[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król szamotał się i kipiąc gniewem obiecywał, że każe powiesić swych oprawców, kiedyodzyska berło.Ale Hugon i kotlarz krzepko trzymali chłopca, bawili się jego bezowocną wal-ką i drwili z grózb lub przekleństw.Szarpanina trwała, dopóki nie zaczął działać synapizm,który wnet dokonałby kompletnego dzieła, gdyby nie wyłoniła się przeszkoda.Ale przeszko-da wyłoniła się, bo na scenę wkroczył nieoczekiwanie ów niewolnik , który wygłosił nie-gdyś mowę przeciw angielskiemu prawodawstwu, teraz zaś położył kres niecnemu przedsię-wzięciu zrywając kataplazm i bandaże.Król chciał pożyczyć od wybawcy pałkę i na miejscu przetrzepać kaftany dwóch łajdaków,ale chłop odmówił stanowczo, twierdząc, że awantura mogłaby tylko przyczynić kłopotu,rozprawę zaś odłożyć wypada do wieczora, kiedy zgromadzi się cała kompania i nikt obcy niepoważy się wtrącić lub przeszkodzić.Potem niewolnik zaprowadził skłóconą trójkę doobozowiska i złożył odpowiednie sprawozdanie hersztowi.Ten wysłuchał wszystkiego, po-dumał trochę i oznajmił, że szaleńca nie należy zmuszać do żebraniny, ponieważ jest bezwątpienia godzien czegoś lepszego i bardziej zaszczytnego.Powiedziawszy to Harap nie-zwłocznie awansował chłopca: przeniósł go z grupy żebraczej i przydzielił do kradzieży!Hugon nie posiadał się z radości.Próbował już uczynić wroga złodziejem i próby się niepowiodły, lecz tym razem nie będzie oczywiście takich trudności, chłopiec nie ośmieli siębowiem zlekceważyć wyraznego rozkazu wydanego mu bezpośrednio przez naczelnego wo-dza.Wobec tego Hugon chciał urządzić wyprawę tego jeszcze popołudnia, a w czasie tej wy-prawy popchnąć towarzysza w łapy prawa.Zamierzał jednak uczynić to przemyślnie i stwo-rzyć pozory przypadku, gdyż król Kogutów Bojowych był już popularny i szajka mogłabypotraktować nie nazbyt uprzejmie osobnika raczej niepopularnego, który dopuścił się zdradytak haniebnej, jak wydanie towarzysza wspólnemu wrogowi sprawiedliwości.Wszystko układało się pomyślnie.We właściwym czasie Hugon ze swą ofiarą ruszył dopobliskiego miasteczka, gdzie bez pośpiechu przemierzali jedną uliczkę po drugiej.Hugonbacznie wyglądał sposobności, która pozwoli mu spełnić podły zamiar, król zaś nie mniej85bacznie wyglądał sposobności, która pozwoli mu uskoczyć na bok i raz na zawsze wyzwolićsię z haniebnej niewoli.Obydwaj odrzucali rozmaite niezłe na pozór sposobności, każdy z nich bowiem postanowiłw tajnikach serca, iż tym razem działać musi na pewniaka i nie pozwoli gorącym pragnie-niom uwikłać się w przedsięwzięcie, które groziłoby niepowodzeniem.Wyczekiwana okazja trafiła się najprzód Hugonowi.Ukazała się jakaś kobieta z koszy-kiem i pękatą paczką w koszyku.Niedobra radość zabłysła w oczach wyrostka, gdy szepnąłdo siebie: Ha, do stu diabłów! Dobra będzie robota, jeżeli zdołam mu to podrzucić.Wtedy niechjuż Bóg ma w swej pieczy króla Kogutów Bojowych!Hugon czekał i obserwował.Na pozór był spokojny, lecz wewnętrznie drżał z podniecenia.Czekał, aż niewiasta przejdzie mimo i zbliży się wreszcie chwila zupełnie odpowiednia.Po-tem ozwał się stłumionym głosem: Czekaj tu, póki nie wrócę a powiedziawszy to ruszył chyłkiem w ślad zdobyczy.Radość przepełniła serce Edwarda, który sądził, iż tym razem wymknie się na pewno, je-żeli pościg odwiedzie Hugona na wystarczającą odległość.Ale stało się inaczej, Hugon zaszedł niewiastę od tyłu, porwał paczkę i zawrócił owijającw biegu swą zdobycz starą derką, którą nosił przewieszoną przez ramię.Kobieta zaraz pod-niosła wrzask: Aapaj złodzieja! Zauważyła kradzież, bo koszyk zelżał nagle, choć oczywi-ście nie widziała rabusia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]