[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzał na swój wielki jak dynia brzuch, zwisający nad podłogą, i po raz pierwszy w życiu uznał go za groteskowy.Ale nawet gdyby przestał jeść ciasteczka, brzuch nigdy nie zniknie.Należał do niego.- Dlaczego jesteś taki smutny E.T.? - zapytała Gertie.Popatrzyła mu w oczy i zobaczyła, że wodospad zmienił się w pustynię z wielkimi szczelinami.Było to najsmutniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziała.Mrugnął oczami i pustynia znikła.Potem wziął “Mów i czytaj" i dotknął klawiszy.- Glipl dupl złak, złak snafn olg minnnip.Uspokajające tony wyższego rzędu inteligencji pocieszyły go.To był język.Dzięki niemu można wypowiedzieć wszystko, co się ma na sercu.Będzie przemawiał wciąż i wciąż aż do wieczora, jak tylko chłopcy wrócą z zakupów w sklepie “Tysiąc i jeden drobiazgów".Kiedy opuści Ziemię, będzie miał przynajmniej satysfakcję, że wyszkolił i poprowadził tych młodych mieszkańców Ziemi w wyższe rejony inteligencji.Jeśli opuści Ziemię.Patrząc na zrobiony przez siebie nadajnik, zmontowany ze spinek do włosów i wieszaka na ubranie, miał wątpliwości.Lecz mózg zapewnił go, że jest na właściwym tropie.Musi tylko wykonywać jego polecenia i mieć nadzieję.Ale jeśli oni nie ukradli dla niego zębatego koła od piły tarczowej.Usłyszał tupot nóg na schodach.Do pokoju wpadli Elliott i Michael.Z wiatrówek wyciągnęli potrzebne koło, jak również mnóstwo śrub i innych łączy.- Czy o to ci chodziło, E.T.? - Powiedz: rock and roli.Ręka E.T.gorączkowo dotknęła powierzchni koła.Umieścił je na talerzu gramofonu i obracał palcem.Koło z zębatą krawędzią kręciło się błyszcząc w promieniach słońca, które wpadało przez okienko.- Jak z takiego koła możesz zrobić płytę?- Powiedz: malować.- Pokazał, że powierzchnię trzeba pomalować.- Na jaki kolor? Wskazał niebo.- Na niebieski? Kiwnął głową.- Przyszła mama - odezwała się Gertie - i nawet nie zauważyła E.T.- Tak? A więc kamuflaż działa? - Elliott spojrzał na rząd śmiesznych pluszowych zwierzaków.- Idźcie sobie! - E.T.wypędzał ich ze schowka.Dość upokorzeń przeżył w ciągu dzisiejszego dnia.Mary przejrzała się w lustrze toaletki i sięgnęła ręką do porcelanowej kury po spinkę do włosów.Jej palce przesunęły się po pustym wnętrzu.- Gdzie one są?Domyśliła się gdzie.Oczywiście u Gertie.Już robiła sobie makijaż.Spinki były pewnie też potrzebne.- Gertie!Dziewczynka przybiegła.- Tak, mamusiu.- Oddaj mi spinki do włosów.- Nie mogę.Są potrzebne potworowi.- Ach tak? Do czego?- Do jego maszyny.- Do jego maszyny.- Mary zastanowiła się.Czy warto walczyć z fantazją dziecka, żeby odzyskać te spinki? Nie, oczywiście, że nie.Lepiej, by włosy opadały na oczy, nadając twarzy modny wyraz załamania nerwowego.- Dziękuję ci, Gertie.- Powiem potworowi, że go pozdrawiasz.- Tak, pozdrów go.Potwór siedział w schowku i ciężko pracował.Koło zębate zostało pomalowane i schło, a sędziwy mechanik zaczął wypalać dziurki w jego pomalowanej powierzchni.- Hej! - zawołał Elliott.- Zrozumiałem.To ma być coś w rodzaju grającej szafy.Michael zerknął przez ramię brata.- To jest pianola - powiedział.E.T.palcem wypalał w kole dziurki, układające się we wzorzystą siatkę, potem położył podziurawione koło na talerzu gramofonu.Obrócił je palcem i obniżył ramię wieszaka.Sterczące spinki do włosów zaczęły ślizgać się po wirującym kole, wpadając w wypalone dziurki.- Och, E.T., jesteś fantastyczny.Gdy płyta wirowała, spinki za pomocą drutów uruchamiały klawiaturę “Mów i czytaj" i zaczął rozlegać się język gwiazd.-.glipl dupl złak, złak snafn olg minnnip.- Udało się, E.T.! Zrobiłeś swoją płytę! Przyszła Gertie przynosząc nową krótkofalówkę “walkie - talkie".Rozmawiała ze swymi lalkami siedzącymi daleko, bo w jej pokoju.“Halo, laleczko, tu Gertie."E.T.wyciągnął swą długą rękę, wziął “walkie - talkie" i w ciągu dwóch minut zdemontował mikrofon i doczepił go do głośnika “Mów i czytaj".- E.T., psujesz wszystkie moje zabawki! - krzyknęła Gertie tak głośno, że słychać było w całym domu.Chłopcy cierpliwie jej tłumaczyli, wykręcając przy tym ręce lalce, że musi być wspaniałomyślna.- No dobrze - powiedziała pociągając nosem.- Tylko żeby on nic mi więcej nie popsuł.Sędziwy naukowiec zapewnił dziewczynkę, że już nic złego nie zrobi jej zabawkom.Teraz potrzebny był jeszcze koncentryczny kabel z anteny telewizyjnej jej matki.I odbiornik UHF.Razem poszli do hallu.Późno wieczorem Mary weszła do sypialni, nastawiła telewizor, zrzuciła pantofle i położyła się do łóżka.Otworzyła gazetę i zaczęła czytać.Nagle zauważyła, że telewizor nie działa.- Michael!W domu panowała cisza.- Elliott!Zastanowiła się.Intuicja mówiła jej, że to sprawka synów.Ale jednocześnie nie wykluczała Gertie.- Gertie? - zapytała sama siebie łagodnie.- Czy Gertie coś zmalowała?Zamknęła oczy i zmarszczyła czoło.Przez chwilę wydawało jej się, że widzi, jak Gertie wchodzi na paluszkach do pokoju z wielkim Muppetem.Za dużo pracuję.Westchnęła i wyciągnęła się na łóżku przykrywając twarz gazetą.Chwilę drzemała, lecz wkrótce obudziła się głodna.Czy nadeszła już pora, żeby zjeść bochenek chleba z truskawkowym dżemem? Czy wybiła godzina deprawacji?Wstała z łóżka i cichutko weszła do hallu.Dzieci nie powinny jej widzieć - nie należy im dawać złego przykładu.Cóż to za matka, która nie może poskromić swego apetytu, gdy owładnie nią wizja galaretki!Zatrzymała się, usłyszawszy głosy Elliotta i Michaela dochodzące - z pokoju zabaw.Dobrze, że nie zobaczą, jak przeobraża się w odrażającego prosiaczka, ale co ważniejsze, że nie powstrzymają jej od jedzenia.Moi rozważni synowie nie chcą, żebym musiała przeciskać się bokiem przez drzwi życia.Ale nie mogę się pohamować.Umieram z głodu.Umieram z głodu.tęsknię za bułeczkami z marmoladą.Puddingiem z ryżu.Miseczkami z kremem.Zeszła cichutko ze schodów i zatrzymała się, by zobaczyć, czy droga wolna.Jadalnia była pusta.W kąciku panowała ciemność.Mary na palcach skierowała się do kuchni.Najpierw zobaczyła światło, a potem Gertie siedzącą przy stole, na którym stały ciasteczka i.mleko.Nie spostrzegła, że E.T.siedzi na stołeczku koło lodówki.Ten biedak, mały pozaziemski gnom, skulił się, próbując uniknąć najgorszego.Ale Mary rozmawiała z Gertie.Wskazawszy dwa talerzyki na stole zapytała:- Dla kogo ten drugi talerz? Dla lalki? - i popatrzyła wygłodniałym wzrokiem na ciasteczka.- Dla człowieka z kosmosu - powiedziała Gertie.- On lubi ciasteczka.- Czy pozwoli mi zjeść jedno?- Och, tak.On cię kocha.- Co to za miły człowiek ten z kosmosu - stwierdziła Mary i zaczęła jeść ciasteczka.Och, Boże, cukier.Poczuła się wspaniale, choć wiedziała, że jest stracona.- Muszę zjeść galaretkę.- Podbiegła do lodówki i otworzyła ją.Drzwiczki uderzyły E.T.tak, że spadł ze stołka do kosza na śmieci.Znalazł się na dnie, a jego nogi sterczały w górę.Ale Mary nie widziała go.-.Masło jabłkowe.marmolada.mrożone pierożki z jagodami.Mogłabym zjeść ze cztery.- Mamusiu - odezwała się Gertie - czy znów masz atak?- Tak, kochanie.ekierka.Nagle silne ręce schwyciły ją od tyłu.- Opanuj się, mamo!- Elliott.Michael.zostawcie mnie w spokoju!- Mamo, prosimy.Przecież powiedziałaś nam, żebyśmy ci nigdy na to nie pozwalali.- Zapomnijcie o tym.Sięgnęła ręką po ciasteczka na talerzyku Gertie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]