reaguje nazbyt gwałtownie.- Tego byśmy sobie nie życzyli - wybełkotał Wadsworth, Królewski Saper w stanie spoczynku.- Z tej cholernej emerytury nie da się wyżyć.Ta podróż miała pozwolić na dodatkowe wyścielenie mojego starego gniazdka w Surrey.- Drzwi, majorze - rozkazał Jasonowi d'Anjou.- I ostrożnie.Proszę się postarać, by stały prosto.- Francuz zwrócił się do Anglika.- Brygadierze, niech pan będzie w pogotowiu, ale wstrzyma się od działania.Po prostu proszę się tym nie zajmować i dać nam dwadzieścia minut na schwytanie naszego człowieka, a potem może pan robić, co się panu żywnie podoba.Proszę zapamiętać: pijak w delirium.Dla pana własnego dobra.- Tak, tak, oczywiście.Pijak.Delirium.- Idziemy, majorze!Zabrali swoje torby z korytarza i szybkim krokiem skierowali się w stronę schodów.- Pospieszmy się! - powiedział Bourne.- Jeszcze zdążymy.On musi zmienić wygląd.ja bym musiał! Sprawdzimy wyjścia na ulicę, postoje taksówek i postaramy się wybrać dwie logiczne ewentualności albo, do ciężkiej cholery, dwie nielogiczne.Każdy z nas zajmie się jedną i ustalimy system sygnałów.- Najpierw jeszcze dwoje drzwi - przerwał zdyszany d'Anjou.-W tym korytarzu.Wybierz, które chcesz, ale zrób to szybko.Wywal je kopniakami i wrzeszcz obraźliwe słowa, bełkotliwym językiem oczywiście.- Więc mówiłeś mu to poważnie?- Najpoważniej w świecie, Delta.Jak sami mogliśmy zauważyć, wyjaśnienie jest całkowicie prawdopodobne, a kłopotliwa sytuacja nie pozwoli im na żadne oficjalne śledztwo.Dyrekcja z całą pewnością przekona naszego brygadiera, by trzymał język za zębami.Groziłaby jej utrata ciepłych posad.A teraz szybko! Wybieraj i bierz się do roboty!Jason zatrzymał się przy następnych drzwiach z prawej strony.Napiął mięśnie, a potem rzucił się przed siebie, waląc barkiem w słabą sklejkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •