[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale dopiero wtedy zaczynała się prawdziwa praca.Każdy robotnik mógł wznieśćścianę z płyt okładzinowych, potem ją zagruntować i pomalować.Każdy kompetentnyelektryk potrafiłby zainstalować gniazdka i wyłączniki.Ale niewiele osób w Amerycewie, jak wykonać wyrafinowaną opaskę okienną z doskonałego gatunku drewna, bejco-wanego, a nie malowanego, na którym widać rysunek słojów i nie ma sęków ani innychwad.Listwy okapowe, listwy pod obrazy, boazeria, listwy przypodłogowe to wszyst-ko mogło wyjść tylko spod ręki Dona.A Sylvie przyglądała się wszystkiemu.Nie mógł przed nią uciec i przestał już nawet próbować.Głównie dlatego że starał sięzachowywać przyzwoicie, ale naprawdę nie przeszkadzała.Ludzie, którzy dotąd chcie-li mu się przyglądać, byli w większości ekstrawertykami.Nudziło im się, zadawali masępytań, wyrażali swoje opinie albo, co najgorsze, usiłowali prowadzić rozmowę na tema-ty nie związane z jego pracą.Sylvie tylko siedziała i była naprawdę niezauważalna.Kie-dy już się odzywała, zadawała pytania, które ku zaskoczeniu Dona okazywały sięcałkiem sensowne.W jaki sposób cieśle robili gzymsy przed wynalezieniem świdra cen-trującego? Dlaczego nie kładzie się najpierw tapety, żeby gzymsy i listwy przykryły jejkrańce i zabezpieczyły przed odrywaniem? Te pytania zdarzały się rzadko, więc odpo-wiadał na nie z przyjemnością.Od czasu do czasu także Don zadawał pytanie.Zaczął układać sobie obraz życia Sy-lvie.Jedynaczka, osierocona w dzieciństwie, znalazła przyjazny dom zastępczy u przy-jaciółki, ale stanowił on coś bliższego internatowi niż prawdziwej rodzinie.Po skoń-czeniu liceum dostała stypendium na uniwersytecie w Greensboro i ciężko pracowa-ła, żeby zarobić na życie.Nie miała pieniędzy ani odziedziczonych, ani z ubezpie-czenia.Wiodła samotne życie; pomiędzy pracą i szkołą nie miała czasu ani ochoty na120randki. Kiedy spotykałam chłopaka, który robiłby wrażenie równie dobrego mężczy-zny jak mój ojciec, natychmiast zaczynałam się porównywać z matką i dochodziłam downiosku, że nie jestem go warta.Zmiała się, ale Don słyszał w jej głosie ból.Koczowa-nie w opuszczonym domu nie wprowadziło wielkiej zmiany w jej życiu, jeśli nie liczyćkwestii higieny.Wszystko to odmieniło pojawienie się Felicity Yont.Lissy była ekstrawertyczką,w przeciwieństwie do Sylvie.Miały mniej więcej taką samą figurę, więc mogły się za-mieniać ciuchami, ale przeważnie to Lissy wmuszała w Sylvie swoje eleganckie stro-je, żeby przestała wyglądać myszowato.Lissy zmieniła jej fryzurę, zaczęła ją wyciągaćna podwójne randki, nawet nauczyła ją wkładać do snu podkoszulki zamiast ponurychflanelowych koszul.I choć podkoszulki Sylvie zawsze były bezkształtne i rozciągnięte,podczas gdy pod obcisłymi T-shirtami Lissy rysowała się każda wypukłość, dla Sylviei tak była to rewolucyjna zmiana.Ale nie dotyczyła wszystkiego.Sylvie była starsza i miała większe poczucie odpo-wiedzialności.Wiedziała, że musi mieć dobre stopnie, by dostać propozycje interesują-cej pracy.Więc mimo wielu zmian w jej poglądach i nawykach, Lissy nie mogła wpły-nać na najważniejsze: Sylvie musiała pracować.Lissy uważała, że jej życie nie ma sensu,jeśli bawiła się tylko w weekendy.Sylvie była zdania, że zabawa raz na miesiąc to wiel-kie wydarzenie. Byłyśmy jak ogień i woda, ale nasze życie było ciekawe , opowiadała. Przynajmniej moje stało się zdecydowanie bardziej interesujące niż egzystencja przy-szłej bibliotekarki.Więc po pierwszym roku przyjazni, kiedy Lissy zaproponowała, żeby zamieszkaływ dużym lokalu na parterze rozpadającego się, ale wspaniałego starego domu, Sylvie niewahała się ani chwili.Co mogło się nie udać? I co się nie udało? Będziesz się śmiał, ale ona zaczęła śledzić wszystkie moje ruchy.Przez całe studiato ona była tą niezależną, a ja kurą domową.W ostatnim semestrze przestała się widy-wać tak często z Lannym, swoim chłopakiem, i zaczęła się plątać po mieszkaniu.Zaglą-dała mi przez ramię, czytała z moich podręczników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]