[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co dalej?  niecierpliwie pochyliła się ku jego dłoni Tunka. Jest pan bardzo odważny i raz.dwa, tak, trzy razy wskutek tego był pan w nader nie-bezpiecznej sytuacji.Poza tym cechuje pana duża wrażliwość na piękno.W tych rzeczach mapan subtelny smak.Kocha pan zwierzęta.Ludzie lubią pana.Znacznie bardziej, niż się panuzdaje.Ale ma pan i wrogów.Zwłaszcza jeden.niemłody już mężczyzna nienawidzi pana.Przez niego miał pan stosunkowo niedawno dużo przykrości.Ale to człowiek nędzny. A.czy on zwycięży mnie?  jakimś nieswoim głosem zapytał Szułowski. O, nie.Z całą pewnością nie.Proszę spojrzeć na ten krzyżyk, tu. Cóż to znaczy? %7łe pan zobaczy jego grób.Ale.niezbyt prędko.Cóż jeszcze.Jest pan szlachetny,uczciwy, może zanadto dumny, ma pan niebłyskotliwy, lecz głęboki umysł.Jest pan stupro-centowym dżentelmenem i był pan nim.bardzo mi przykro, nie zawsze.Ale to są sprawybardzo prywatne. Ja sobie pójdę  podniosła się Tunka. Nie, niech pani nie wstaje.Proszę doktora, proszę mówić  zaoponował porucznik. Ni-kogo nie zamordowałem ani okradłem. O, tak  kiwnął głową Murek  to pewne, ale ciąży na panu wina może większa.Wy-rządził pan wielką krzywdę kobiecie.Złamał jej pan życie.Było jeszcze kilka wypadków po-dobnych.Ale dajmy już temu spokój.Jednej rzeczy nie rozumiem.Hm.to dziwne.Wy-gląda to tak, że będzie pan żył długo, ale jakby.wbrew własnej woli.To oczywiście non-sens.O, tu linia życia odwraca się niemal pod prostym kątem od wszystkiego.od wszystkie-go.co ważne i przyjemne.Doprawdy, to śmieszne, ale wygląda na.klasztor.A nie możebyć klasztorem.Ani więzieniem.Zdumiewające.Proszę, poruczniku, o prawą rękę, ona namtę zagadkę wyjaśni.Szułowski podał prawą.Murek pochylił się nad nią, po czym wyjął z kieszeni lupę i wy-raznie drgnął.Jeszcze obejrzał dłoń lewą, przygryzł wargi i spojrzał badawczo w oczy ofice-rowi, który nie ukrywał już zdenerwowania. Proszę, cóż pan tam widzi?  zapytał.Lecz Murek, obejrzawszy jeszcze raz ręce Szułowskiego, zaśmiał się z widocznym przy-musem. Ach, nic! nic ważnego.Bardzo miły ma pan charakter, panie poruczniku.A życie szczę-śliwe przed sobą.To wszystko.Tak, to wszystko.Piękny mamy wieczór.Prawda?.Anicienia wiatru.Jakże nóżka, proszę pani, boli jeszcze?Jego demonstracyjne zabiegi o skierowanie rozmowy na inne sprawy nie odniosły jednakskutku.Panna Tunka miała przygnębioną minę, oficer palił w milczeniu papierosy, zmuszającsię do wtrącenia od czasu do czasu jakiegoś obojętnego zdania.Na szczęście nadeszła paniCzabanowa i jeszcze dwie panie.Murek już wstał i życzył towarzystwu dobrej nocy, gdy wpadła pokojówka z oznajmie-niem, że do pana doktora jest telefon, dzwoni Lwów.Pobiegł do kancelarii.Telefonował Czaban.Bardzo śpieszył i nie mógł mówić obszerniej.%7łądał, by Murek naj-bliższym pociągiem wyjechał do Lwowa. Będę pana czekał na dworcu.W wagonie niech pan mówi tylko po niemiecku.Na wszel-ki wypadek.To konieczne.Do widzenia.Pierwszy pociąg odchodził około trzeciej, do stacji nie było daleko.Murek miał czas za-mówić konie, uregulować rachunek i bez gwałtu spakować walizkę.Kończył właśnie pako-wanie, gdy do drzwi zapukał porucznik Szułowski.59  Musiałeś przyjść  z satysfakcją pomyślał Murek. Pan wyjeżdża?. Tak.Bardzo przykre wiadomości.Wie pan kto telefonował?  Murek zniżył głos. Mójwspólnik, pan Czaban. Może chory? Nie.Gorzej.Hm, powiedziałbym porucznikowi, ale musi mi pan dać słowo, że niewspomni o tym nikomu ani słówkiem.Biedne panie przeraziłyby się.Zwłaszcza szkoda mipanny Tunki.Taka miła dziewczyna.Takie nieszczęście.Jeżeli da mi pan słowo. Więc daję słowo. Otóż Czaban, zdaje się, wszystko stracił.Jadę ratować.Ale wygląda na to, że na próżno.Daj Boże uniknąć kompletnej ruiny! I ja przy tym też dużo stracę.Nieszczęście.Oficer nie zdawał się jednak zbytnio wstrząśnięty tą nowiną.Wyraził zdawkową nadzieję,iż może przecież jakoś się da rzecz załatwić bez katastrofy.Zajęty inną myślą, wciąż próbo-wał nawiązać rozmowę do niedokończonej wróżby.Murek jednak udawał całkowicie zaab-sorbowanego sprawą Czabana i umyślnie nie dostrzegał zabiegów oficera.Wreszcie Szułow-ski zapytał wprost: Panie doktorze, dlaczego pan nie powiedział mi wszystkiego z ręki? Ja?.Ale skądże! Wydaje się panu, drogi poruczniku. Nie, proszę pana.I ja bardzo pana proszę, doktorze, o szczerą prawdę  upierał się oficer.Murek spojrzał nań z niepokojem. Kiedy rzeczywiście.Mogę się mylić, zapewniam pana, że w chiromancji zdarzają siępomyłki.A przy tym pan taki nerwowy.Tak.Pan jest zanadto nerwowy.Powinien pan trzy-mać siebie w garści.I nie pić! Unikać alkoholu.Wszelkich podniet.Zarówno sztucznych, jaki naturalnych.Czy leczył się pan kiedy na nerwy? Nie. Nie?  zdziwił się Murek. W każdym razie zrobiłby pan dobrze, spędzając co pewienczas dwa, trzy miesiące w jakimś cichym pensjonacie.W jakimś, powiedzmy, sanatorium,gdzie byłaby opieka lekarska.Ale to drobiazg.Nie należy tym przejmować się.Szułowski usiadł i uśmiechnął się z wysiłkiem. Ja też nie przejmuję się.Chcę jednak wiedzieć prawdę. Ile pan ma lat? Dwadzieścia dziewięć. Pan jest jeszcze bardzo młody.A czy w rodzinie pańskiej nikt nie chorował? Owszem.Musieli przecież chorować. Ale na choroby nerwowe albo syfilis?Oficer zastanowił się. Doprawdy nie wiem.Zdaje się, że mój nieboszczyk stryj nie był zupełnie normalny.Uchodził za dziwaka.No i w końcu zastrzelił się.Ale panie doktorze! Widzi pan przecie, żejestem spokojny i opanowany.Przy tym nie sądzę, bym był tchórzem.Niechże mi pan uczci-wie, po męsku powie, co zdaniem pańskim mi grozi? Każdemu z nas różne rzeczy grożą  westchnął Murek. Czy pan, ale proszę o szcze-rość, nie uprawiał za młodu pewnego brzydkiego nałogu? Owszem  zaczerwienił się oficer. I to pewnie nadmiernie? Nie wiem.Nie umiem tego określić. A uderzył się pan kiedy silnie w głowę? Spadłem raz na przeszkodzie z koniem.Mam jeszcze tu nad skronią bliznę.Czaszka jed-nak nie była naruszona. Nad skronią?.To nie jest dobrze.Widzi pan, drogi poruczniku,gdybym był pewien, że pan nie podda się złym myślom.Ale w takich sprawach autosugestiajest wysoce niebezpieczna.60  Więc co?  pobladł Szułowski  czeka mnie obłęd? Czeka, czeka! Po co zaraz czeka! Wszystkiego można uniknąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •