[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy gadają, a ja nic nie wiem.CzebutykinNic takiego.Głupstwo.Solony zaczął dokuczać baronowi, ten uniósł się i obraził go, w końcudoszło do tego, że Solony, musiał wyzwać barona na pojedynek.(spogląda na zegarek)Właściwie już czas.O wpół do pierwszej, w lesie rządowym, o, w tym, co go widać zarzeką.Pif-paf.(śmieje się) Solony Uroił sobie, że jest Lermontowem, nawet pisze wiersze.Zresztą żarty żartami, a już trzeci raz się pojedynkuje.MaszaKto?CzebutykinSolony.MaszaA baron?CzebutykinCo baron? (pauza)MaszaWszystko mi się poplątało w głowie.A jednak twierdzę, że nie wolno na to pozwolić.Solony może zranić barona albo nawet zabić.CzebutykinBaron to zacny chłop, ale o jednego barona mniej czy więcej nie wszystko jedno? Niechtam! Wszystko jedno! (zza ogrodu dobiega wołanie: Hej! Hop-hop! ) Zaczekasz, bracie.ToSkworcow krzyczy, sekundant.Siedzi w łódce.(pauza)AndrzejJa uważam, że brać udział w pojedynku i nawet być przy nim, choćby tylko w charakterzelekarza, to po prostu nieetyczne.CzebutykinTak ci się tylko zdaje.Nas nie ma, nic na świecie nie ma, w ogóle nie istniejemy, nam siętylko zdaje, że istniejemy.I czy nie wszystko jedno!.MaszaPrzez cały dzień gadają i gadają.(idzie przed siebie) %7łyjemy w okropnym klimacie, tylkopatrzeć, jak spadnie śnieg, a tu jeszcze te rozmowy.(zatrzymuje się) Nie wejdę do domu, niemogę tam wchodzić.Kiedy przyjdzie Wierszynin, zawołajcie mnie.(idzie aleją) O, już lecąwędrowne ptaki (patrzy w górę) Aabędzie albo gęsi.Najmilsze moje, najszczęśliwsze.(wychodzi)AndrzejPusto się zrobi u nas.Wyjadą oficerowie, pan wyjedzie, siostra wyjdzie za mąż, zostanę wdomu sam.CzebutykinA żona?(wchodzi Fierapont z papierami)Andrzej%7łona to żona.Owszem, to uczciwa, porządna, hm.dobra kobieta, ale przy tym wszystkimma w sobie coś, co ją obniża do poziomu drobnego, ślepego, najeżonego zwierzaka.Wkażdym razie to nie człowiek.Mówię z panem jak z przyjacielem, z tym jedynym, przedktórym mogę otworzyć serce.Kocham Nataszę, to pewne, ale ona czasami wydaje mi się takprzerazliwie wulgarna, że tracę głowę, nie rozumiem, dlaczego i za co ją kocham alboprzynajmniej kochałem.Czebutykin(wstaje)Ja, bracie, wyjeżdżam jutro, może się już nigdy nie zobaczymy, więc oto moja rada.Włóżczapkę, wez kij do ręki i wyjdz.wyjdz i idz, gdzie oczy poniosą.A im dalej-odejdziesz, tymlepiej.(w głębi sceny przechodzi Solony z dwoma oficerami; zobaczywszy Czebutykina zbliża się;oficerowie idą dalej)SolonyDoktorze, czas iść.Już pół do pierwszej.(wita się z Andrzejem)CzebutykinZaraz.Mam was wszystkich dość.(Do Andrzeja) Jeżeli ktoś będzie o mnie pytał, powiedz,Andrzejku, że ja zaraz.(wzdycha) Oho-ho-ho!Solony Zipnąć nie zdążył nawet, a już z misiem na karku miał sprawę.(idzie z Czebutykinem) Costarszy pan tak wzdycha?CzebutykinNo-o!SolonyJak tam zdrowie?Czebutykin(ze złością) Jak masło krowie.SolonyStarszy pan denerwuje się całkiem niepotrzebnie.Ja nic takiego nie zrobię, ja go tylkopostrzelę jak bekasa, (wyciąga perfumy i pryska sobie na ręce) Proszę, wylałem dziś całyflakon, a ręce ciągle czuć.Czuć trupem.(pauza) Ta-ak.Pamięta pan ten wiersz? On burzywzywa z mglistej dali, jak gdyby w burzy spokój był. 7CzebutykinTak. Zipnąć nie zdążył nawet, a już z misiem na karku miał sprawę.(wychodzi z Solonym)(słychać wołania: Hop! Hej! ; wchodzą Andrzej i Fierapont)FierapontPapiery podpisać.Andrzej(nerwowo)Odczep się ode mnie! Odczep się! Błagam! (wychodzi z wózkiem)FierapontPrzecież na to są papiery, żeby podpisywać.(odchodzi w głąb sceny)(wchodzą Irina i Tuzenbach w słomkowym kapeluszu; przez scenę sunie Kułygin, wołając: Maszo, hop-hop! Maszo! )TuzenbachTo chyba jedyny człowiek w mieście, który się cieszy z wymarszu wojska.IrinaTo zrozumiałe.(pauza) Teraz pusto się zrobi w mieście.TuzenbachKochana, ja zaraz wrócę.IrinaDokąd idziesz?TuzenbachMuszę skoczyć do miasta i.odprowadzić kolegów.IrinaTo nieprawda.Mikołaju, czemuś ty dziś taki roztargniony? (pauza) Co było wczoraj przedteatrem?Tuzenbach(gest zniecierpliwienia)Wrócę za godzinę i znów będę z tobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]